czwartek, 21 sierpnia 2014

Ciepło słów


Spotkałam ciekawą muzykę. Zaraz zaproszę Cię do jej posłuchania, ale najpierw parę słów.
To miks Piątej Beethovena (tej od "losu pukającego do drzwi") i utworu "Secrets" amerykańskiej grupy One Republic.
"Nie pozwól mi tylko zniknąć, / Powiem Ci wszystko " (www.tekstowo.pl) to słowa z piosenki, chociaż prezentowany miks to tylko wersja instrumentalna. Ale zastanowiły mnie. I zaciekawiły.
Pragnienie, by ktoś znał tak dobrze, by ocalić przed niebytem?
Albo może przekonanie, że otwarcie się przed drugim człowiekiem do dna sprawi, że relacja się nie skończy?
A może chodzi o wiarę, że istnienie w taki sposób, by określić go mianem pełni zależy jednak od kogoś poza mną?
No i co oznacza "wszystko"? Wszystko o mnie? O nas? O tym, co widzę w Tobie?
Tak mi się trochę poplątały słowa z jednego końca głowy w drugi, ale bez pretensji do twórców singla o to "co autor chciał przez to powiedzieć". Tylko sobie rozmyślam na temat.
Od zawsze budzi mój zachwyt to, co się dzieje między ludźmi. O tym naszym wzajemnym zazębianiu się o siebie. Jakbyśmy tworzyli coś, co można określić jako machinę świata - nie istnieje bez "kółeczek", które się o siebie zahaczają.
Czyli jednak wychodzi na to, że relacja ("powiem Ci...") jest konieczna, by wszystko żyło.
Nie po raz pierwszy wyważam otwarte drzwi - milczeć wspólnie można dopiero wtedy, gdy najpierw się sobie w taki czy inny sposób coś powiedziało. Przy czym "mówienie" to nie tylko mówienie.



Bardzo lubię być z innymi. Lubię każdy rodzaj spotkań.
Cieszy mnie istnienie innych w moim życiu i ich istnienie w ogóle. Wiem, że na bezludnej wyspie mogłabym być tylko przez chwilę.
Jedna z bohaterek "Gry o tron" mamrotała przed zaśnięciem imiona tych, których zamierzała pozbawić życia.
Ja chętnie mamroczę sobie czasami imiona ludzi, których właśnie znam z imienia, do których tak się zwracam i z radością mamroczę i mamroczę, bo sporo tego jest, a tak naprawdę i rzeczywiście "po imieniu" to jednak blisko i mamroczę z nadzieją, że nic ich istnienia w moim życiu nie pozbawi :)
Dlatego zanim posłuchasz muzyki usłysz ode mnie, proszę, szczere i z głębi serca płynące: jak dobrze, jak nieskończenie dobrze, że jesteś! :)


Basia

13 komentarzy:

  1. Wzajemnie Basiu,wzajemnie...bo to chyba także o to chodzi.Właśnie piszę jednocześnie słuchając muzyki ,którą dzielisz się ze mną...a co do życia na bezludnej wyspie też nie wyobrażam sobie tam życia.Chyba niektórzy nie wiedzą co mówią gdy uważają ,że najlepiej byłoby im na takiej wyspie..delikatnie mówiąc są jacyś wg mnie "dziwni"...Lubię być wśród ludzi,ale dobrze mi i wtedy gdy jestem sama ,ale wiem ,że w każdej chwili (albo prawie każdej) mogę mieć kogoś obok...czasami wystarczy świadomość,że są takie osoby....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, myślę że także o to chodzi, by w obie strony... - dziękuję :)
      Rozumiem, że czasem dobrze jest samemu. Jednak świadomość, że są tacy, którzy w każdej chwili mogą być obok jest czymś bardzo, bardzo ważnym i pozwalającym na spokojne bycie w jakiejś chwili samemu.
      Czyli trzeba najpierw wiedzieć - dogadać się na temat, a potem można sobie milczeć osobno ze świadomością obecności tego drugiego w tle. I chyba właśnie o to chodzi.
      Cieszy mnie, że patrzymy podobnie :)

