Napisała kiedyś do mnie niezwykła osoba - dziewięćdziesięcioletnia pani, która podzieliła się ze mną swoimi refleksjami w związku z tematem jednego z moich felietonów. Z tego listu zapamiętałam zdanie, którego sens był taki, że przyjaźń jest cenniejsza niż miłość, bo ta ostatnia to taka trochę szarpanina a przyjaźń jest samym ciepłem i spokojem, umie i zrozumieć i wybaczyć.
Interesujące słowa, czyż nie? Ciekawe dla mnie jest to, że powiedziała je osoba, która mając tak długie życie ma też zapewne duże życiowe doświadczenie i wynikającą z niego mądrość. Jednak...
Zawsze uważałam miłość za najważniejszą rzecz w życiu. I wierzę, że właśnie ona najlepiej radzi sobie ze wszystkim. Jest "lekiem na całe zło".
Zawsze uważałam miłość za najważniejszą rzecz w życiu. I wierzę, że właśnie ona najlepiej radzi sobie ze wszystkim. Jest "lekiem na całe zło".
"Błękitne niebo może na nas spaść / A ziemia może się rozpaść / Nie obchodzi mnie to, jeśli mnie kochasz" śpiewała Piaff w jednej ze swoich piosenek ("Hymne a l'amour"). Czytałam gdzieś, że słowa do niej sama napisała. Piękne, odważne, przejmujące słowa. Takie, które wyrażały to, co nosiła w sercu.
Słucham sobie teraz Piaff i stąd te refleksje. Jakoś mnie to jej przejmujące "rrrrr" ogrzewa jesienią czy co? A może mam, jak Picasso, swoje okresy na słuchanie (on miał na kolory o ile się nie mylę, popraw mnie droga Arsenio, jeśli plotę od rzeczy o tych kolorach).
W każdym razie - Piaff. A jak Piaff to nie tylko głębokie gardłowe "rrrrr", ale też miłość w głowie, bo ona często śpiewała o miłości.
Kiedyś, chyba z rok temu, napisałam post pt. "Miłość - wieczna tęsknota". Bo myślę, że wszyscy za nią tęsknimy i pragniemy - mieć ją od kogoś i doświadczać jej w sobie wobec kogoś. Czyli i chcę - ciebie i od ciebie, i daję - tobie siebie i od siebie.
No i miłość także jest nieustanną tęsknotą. Kto kocha, ten wie. Także to, jak łatwo i szybko wtedy się zapomina o nieudanym, o błędach, potknięciach i nieporozumieniach. W jej oczach nic z tych rzeczy nie jest ważne.
I teraz powinno być zdjęcie, żeby droga Arsenia znów na mnie nie krzyczała, że ja tak bez akapitów i jednym tchem i że to źle. Tylko jakie zdjęcie, żeby było w temacie? Może to błękitne niebo, które może sobie spaść, ale gdzie ja teraz niebo znajdę? W dodatku takie błękitne, jak w piosence.
A w ogóle to poszukajcie tej piosenki, żeby posłuchać. Porusza. Ten dramatyzm w głosie Piaff...
Pytałaś mnie, droga M. o moją muzykę. To właśnie to. Także to. Lubię muzykę, która mnie porywa. Wszystko jedno czym - melodią, aranżacją, słowami, wykonaniem. Musi mi szarpnąć sercem, bym ją polubiła, by stała się "moją".
Na koniec jeszcze o miłości. Ona też porywa. Sobą. Niektórzy z Was kojarzą zapewne mój post "Fenomen miłości". No właśnie - to jest to :)
A niebo znalazłam - w oknie moich sąsiadów z naprzeciwka. Wpadło tam sobie, tylko nie wiem na jak długo (i chociaż doskonale wiem, że to odbicie w żaluzjach, to i tak mi się podoba :)).
Z ciepłem najcieplejszym z możliwych (bo na zwnątrz chłód) pozdrawiam
Basia
Bo to jest Basiu odwieczne pytanie...czy to jest przyjaźń-czy to jest-kochanie...
OdpowiedzUsuńTwoją ulubioną muzykę pamiętam z audycji radiowej,swoją drogą Basiu, to była jedna z moich piękniejszych nocy. Piękne słowa , piękna muzyka..chciałabym jeszcze..:-)
Bardzo podoba mi się stwierdzenie Twojej znajomej:-) jest w nim zawarta głęboka życiowa mądrość.Podpisuję się pod nim bez zastrzeżeń. Pozdrawiam cieplutko
Bo to bardzo mądra kobieta, ta pani, która do mnie napisała. Byłam tymi Jej listami zaszczycona niepomiernie - cudna, niezwykła osoba. Jeden z darów, jakimi zostałam obdarzona.
UsuńA swoją drogą to kolejnym darem dla mnie Ty jesteś :) I bardzo za to dziękuję, także Tobie :)
Pozdrowienie ociepliło, bo dzisiaj dosyć zimno było.
"Jednak...
