sobota, 21 maja 2016

W poszukiwaniu piękna

Dzisiaj kolejna opowieść o pięknie, którego nieustannie poszukuję.


Sztuka abstrakcyjna od dawna jest mi bliższa i porusza mnie bardziej niż każda inna. Stąd też mój zachwyt wystawą, którą w dzisiejsze przedpołudnie odwiedziłam razem z moją przyjaciółką (zamieszczone na blogu fotografie zrobiłam w trakcie zwiedzania).
Znany nam z innej wystawy Krzysztof Sokołowski wystawiał swoje prace w Domu Polonii w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu 64 (http://wiadomosci.wspolnotapolska.org.pl/wiadomosci/5372/Wernisa-prac-Krzysztofa-Sokoowskiego-w-warszawskim-Domu-Polonii ). 
Znawcy tematu umieszczają obrazy pana Krzysztofa w nurcie sztuki neosakralnej.
Sam twórca tak o swojej wystawie napisał:
"Sztuka abstrakcyjna, która wynika i związana jest ze zdolnością człowieka do myślenia abstrakcyjnego to, według mnie, najprostsza droga do zgłębienia i zrozumienia sensu i znaczenia Słowa Bożego.
Abstrakcja pozbawiona jakichkolwiek podobieństw do form materialnych może być trudna do odczytania. Istnieje jednak w moim przekonaniu taka forma sztuki abstrakcyjnej, która spełnia założenia, zasady i oczekiwania sztuki sakralnej. Moja koncepcja polega na uchwyceniu podstawowych cech obrazu o tematyce sakralnej poprzez ułożenie kompozycji tak, by jego np. statyczność, majestat, szlachetność, cielesność, hierarchia czy świętość były obecne w przekazie, pomijając wszelkie podobieństwa do natury. Elementy te będą więc budowały i porządkowały abstrakcyjny obraz sakralny. Nie chodzi tutaj o minimalizację lub zwykłe uproszczenie form kanonicznych, lecz o znalezienie i wydobycie form i układów nieprzedstawiających, inspirowanych Pismem Świętym, mających na celu wywołanie poczucia obecności danego wyobrażenia przy kontakcie z obrazem." (fragment tekstu zamieszczonego na wystawie).






Kolejnym punktem był koncert muzyki organowej, którego wysłuchałyśmy w kościele św. Anny.
Na pięknych barokowych organach grał Przemysław Kapituła.


A gdzieś po drodze załapałyśmy się na urokliwy jazz w wykonaniu ulicznej kapeli:


Zaś za kilka dni czeka mnie kolejna uczta duchowa. 24 maja o godzinie 18 w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie odbędzie się spotkanie z panem Marcinem Bornus Szczycińskim (wstęp wolny, więc niniejszym wysyłam zaproszenie jeśli ktoś z Was jest zainteresowany i będzie w tym dniu w Warszawie). Mam nadzieję, iż usłyszę w jego wykonaniu muzykę, której próbkę znalazłam i prezentuję:


No i... odetchnęłam od codzienności, sycąc się spokojnym, niecodziennym pięknem. Dzielę się więc tym z każdym, kto także tego pragnie :)
Dobrych dni :)
B

sobota, 14 maja 2016

Dla zmęczonych serc


No i zdałam trzecią maturę w swoim życiu ;) Przy czym tylko ta pierwsza była moją własną. Dwie kolejne są moich dzieci, ale... cóż... i tak "zdawałam" razem z nimi - z córką trzy lata temu, a w tym roku z synem. Uff! ;)))
Dobrze, że kasztanowce stanęły na wysokości zadania i zdążyły pięknie zakwitnąć, dodając otuchy swoją urodą. 


Teraz, łapiąc chwile pomiędzy życiowymi koniecznościami, odpoczywam, zanurzając się w piękno. Jeśli chcesz dołączyć - zapraszam :)

Najpierw muzyka.
Na czas odpoczynku najlepsze są subtelne brzmienia klasyki, ale jednocześnie ciepłe i radosne, czyli oczywiście Jan Sebastian Bach:



Na jej tle wspaniale brzmi ciepła poezja, czyli wiersz Basi Wójcik (5porroku.blogspot.com):

Słoneczna radość

Promyczek słońca
wkradł się przez otwarte drzwi
do naszego domu
tak radosny
że zdoła otworzyć wszystkie zamki
słonecznie zagląda w oczy
budzi do życia zalęknione niedawno myśli
rozbrzmiewa echem
z ciągle nową ciekawością
wpada do zakamarków codzienności
strząsa pyły i pajęczyny
jasnością większą od poranka
krąży nad marzeniami
i posyła uśmiechy w przestworza
promyczek słońca
zatopiony w lśniących włosach
a jeszcze bardziej wewnątrz serca
rozradowanego drobiazgami
które pod dotknięciem drobnej dłoni
urastają do rozmiarów olbrzyma
z naręczem wiosennych radości.

(Cytat za: "Między słowem a ciszą")

A teraz dobra proza, czyli coś, czym się od czasu do czasu delektuję jak filiżanką pysznej kawy. Tym razem mój wybór padł na powieść współczesnego izraelskiego pisarza Eshkola Nevo:


I cytat z niej, który zatrzymał mnie przy sobie i sprawił, że właśnie tę książkę kupiłam:
"... największy cud ze wszystkich dzieje się, gdy dwie osoby spotykają się w odpowiednim czasie i zaczynają tworzyć miejsce, prawdziwe miejsce dla siebie nawzajem."
(Za: Eshkol Nevo, Samotne miłości, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2016)

Na koniec ode mnie dla Ciebie (i dla siebie :)) życzenia: radości pomimo trudów życia oraz wielu spotkań, które połączą serca tak mocno, iż zaczną bić jednym rytmem i na jeden temat, przy czym nie zapomnijmy nigdy, że tylko dawana miłość czyni nasze życie spełnionym.
B