Słyszałam, że to ciepło, które tak niespodziewanie nas ogrzewało kilka dni temu, już nie wróci, więc śpieszę donieść, że u mnie na blogu bez zmian - ciepło będzie nadal :)
Opowiem więc Wam coś ciepłego.
Miałam kiedyś okazję pracować z kilkuletnimi dziećmi. Nie wiem czy zabrzmi to dostatecznie wiarygodnie, ale wiele się wówczas od nich nauczyłam.
Zapadła mi w pamięć ich umiejętność niekomplikowania. I otwartość, bezpośredniość. Nigdy nie zapomnę tego, jak pewien czterolatek, patrząc drugiemu poważnie w oczy zapytał "cy chces być moim psylacielem?" a kiedy tamten równie poważnie skinął głową na potwierdzenie, zaprosił go do wspólnej zabawy. Potem okazało się, że wszędzie odtąd byli razem - w parze na spacerze, przy stole, na placu zabaw - "psylaciele".
Po prostu się dogadali co do sprawy i już. Byłam i jestem pod wrażeniem.
Chociaż teraz trochę trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś podszedł do mnie i ni z tego, ni z owego zapytał, czy będę jego "psylacielem", to jednak, jak znam siebie, nie sądzę, bym w odpowiedzi potraktowała go butem czy torebką po głowie.
Chyba by mnie nawet zaciekawił. Może okazałoby się, że zrobił to, bo dostrzegł, że jesteśmy z jednej bajki?
Myślę, że ci chłopcy właśnie to w sobie zobaczyli. Ostatecznie z propozycją bycia "psylacielem" nie podchodził ten jeden do każdego, ale właśnie do tego drugiego.
Chyba by mnie nawet zaciekawił. Może okazałoby się, że zrobił to, bo dostrzegł, że jesteśmy z jednej bajki?
Myślę, że ci chłopcy właśnie to w sobie zobaczyli. Ostatecznie z propozycją bycia "psylacielem" nie podchodził ten jeden do każdego, ale właśnie do tego drugiego.
Piękna sprawa ta wspólna bajka. Nie trzeba dużo, by to w sobie nawzajem zobaczyć. Stąd te wszystkie cudne znajomości i niezwykłe przyjaźnie.
Garną się do siebie pokrewne dusze a mnie się to ogromnie podoba. Ta "magia", która działa poza naszą świadomością. Jakiś taki podskórny nurt, który się toczy pomimo.
No i wpadamy sobie w serca jak w sieci. Dusze nam się w siebie zaplątują bez względu na to, czy dogadamy się na temat bycia "psylacielem", czy nie.
Zauważyłam, że wraz z upływem lat coraz trudniej mi siedzieć w sztywnych ramach konwenansów. Nie widzę w większości nich sensu, co nie oznacza, że zachowuję się tak, że nic tylko dać mi po głowie butem czy torebką :) Lubię jednak sytuacje, których się nie komplikuje na własne żądanie.
Bo jak nam serca pędzą do siebie, to czemu im na to nie pozwolić? Najwyżej za jakiś czas okaże się, że jednak to nie to. A jak się nie pozwoli pędzić, to można przegapić coś pięknego.
Bo jak nam serca pędzą do siebie, to czemu im na to nie pozwolić? Najwyżej za jakiś czas okaże się, że jednak to nie to. A jak się nie pozwoli pędzić, to można przegapić coś pięknego.
Staram się słuchać swego serca. A ono wyrywa się do ludzi z mojej bajki, więc mam te absolutnie niezwykłe spotkania z niezwykłymi ludźmi, co cenię sobie ogromnie :)
Ci, którzy teraz pomyśleli, że to o nich... dobrze pomyśleli. Uśmiecham się do Was :) Do każdego osobno, oczywiście. Odpowiesz mi tym samym? Lubię, gdy się uśmiechasz :)
Basia
Ci, którzy teraz pomyśleli, że to o nich... dobrze pomyśleli. Uśmiecham się do Was :) Do każdego osobno, oczywiście. Odpowiesz mi tym samym? Lubię, gdy się uśmiechasz :)
Basia