wtorek, 2 czerwca 2015

O pasji, zachwycie, nieustannej pamięci i miłości

Najpierw plany były takie: miał być wpis w niedzielę, żeby rzutem na taśmę załapać się jeszcze w maju. Potem skoro nie wyszło miało być o mojej niedzielnej wyprawie i zachwycie. A teraz... jest teraz i to, co teraz :)
Bo w niedzielę ganiało mnie po świecie, więc bloga odłożyłam na potem. Potem... też mnie ganiało tu i tam i w rezultacie patrząc na porzuconego i nieotwieranego laptopka byłam w stanie jedynie szepnąć w jego stronę "później".
Dzisiaj więc wszystkiego po trochu.
Najpierw o zachwyceniu, bo o tym ja zawsze chętnie :)
Pasja ma to do siebie, że nie pozwala o sobie zapomnieć. Człowiek chodzi z nią wszędzie, gdzie tylko pójdzie, nosi w sobie i wypatruje dla niej pokarmu.
I dzięki niej trafiłam do niezwykle klimatycznego miejsca - maleńkiego Muzeum Ikon na Ochocie w Warszawie. Mieści się przy prawosławnej kaplicy pod wezwaniem św. Grzegorza Peradze - męczennika z okresu II wojny światowej:


I jeszcze fotka z muzeum:


Było ciekawie, pięknie, niezwykle. Wiem, że jeszcze tam wrócę.
Gdzieś po drodze był niezwykle interesujący wykład, piękny koncert kwartetu smyczkowego i moje pełne drżenia prace końcowe nad pierwszą w życiu ikoną, bo wernisaż tuż, tuż.
Potem z powodu letnich upałów pod koniec wiosny, a w efekcie namiętnego kupowania schłodzonych napojów zaczęły do mnie gadać długo milczące zielone nakręteczki z butelek. I jak to one skoro już gadają to tak, że jak siedzę, to siadam bardziej.
Najpierw usłyszałam: "Jesteś wspaniały". Uznałam, że jednak nie do mnie, ale nie bardzo mi się chciało odpuścić taką fajną okazję usłyszenia o własnej wspaniałości ;))), więc przetłumaczyłam sobie, że to "y" na końcu oznacza człowieka. Druga była już precyzyjna: "Nigdy o tobie nie zapomnę". Pomyślałam: "OK zielona, też cię lubię" i świat wypiękniał w mgnieniu oka ;)
A jeszcze potem... Nie, będzie za długo. Reszta innym razem :)
No to na koniec, żeby serce przystanęło na moment oczarowane - mocny akcent, czyli przepiękny wiersz Poświatowskiej, w którym jest i pasja, i zachwyt, i pamięć, i oczywiście jak to u niej miłość:

***
odłamałam gałąź miłości
umarłą pochowałam w ziemi
i spójrz
mój ogród zakwitł

nie można zabić miłości

jeśli ją w ziemi pogrzebiesz
odrasta
jeśli w powietrze rzucisz
liścieje skrzydłami
jeśli w wodę
skrzelą błyska
jeśli w noc
świeci

więc ją pogrzebać chciałam w moim sercu
ale serce miłości mojej było domem
moje serce otwarło swoje drzwi sercowe
i rozdzwoniło śpiewem swoje sercowe ściany
moje serce tańczyło na wierzchołkach palców

więc pogrzebałam moją miłość w głowie
i pytali ludzie
dlaczego moja głowa ma kształt kwiatu
i dlaczego moje oczy świecą jak dwie gwiazdy
i dlaczego moje wargi czerwieńsze są niż świt

chwyciłam miłość aby ją połamać
lecz giętka była oplotła mi ręce
i moje ręce związane miłością
pytają ludzie czyim jestem więźniem

(Halina Poświatowska "Jestem Julią", Wydawnictwo Literackie, 2015)

Dech zapiera z wrażenia, że można tak pisać.
Pozdrawiam ciepło na wszystkie dni aż do następnego spotkania :)
B.

