wtorek, 10 czerwca 2014

W środku serca. Odcinek 3


W moim sercu... znów jesteś? Jak miło. Lubię Cię w nim gościć. Chociaż zupełnie nie wiem jak pokonujesz magiczne drzwi do niego, to Twoja obecność zawsze sprawia mi radość - wnosi ze sobą ciepło.
Wiesz, to fantastyczne uczucie mieć ogrzane od środka serce. A w ogóle to dobrze, że jesteś, bo dzisiaj potknęłam się o wspomnienia. A jak już się o nie o mało co nie przewróciłam, to postanowiłam je trochę uprzątnąć, żeby nie leżały tak na środku i byle gdzie. Przyda mi się pomoc :)
Widzisz? Te z wczesnego dzieciństwa, gdy wisiałam na trzepaku głową w dół i z kiecunią na tej głowie (o matko!) są tuż obok tych z wczoraj. A bliziutko nich te z wakacji sprzed lat.
Mówiłam, że bałagan.
Co myślisz? Powinny leżeć chronologicznie? Sama nie wiem... Bo czy wtedy nie zrobi mi się z serca coś, co nim nie jest? Wiesz o czym mówię - wszystko na baczność, na rozkaz, terminowo i na swoim miejscu.
A serce... ono zawsze po swojemu. Przynajmniej moje. Twoje też?
To co? Chronologicznie odpada, prawda? Tylko tak, by nie zawadzały na środku.
Popatrz... jakie fajne... jeszcze czarno - białe. Moje pierwsze wspomnienie z gór. Nienajlepsze, bo jadąc tam chorowałam całą drogę, ale miałam wtedy tylko siedem lat. Jednak góry mi się podobały.
A tu to chyba z podstawówki. No tak, Basia - szefowa. Myślę o tej żywiołowej i tak bardzo dobrze zorganizowanej dziewczynce o gorącym, wrażliwym sercu i logicznie myślącej głowie z czułością. Śmieszny, mały skrzatek zaczytany w ważnych i poważnych opowieściach!
A tu są same "mądre" :) wspomnienia - z egzaminów, zaliczeń i takich tam... Zachował się w nich zapach mojej uczelni - trochę drewna, pasty do podłóg, muzyki organowej... Dziwisz się? Muzyka też pachnie. Czasem nawet bardzo ładnie. No i zapach moich pierwszych "poważnych" perfum we flakoniku ze szklanym koreczkiem - śliczny, egzotyczny, kojarzący się z gorącą pustynią. Lubiłam go.
A tutaj - las. Upalne lato, namioty, słodkie, ociekające sokiem maliny i moje dziewiętnaście lat. Rok później znów góry. Widziałam wtedy na niebie Drogę Mleczną, gdy ciemną, najciemniejszą z ciemnych nocą wędrowałam po kamienistej drodze ziemskiej, której nie byłam w stanie zobaczyć, ale za to mocno czułam.
No i lata potem ten zaczarowany jak z baśni bardzo wczesny ranek późnej jesieni, gdy niewyspana szłam do pracy we mgle po kolana! Albo, gdy tamtej dawnej straszliwie mroźnej zimy miałam wrażenie, że łzy mi zamarzają na rzęsach!
I ta ciepła, letnia noc, kiedy jechałam rowerem w przedziwnej ciszy zamkniętego mrokiem świata, który w pewnym momencie rozdarł blask świtu.
Albo ten magiczny moment, gdy przy podejściu na Ciemniak widząc już szczyt nagle stanęłam jak wryta, gdy zza pobliskiej skały wyleciał brunatny, ogromny ptak - drapieżnik i w nieprawdopodobnej ciszy zatoczył kilka metrów nade mną kółko patrząc na mnie czarnym wypukłym okiem.
Mam też wspomnienia, o których nie chcę pamiętać, więc o nich ani słowa. Ale więcej jest tych słonecznych, ciepłych i dobrych.
Są i takie trochę dziwne, kolorowe, bezładne, zamotane, pokręcone, ale można się przynajmniej pośmiać. Jak z tego, gdy tańczyłam na stole. To był dopiero wyczyn, zważywszy na to, że miałam wtedy 11 lat! :)
Albo, gdy zasnęłam jadąc rowerem i gwałtownie obudziłam się w rowie pełnym przerażonych pająków, które uciekały ode mnie jak najdalej, a mój facet stał nade mną pytając "co ty robisz?". Jakby nie widział! :)))
No a to... To wspomnienie, wybacz, zachowam tylko dla siebie. Jest pełne błękitu i ciepła i niech takie pozostanie.
A tu już znów góry i chłodny, gwałtowny wiatr na szczycie, który w błyskawicznym tempie przywiał ciemną chmurę - mgłę. Strasznie grzmiało, a za chwilę świat niemal zniknął za ścianą deszczu. Bałam się...
Ale zawędrowaliśmy! Chyba się zmęczyłam. Na dzisiaj wystarczy, dobrze? To co, wychodzimy z mojego serca? Teraz kawa? Jaką pijesz?
Basia

