Czasem coś, cokolwiek, jakieś szukanie, porządki albo po prostu przypadek zaniesie mnie w przeszłość - do dawnych zdjęć, rzeczy zapodzianych i zapomnianych, tekstów, które kiedyś napisałam.
I zawsze jest tak samo - lekkie zaskoczenie tym, co spotykam. Bo ludzka pamięć jest zawodna i dzięki temu to, co stare po jakimś czasie jawi się jako może nie tyle nowe, co odkryte na nowo.
Nie zawsze widzimy to samo tak samo. Upływający czas bywa najlepszym sprawdzianem dla patrzenia, bo rodzi dystans.
Grzebanie w szufladach, pudłach i na półkach (robię zapóźnione wiosenne porządki) zrodziło we mnie nieodkrywczą, ale przecież prawdziwą refleksję, że te "podróże" w przeszłość niosą czasem wiele wzruszeń. Bo można spotkać tam tych, których już nie ma w moim "teraz". Także mnie sprzed jakiegoś czasu.
Uważam, że pogubienia są częścią życia, czymś, co jest jego nieodłącznym elementem, więc nigdy nie rwę szat z rozpaczy, gdy mi się ktoś czy coś zgubi, chociaż przyznaję - strata nigdy nie jest łatwym doświadczeniem.
Jednak przyjęcie tego, co jest wydaje mi się o wiele lepszym rozwiązaniem niż życie tyłem do przodu, czyli wpatrzonym nieustannie w przeszłość.
Przez spotkania z przeszłością odkrywam na nowo wiele spraw i to jest fajne doświadczenie.
Poza tym często niosą ze sobą nagłe przejrzenie na oczy jak oświetlonych flarą, co można streścić w pełnym wyrazu "o rety!" :)
Najbardziej w tym specjalnego rodzaju "podróżowaniu" lubię ciepło, które ogarnia, gdy przeszłość ujawniona okaże się być piękna, dobra i niosąca radość. Wtedy zwykłe porządki stają się przyczyną uśmiechu. I to jest bardzo pozytywne "o rety!" ":)
Nie wędruję jakoś specjalnie po minionym. Za bardzo mnie pochłania teraźniejszość. Jednak nie mam nic przeciwko okazjonalnym spotkaniom z tym, co kiedyś. Dzięki temu można także zobaczyć wiele różnic między dawnym "teraz" a dzisiejszym.
Na koniec piękna ballada - "Światła Taorminy".
Zachwycił mnie klimat tego utworu.
Dobrych dni :)
B.
Jednak przyjęcie tego, co jest wydaje mi się o wiele lepszym rozwiązaniem niż życie tyłem do przodu, czyli wpatrzonym nieustannie w przeszłość.
Przez spotkania z przeszłością odkrywam na nowo wiele spraw i to jest fajne doświadczenie.
Poza tym często niosą ze sobą nagłe przejrzenie na oczy jak oświetlonych flarą, co można streścić w pełnym wyrazu "o rety!" :)
Najbardziej w tym specjalnego rodzaju "podróżowaniu" lubię ciepło, które ogarnia, gdy przeszłość ujawniona okaże się być piękna, dobra i niosąca radość. Wtedy zwykłe porządki stają się przyczyną uśmiechu. I to jest bardzo pozytywne "o rety!" ":)
Nie wędruję jakoś specjalnie po minionym. Za bardzo mnie pochłania teraźniejszość. Jednak nie mam nic przeciwko okazjonalnym spotkaniom z tym, co kiedyś. Dzięki temu można także zobaczyć wiele różnic między dawnym "teraz" a dzisiejszym.
Na koniec piękna ballada - "Światła Taorminy".
Zachwycił mnie klimat tego utworu.
Dobrych dni :)
B.