19 komentarzy:

  1. Basiu,napisałam wg mnie kilka zdań i "zjadło mi",ale postanowiłam nie będę się denerwować,bo to robią tylko ludzie słabi ,zresztą jest to drobiazg.W każdym razie bardzo podobają mi się Twoje zachwyty nad pięknem,Jesteś taką "wrażliwą,artystyczną duszą".
    My ostatnio byliśmy w miejscowości Kopytowa ...tak nijak brzmi obok muzeum ikon,ale uwierz,że tam także odwiedziliśmy muzeum-dwór ,o nim trochę opisałam na facebooku i kilka zdjęć tam jest,ale jak nie zajrzysz tam w mailu też dostaniesz....
    Wiersz "Jestem Julią".....od razu mam przed oczami moją Julię.....dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynka, na temat zjadania komentarzy nie umiem nic powiedzieć oprócz tego, że jeśli to u mnie się zdarzyło to jest mi przykro. Czasem pewnie technika zmaga się sama ze sobą ;) i jakaś jej część przegrywa ;)
      Bardzo Ci dziękuję, że się nie poddałaś i nie zdenerwowałaś. Ogromnie podziwiam, chociaż także rozumiem, bo mnie również niełatwo wyprowadzić z równowagi.
      Muzeum - dwór? Jak to nijak brzmi?!!! Brzmi wspaniale! Ślinka mi cieknie na samą myśl o tym. Poproszę o zdjęcia! :)
      A "Jestem Julią" to tytuł całego tomiku. Jest śliczny - pięknie wydany i pięknie wybrany. Polecam, jeśli lubisz Poświatowską.
      Muzeum Ikon na Ochocie też polecam :) Bardzo ciekawe miejsce. Zbierają biblie we wszystkich językach świata. Mają już trochę. Ogromnie interesujące miejsce.
      Dziękuję, że wpadłaś do mnie :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Basiu, dziękuję za pozdrowienia:))) Zaglądałam do Ciebie i zaglądałam....i wreszcie jest! Nowa dawka piękna:))) Za każdym razem, gdy do Ciebie zaglądam to spotykam właśnie piękno, dziś także ....Może od końca, wiersz mnie zachwycił, bardzo, nie znajduję słów na to, jak napisać o poecie, który tak pięknie, tak subtelnie potrafi pisać właśnie o miłości. Taki tomik byłby pięknym prezentem dla kogoś bliskiego:) Hmmmm...czy ludzie wręczają sobie teraz tomiki poezji? No, gdybym ja otrzymała takie literackie cudo, to serce chyba pękłoby mi z zachwytu:)))
    Twoja wizyta w Muzeum Ikon mnie także zaciekawiła, tzn. że Ty w takim miejscu to dla mnie oczywista rzecz, ale samo muzeum też podoba mi się. Szczególnie dobór kolorów ścian dla podkreślenia ekspozycji, ikony pięknie wyglądają na tle granatu, a nawet to chyba bardziej kolor szafiru:) Wernisaż....brawo Basiu:))) To się nazywa iść za głosem serca...:) Pięknie.
    I jeszcze dawka humoru, no nieźle sobie "pogadałaś" z tymi nakrętkami, zobacz, czasami od człowieka nie usłyszymy tylu miłych rzeczy;)
    Pozdrawiam Basiu i dziękuję za piękny list:) Przygotowuję się do listu do Ciebie;) Wiesz o czym myślę;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także się cieszę, że pojawiłaś się i u siebie, i u mnie :) Obie nas wchłania realne życie bardziej niż blogowe :)
      "Jestem Julią" to piękny tomik. Udało mi się go upolować w sklepiku Muzeum Narodowego, skąd zamiast pamiątek mam książki :)))
      Muzeum Ikon na Ochocie a jednocześnie czynna kaplica prawosławna (liturgia w języku polskim, co ciekawe) powstało raptem trzy lata temu w budynku dawnej osiedlowej kotłowni (jest klimat!). Wystrój wymyślił znany artysta plastyk Michał Bogucki (uczeń słynnego Nowosielskiego), który także jest dyrektorem muzeum. Zostałam zaproszona na niedzielne liturgie, więc myślę, że kiedyś się wybiorę.
      Wernisaż organizuje co roku moja szkoła prezentując ikony powstałe właśnie w danym roku. Ikona mojego autorstwa zaprezentowana wszem wobec to dla mnie po prostu lekcja pokory. Przecież wiem jak mało wiem i umiem.
      Napisy we wnętrzu zielonych nakręteczek bawią mnie od dawna :) Czasem można z nich układać niemal listy :))) Nie robię tego, bo je po prostu wyrzucam, ale póki tego nie zrobię mam skojarzenia i całkiem niezłą zabawę :)
      Wiem o czym myślisz :)))