13 komentarzy:

  1. Mrożona Basiu-dziś tylko mrożona- przez słomkę :-)
    Zatraciłam się w Twoich wspomnieniach tak -jakbym album ze zdjęciami oglądała i szczerze powiem Basiu -miałam nadzieję,że jak znajdę się na dole strony to będzie tam zdjęcie Basi -szefowej :-)
    Dziś ja się sporo nagadałam i przyjemnie odetchnęłam w Twoim serduszku...
    A o zdjęcie "szefowej "-bardzo proszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przez gorąco dopadły mnie wspomnienia :) Z mózgiem dzieje się wtedy coś takiego... :)
      A "szefowałam" w podstawówce, więc bardzo, bardzo dawno temu :))) i ze zdjęciem byłby spory kłopot :)
      Ja też dzisiaj ciągle na kawie...
      Wszystkiego chłodnego :)

      Usuń
  2. No taak... Basię "szefową" to ja bardzo dobrze znam i szczerze uwielbiam :) a wspomnienia to jedna z najciekawszych rzeczy na świecie. Z biegiem lat można zobaczyć, że przeżyło się kilka naprawdę zakręconych i nie do uwierzenia przygód. Fajnie się to opowiada, jak jakąś powieść fantasy ;) a kawusię to poproszę waniliową z odrobiną mleka
    Moi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może jeszcze z odrobiną karmelu? :)
      Dzięki za szczere uwielbienie :)))
      Upał mi pootwierał wszystkie szufladki w pamięci i wysypały się wspomnienia. Masz rację - z czasem mogą tworzyć całkiem zajmujące opowieści :)

      Usuń
  3. Dobrze jest mieć wspomnienia, miło się do nich wraca po latach. Dodają siły i otuchy w trudnych momentach. Każde ze wspomnień jest jak perła nawleczona na nić życia.
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "... perła nawleczona na nić życia" - pięknie powiedziane.
      I razem tworzą naszyjnik. Od nas zależy jakiej jest urody, prawda?

      Usuń
  4. Ech wspomnienia... niektóre już wyblakły ale są też takie, które są ciągle żywe i spokoju nie dają. A jak wspomnienia to i fantazje o tym co mogło być albo co ciągle może się zdarzyć. Wspomnienia i wyobrażenia - warto je mieć i pielęgnować. Jeśli do czegoś dążę to żyję.
    Dla mnie kawa włoska, mocna i aromatyczna - odrobina czekolady nie zawadzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - póki mamy marzenia, a w rezultacie mamy do czego zmierzać czujemy, że żyjemy i życie ma smak. Czasem mocnej, aromatycznej kawy z odrobiną czekolady :)
      Myślę, że nierzadko to wspomnienia są siłą napędową dla marzeń.

      Usuń
  5. A ja poproszę ładną kawę:) I koniecznie w filiżance! Kruchej i delikatnej. Wczoraj późnym wieczorem pogrzebałam sobie w Twoich wspomnieniach, Baś, a dziś rano przychodzę z własną kawą:) Dobrze mi tu, przy Tobie. I dobrze mi w Twoich wspomnieniach, dzięki którym jeszcze mocniej i głębiej wpycham się do Twojego serca. Zabrakło mi tylko tego cudnego i jednego z moich ulubionych, gdy pięknie wyśpiewałaś żołnierzom radzieckim piosenkę po rosyjsku:D I do tego jeszcze z dygnięciem i ukłonem:) Zobacz ile tego jest... Chwile, momenty, zdarzenia... A to wszystko zapisane gdzieś w nas; jak księga, od której nie można się oderwać.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bili mi brawo, wiesz? Miałam wtedy 16 lat i żadnych zahamowań :)))))
      To prawda - poznajemy ludzi, gdy nam o sobie opowiadają, gdy możemy "spotkać" tego kogoś także z jego przeszłością w tle. Myślę, że wówczas staje się nam bardziej swojski, mniej niedostępny.
      Ty pijesz "ładną", ja "brzydką" kawę. Ty chodzisz na biało ubrana, ja na czarno. Ty mieszkasz tam, a ja tu. Jak to możliwe, że nam do siebie blisko?! :)))))

      Usuń
    2. "Brzydka " kawa też musi być przez kogoś kochana :-) -Tak powiedział kiedyś mój syn o nieudanych misiach:-) kiedy dziwiłam się,że się komuś podobają. A Wy z Moniką jesteście po prostu jak uzupełniające się puzzle :-) gdyby były jednakowe, to układanka by nie nie była ciekawa :-)

      Usuń
    3. Mądrego masz syna Gabrysiu :)
      To ja jestem tą , która "kocha brzydką kawę". Cóż... kocha się pomimo :)))

      Usuń
    4. Poza tym przeciwieństwa się przyciągają...

      Usuń