niedziela, 11 maja 2014

"Wystarczy być"

Zazwyczaj, gdy gdzieś jadę przywożę ze sobą słońce. Teraz było inaczej - razem ze mną pojawił się także deszcz. I chociaż całą sprawę traktuję oczywiście żartobliwie, to skojarzenia z nią mam jak najbardziej poważne.
Nosimy w sobie różną "pogodę". Ludzkie.


Czasem, gdy nie mam ochoty na nic powtarzam sobie, że mam prawo być człowiekiem skoro nim jestem.
Dzisiaj przeczytałam słowa o akceptacji. O tym, że jest ona ważniejsza od dawania, od poświęcania się dla innych, bo przyjęcie kogoś takim, jakim jest to ogromny dla niego dar.
Myślę, że czasem trzeba nam tego także wobec samego siebie. Tego przyjęcia siebie z tym, co we mnie dzisiaj, teraz.
Bywamy zmęczeni, smutni, rozkojarzeni i bezradni. Z powodu albo nie wiadomo dlaczego, bo nie chce nam się szukać przyczyn.
I znów wracają do mnie słowa - tytuł dawno obejrzanego filmu - "Wystarczy być".
Zobaczyłam to bardzo wyraźnie na spotkaniu, w którym niedawno miałam możliwość uczestniczyć - kilkadziesiąt osób przyniosło na nie swoją "pogodę". Okazało się, że kompatybilną z resztą obecnych :) I było wspaniale. Po prostu wspaniale. Po prostu tam byliśmy. Wystarczyło, by na koniec wszyscy wychodzili uśmiechnięci mówiąc sobie ciepłe, dobre słowa.
A ja wróciłam do domu po kilku dniach nieobecności wypełniona po brzegi dobrem, które do mnie od innych dotarło. A tak mi tego było trzeba. No to mam :)


Lubię mieć w sobie dobrą "pogodę". Lubię, gdy we mnie świeci słońce i jest ciepło. Jednak bywa różnie. I wtedy całą sobą "mówię" do każdego w pobliżu, by mnie zostawić w spokoju. Też tak masz? Co za pytanie! To tak, jakbym zapytała czy jesteś człowiekiem.
Ktoś niedawno pod postem "Uciszenie" napisał komentarz właśnie o akceptacji takiego stanu. Poczułam wdzięczność, bo jak się okazuje łatwo umiem przegapić taką oczywistość w innym, gdy sama noszę w sobie słońce. Pamiętanie o czymś, o kimś poza mną nie jest łatwe. Zapewne nie tylko dla mnie. Och, jakie to ludzkie.
Basia

2 komentarze:

  1. Basiu-dobrze ,że już wróciłaś, bo jakoś dłużył się czas bez Ciebie...Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób,że ta pogoda we mnie bywa różna. Zawsze kojarzyła mi się tylko "pogoda ducha" czyli ta pozytywna, a ta gorsza to się już nie kwalifikowała do określenia pogoda. A jednak -pogoda przecież deszczowa , albo gradobicie ....fakt...
    Jednak zdecydowanie bardziej wolę dzielić się tą sloneczną, bo wtedy mnie jakoś od środka rozpiera:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raptem niecały tydzień nie było mnie w domu, a czuję się tak jakby upłynął co najmniej miesiąc. Bardzo odpoczęłam, chociaż teraz z trudem ogarniam rzeczywistość :)
      A z tą pogodą rzeczywiście bywa różnie. Mnie też dokucza pochmurność w sobie, ale miewam, miewam...
      Miło Cię znów u mnie gościć :)
      No i słońca życzę jak najwięcej i najczęściej :)

      Usuń