OdpowiedzUsuńZawsze uważałam miłość za najważniejszą rzecz w życiu. I wierzę, że właśnie ona najlepiej radzi sobie ze wszystkim" - wolę i podzielam Twoje przekonanie, niż "mądrość życiową" dziewięćdziesięcioletniej pani. Nie mam jeszcze tylu lat i tylu doświadczeń, ale myślę, że wystarczająco wiele jednych i drugich. Utraciłam największą miłość mojego życia. Ta odwzajemniona i spełniona umarła razem z moim Mężem wiele lat temu. Więcej niż połowę z nich przeżyłam nie kochając i nie będąc kochaną. Jednak przez cały ten czas tęskniłam za miłością.I przyszła, tym razem miłość niemożliwa, bez wzajemności i spełnienia. Bywa, że cierpię,ale wolę tak,niż gdyby jej nie było. Edith Piaff - dawno Jej nie słuchałam,ale znajde tę piosenkę Basiu. Dzisiaj przypomniałam sobie tango z filmu "Wygrany" Saniewskiego, który obejrzałam niedawno.To tango czasem pojawia się w mojej głowie. Dzisiaj też. Znalazłam je potem na You Tube i pewnie nie raz do niego wrócę. Pozdrawiam serdecznie.Maria
Tango piękne - co za muzyka, film obejrzę, bo słyszałam, ale przegapiłam.
UsuńWiesz, Mario, bez miłości w sobie mamy pustkę. Tak mi mówi moje doświadczenie życiowe, też nie takie znów małe. Ta spełniona, odwzajemniona jest też upragniona, bo przecież to takie ludzkie - kochając chcemy być kochani, ale nawet bez wzajemności i spełnienia pustkę zapełnia w nas tylko to, co sami czujemy wobec kogoś. Jeśli ktoś nas kocha a my jego nie, to... cóż... to jest to nam w sumie obojętne, niewiele daje a na pewno pustki w nas nie wypełnia.
W moim widzeniu świata miłość zawsze jest dobra. Ta, którą mamy w sobie wobec. Ona coś takiego z nami robi, czego warto doświadczyć. Tak myślę.
Ubogaca, wypełnia, czyni nas pięknymi, lepszymi.
Dziękuję za spotkanie i pozdrawiam oraz... do zobaczenia, prawda?
No weź, kotku, co mnie tak wyzywasz publicznie do tablicy, ja prosta kobieta jestem i się wogle nie czepiam. A akapity są jak oddech, żeby móc dalej pisać (albo czytać) i tyle:) Profeska mnie gubi, ot co.
OdpowiedzUsuńAle ja jeszcze o przyjaźni chciałam. Widziałam się właśnie wczoraj, po kilku tygodniach, z przyjaciółką. Radość, prawdziwe zainteresowanie, spokój, troska, uśmiech permanentny, kiedy o niej myślę, choć nie dzwonię codziennie i nie dziamolę o codzienności. Serce przy sercu, jak mówiłaś, jak pisałaś w swojej bajce. Cóż, jeśli miłość jest tęsknotą, to przyjaźń na pewno pewnością:)
Tak, przyjaźń jest pewnością a miłości to my zazwyczaj do końca nie wierzymy, a raczej temu, kto jakoby kocha, i stąd ta szarpanina, o której ta pani do mnie napisała.
UsuńA akapity polubiłam, więc jak widać czasem dobrze jest na mnie pokrzyczeć w imię tej tam... pewności :)
No, kto jak kto, ale ja nie krzyczę na ciebie, sorry. Ja sobie tam mówię czasem w czasoprzestrzeń co myślę, a jeśli ktoś zechce, to sobie coś z tego weźmie:) Niebo ślicznie złapane w klatkę. Branoc.
UsuńCo ja bym bez Ciebie zrobiła? :)
UsuńTeż branoc
Oj jak mi się to spodobało "miłość jest tęsknotą,a przyjaźń pewnością "
UsuńCała prawda ...nic więcej nie potrzeba :-)
"Kto chce zdobyć człowieka, musi dać w zastaw swoje serce". Tak często pragniemy miłości, przyjaźni i akceptacji, chowając się za murem, który wokół siebie budujemy i nie dopuszczając nikogo na tyle blisko, aby w tym murze znalazł wyłom. A przecież jak nie wyślemy wyraźnego sygnału, drugi człowiek nie będzie miał pojęcia o tym, że go potrzebujemy. Nasze serce..., jest niezwykłym fenomenem, prawda Basiu?
OdpowiedzUsuńM.
Pamiętasz tę panią, która na jednym ze spotkań z Tobą powiedziała, że "jest sama, ale nie jest samotna"? Powiedziała o tym otwarciu serca na drugiego człowieka, o tym, by przyjść i powiedzieć, że jest źle, więc chce się pożalić, pogadać, posiedzieć razem przy herbacie. No właśnie. Wierzę, że nasze serca umieją się na siebie otwierać.
Usuń