      Usuń
    2. Aaaa, Basiunia, ty wiesz, że mi coś cyknęło w prawej połowie "coś jak Nowosielski" (a ty widziałaś w ogóle jego ikonostas w moim mieście?)... Tak jak Monikę i mnie oczarowało zestawienie kolorów, zresztą ty wiesz, co lubię. A tu i dywan, szkło, ten żyrandol, snycerka podstawy krzyża, ajaj, ja tam chcę pójść z tobą!
      Nakręteczki do mnie też zaczęły mówić niedawno, bo ja również je celebruję przy tej pogodzie.
      A z poezji to ja tak od już dłuuuugiego czasu panią Hartwig wielbię. Opowiadałam ci, jak ją spotkałam w L. na deptaku? Jakaż ona piękna jest!
      Ikony czekam jak kania dżdżu:) A co zrobisz z tym szkicem, hę? Bo ja mam pewną propozycję...

      Usuń
    3. Nie widziałam ikonostasu autorstwa Nowosielskiego w Twoim mieście, ale wiem że jest, bo o tym czytałam i oglądałam zdjęcia. Tę kaplicę, której zdjęcie pokazałam nie on opisywał rzecz jasna. Wiem, że to wiesz :) i kiedy mówisz "coś jak Nowosielski" masz na myśli kolory i ogólny wyraz, że tak powiem. Ale Michał Bogucki - twórca wystroju tej kaplicy (chociaż o ile wiem nie ikon) był uczniem Nowosielskiego.
      Koniecznie musimy tam pójść razem, bo mi trzeba Twojej wiedzy i oka. I tego ja z kolei czekam jak kania dżdżu!!!
      Dzięki, że mi przypomniałaś o Hartwig. Też lubię. Jej pisanie jest mądre, zwykłe-niezwykłe, stonowane i głębokie. Na pewno za jakiś czas zawita tu u mnie :)
      Szkic sobie cichutko śpi w teczce na półeczce. Nie myślałam co z nim. Jestem ciekawa Twojej propozycji.
      Żałuję, że nie mogłyśmy się spotkać, ale trudno. Do nadrobienia :)

      Usuń
  3. Widziałem ikonę nad którą pracujesz w bardzo ciekawym stadium. W momencie, gdy oblicze Chrystusa wyłania się z ciemności i zaczyna nabierać piękna. Już wtedy się nad nią pochyliłem. Uważam, ze masz ogromny talent, choć biorąc pod uwagę to co usłyszeliśmy na wykładzie - za piękno ikony którą piszesz, w dużej mierze odpowiada Twoja osobowość, na którą się składa miłość, spokój, mądrość, czyli krótko mówiąc - wewnętrzne piękno.

    Jestem przekonany, że ikona, która wyjdzie spod Twojej ręki będzie zawierała tę "Bożą iskrę".

    Dziękuję za informację o muzeum na Ochocie - warto zaglądać na Twojego bloga, aby dowiedzieć się czegoś interesującego. Wszak egzemplarze Pisma Świętego w różnych językach są równie fascynujące co ikony. Wyobrażam sobie, że można doświadczyć tam swoistej synergii z ludźmi żyjącymi na naszej planecie, którzy usłyszeli Słowo i mu zaufali. To musi być bardzo budujące, muszę się tam kiedyś wybrać.

    W kwestii wiersza - mogę powiedzieć tylko tyle - jak pięknie ludzie potrafią opisywać swoje uczucia! Zdumiewające jak bardzo ludzie są piękni i bogaci. Czytając takie wiersze upewniam się, że Bóg człowieka stworzył na swój obraz i podobieństwo, a Ci, którzy sądzą, że pochodzimy od małpy... cóż niech każdy mówi za siebie :)

    Dziękuję za arcyciekawy wpis. Podobnie jak Monika - czekałem, czekałem i się doczekałem. Teraz będę czekał na kolejne ;)

    A przy okazji - felieton "Rozmowy niekontrolowane" jest doskonały. Ujęłaś w nim sedno problemu. Zdumiewa mnie łatwość z jaką formułujesz swoje niezwykle trafne oceny. Na kolejny felieton też czekam z niecierpliwością ;)

    Do zobaczenia wkrótce. Lub do przeczytania :)

    Pozdrawiam

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Piotrze za dobre słowa. Bardzo umacniają. Umiesz szczodrze obdarzać - to piękne i dobre.
      W moim rozumieniu pisanie ikon to droga rozwoju duchowego.
      Do Muzeum Ikon na Ochocie wybierz się koniecznie. Zwiedzanie zaczyna się od kaplicy, która jest przepięknie opisana, co trochę widać na zdjęciu. Ikonostas nie jest jeszcze pełen, ale to co jest zachwyca. Jest kilka dużych ikon (między innymi św. archimandryty Grzegorza - patrona tego miejsca i człowieka absolutnie niezwykłego) i sporo mniejszych. A na przedzie ten ciekawy krzyż jest spotykany tylko w cerkwiach gruzińskich. Jest drewniany, rzeźbiony (sceny biblijne), nigdy nie jest malowany. Ikona pod nim wystawiona, ta którą zmienia się codziennie, tamtego dnia była przedstawieniem Pięćdziesiątnicy - przepiękna. To oczywiście współczesne ikony. Z boku kaplicy umieszczono kopie witraży Adama Stalony-Dobrzańskiego. Na oknach kaplicy także są jego witraże - niewielkie, ale już autentyki. Bardzo to wszystko piękne. Byłam (i jestem) oczarowana. Wrócę tam na pewno.
      W tę niedzielę felietonu nie będzie, bo dostałam "urlop" ;) od szefa ponieważ napisałam dwie relacje. Ale w kolejną niedzielę pewnie będzie :) Cieszę się, że cenisz to, co robię - serdecznie dziękuję :)
      Do zobaczenia na pewno, jeśli jedziesz do Supraśla.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Lubię tak znienacka odwiedzać nowe miejsca. Coraz bardziej jestem ciekawa świata. Uważam, że nawet najzwyklejszy spacer może znaleźć nieoczekiwany finał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak lubię. Może dlatego takie miejsca same mi się pchają przed oczy. No to idę :)
      Najzwyklejsze spacery potrafią zaskoczyć urokiem. Mnie dzisiejszy przyniósł niezwykły obraz - panna młoda w szykownej sukience w stylu lat 60-ych (przepięknie wyglądała, bo długość do pół łydki, szpilki, gładki natapirowany kok, wstążka oplatająca włosy... cudo!) upychała w zapakowanym po dach samochodzie nosidełko z maluszkiem usiłując znaleźć mu jak najlepsze miejsce pośród tych wszystkich szpargałów. Nie wiem, ale chyba wybierała się na własny ślub :) Byłam oczarowana tą sceną rodem jak z filmu.

      Usuń
    2. Niezwykłe! Ja takich rzeczy niestety nie dostrzegam. W ogóle jestem mało spostrzegawczy. Chyba powinienem uważniej obserwować świat, który mnie otacza. Okazuje się, że tu także można dostrzec piękno.

      Zadanie dla mnie na czerwiec: mniej bujać w obłokach, mniej czytać, więcej patrzeć!

      Do zobaczenia w Supraślu, a właściwie w autokarze ;)

      Piotr

      Usuń
    3. Skoro piszesz ikony, to wiesz doskonale, że piękno jest wokół nas i w nas. Sięgamy po nie, gdy nam tego trzeba. Skoro czytasz i jak mówisz bujasz w obłokach, to po nie właśnie wtedy także sięgasz. Myślę, że dostrzeżenie go w tak niezwykłej przestrzeni jaką jest ludzka dusza bywa trudniejsze niż zobaczenie go w obrazku rodem jak z filmu.
      Do zobaczenia :)

      Usuń
  5. Za mało wiem o ikonach, żeby je w pełni docenić, ale i tak uważam, że są wspaniałe, takie niezwykle...
    Zielone nakręteczki sprawiają każdego dnia radość wielu ludziom i to jest wspaniałe. Niby nic wielkiego, a jednak trudno się nie uśmiechnąć. Marketingowo to świetny pomysł, ale najważniejsze, że sprawia radość.
    A wiersz - cóż mogę powiedzieć? Faktycznie dech zapiera...
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ikony przyciągają swoją niezwykłością, nie pozwalają przejść obojętnie.
      Masz rację - z tymi napisami na zielonych nakręteczkach pomysłodawcy udało się znakomicie - bawią, cieszą, budzą ciekawe skojarzenia. Fajne i sympatyczne.
      Tomik "Jestem Julią" jest bardzo ciekawym zbiorem, niezwykle udanym no i jak to ostatnio w Literackim bardzo pięknie wydanym. Taka literacka perełka :)
      Serdeczności :)

      Usuń
  6. Basiu, mnie też wciąż gania tu i tam i powiem Ci szczerze, że ostatnio bardzo tego nie lubię. Oczywiście wycieczki i zachwyty, o jakich piszesz lubię, ale to wieczne codzienne zaganianie działa mi już na nerwy. ;) próbuję znaleźć na to złoty środek, bo coraz ostrzejszy czuję sprzeciw wobec tej szarpaniny. No nic, na razie szukam... jeszcze nie znalazłam. :))
    Basiu, napisz, jak można Cię obserwować, bo nie znalazłam, a chętnie bym tu zacumowała. :)
    Uściski serdeczne
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewuniu,
      fajnie Cię tu widzieć mimo Twojego zaganiania (ale trochę już za Tobą - ospy no i ta rewelacyjna kuchnia!!!). Pewnie masz jeszcze tysiące innych spraw. Mnie także... gna :) do ciszy i spokoju, ale to odnajduję tak na maksa tylko i wyłącznie w Tatrach, czyli muszę dotrwać do sierpnia. Nie wiem czy istnieje jakiś złoty środek na szał życia :)
      Nie należę do społeczności Google+ więc jedyny sposób na obserwowanie mojego bloga jest taki: na pulpicie administratora jest z lewej strony ramka z napisem "Listy czytelnicze" a pod nią ramka "Dodaj" - klikasz w nią, wyskakuje Ci okienko z prośbą o adres bloga, wpisujesz go (mój jest taki: czterdziestkatoniegrzech.blogspot.com) i za chwilę masz powiadomienia o najnowszych postach na pulpicie adm.
      Ciepło pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Basieńko, dziękuję za podpowiedź, nawet nie wiedziałam, że tak można dodawać blogi do obserwowanych! Już Cię mam. ;) I widzę, że jest nowy wpis, więc idę poczytać....
      No właśnie, mnie również gna do ciszy i spokojnego życia, potrzebuję tego jak powietrza, a tu sam środek oka cyklonu, niby spokój, ale wokoł szał życia i co tu począć? ;))
      Pa

      Usuń
  7. Wiersz jest wspaniały, prawdziwa kwintesencja miłości. A muzeum muszę odwiedzić, kiedyś :)
    Dżdżownica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiersz jest wyjątkowy. Jak miłość :)
      Muzeum Ikon to piękne miejsce z niezapomnianym klimatem. Warto to "kiedyś"... :)
      Serdeczności Dżdżo :)

      Usuń