      Usuń
  2. Wiesz Basiu, ostatni czas, to przemyślenia o tym co było…przed rokiem… i teraz z perspektywy - widzę ilu LUDZI Pan Bóg postawił na mojej drodze, że starczyło mi sił na to- na co było trzeba.
    Kiedy wspominam chwile odchodzenia mojego Taty, sama sobie teraz się dziwię- jak ja tego wszystkiego dokonałam. Skąd tak na prawdę czerpałam siły,żeby - tak jak pisałam w wierszu 2 dni przed Jego odejściem- za rękę przeprowadzić Go na Drugi Brzeg.
    Dałam radę i jestem z tego dumna, a dałam radę tylko dzięki temu, że poznałam Ciebie, Monikę Grażynkę…że mam Kuzynkę Basię i że mam Pana Stokrotkę tuz obok.
    A na bezludnej wyspie?… nie było by nikogo, kto pozwolił mi w siebie uwierzyć i kto wlał by w moje serce wiarę, że potrafię góry przenosić.
    I za to "ciepło słów" jestem ogromnie wdzięczna - że znalazło się w porę i trwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dwie ręce Gabrysiu - jedną mogłaś przeprowadzić Tatę na Drugi Brzeg, bo za drugą "trzymali" Cię inni. Obecność, która wspiera jest zawsze siłą.
      Jak dobrze, że umiemy wyciągnąć dłonie i z prośbą o siłę dotyku i z ciepłem, które wspiera.
      Nikt tak naprawdę nie jest sam :) Cieszę się ogromnie, że się zaplątałaś w moje życie :)

      Usuń
  3. A wiedziała, Pani Basiu o teorii mówiącej, że wystarczy zaledwie siedem osób do dziesięciu, by powiązać się z jakimkolwiek człowiekiem na ziemi? Ktoś zna tego, ktoś tamtego i ludzie się jeszcze bardziej zazębiają!
    Ja też nie potrafiłabym żyć bez drugiej osoby, bez mojej garstki, choć małej, ale jakiej oddanej, przyjaciół! Bez moich zwierzaków, bez chłopaka... To by było okropne!
    Dobrze, że jest gdzieś taka Pani Basia, która kieruje tyle ciepłych słów :D

    Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam o tej teorii, ale bardzo mi się podoba. Czasem, gdy jestem w nowym dla siebie miejscu, wśród grupy ludzi mijanych w przelocie czuję dziwną z nimi więź. Mogę nie znać ich języka, a i tak mam wrażenie czegoś, co nas łączy, jakiejś bliskości przedziwnej. Piękne :)
      Dziękuję za pozdrowienia - odpozdrawiam serdecznie :))) i cieszę się z Twojej obecności :)

      Usuń
    2. To naprawdę ciekawe, podrzuciłabym link, ale gdzieś mi się zagubił, poszukam! :) Też tam mam, a z drugiej strony, czasem wydaje mi się, że jestem im daleka - zawsze staram się iść z uśmiechem na ustach, a ludzie na ulicach rzadko to robią, niestety...

      Bardzo mi miło :)

      Usuń
    3. Ach, z tymi polskimi "nieuśmiechami", z których jesteśmy słynni jak świat długi i szeroki!
      Pewnie trochę jesteś daleka większości VoyJoy - masz niebanalną, ciekawą osobowość, dużą inteligencję i wrażliwość. Wszystko to razem nie jest zbyt powszechne. Ludzie się wyczuwają. Jednak są i Tobie podobni. Może nie ma ich tak wielu, byś miała wokół siebie prawdziwy tłum tych, którzy myślą i czują podobnie, ale ta garstka (myślę, że całkiem spora) tworzy wspaniałą jakość :)

      Usuń
    4. Cieszę się, że Pani tak uważa, Pani Basiu :) To wszystko zawdzięczam rodzicom, a zwłaszcza mamie, która dbała o moje wychowanie! :)
      Jakby Pani była obok mnie, Pani Basiu! :) Tak istnieje garstka oddanych przyjaciół, razem są świetni, osobno niebanalni, czasem do kogoś trudno się docierało, ale jak już się to udało, to postała naprawdę świetna przyjaźń!
      http://dzikie-anioly.blogspot.com/

      Usuń
    5. Przyjaźń to jedna z najcenniejszych rzeczy w życiu. To zawsze wybór serca i, jak sama napisałaś o tym "docieraniu" do kogoś, niemały wysiłek umysłu. Ale warto! Och, jak warto! :)

      Usuń
  4. Wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani. Zauważam to przy poznawaniu nowych osób, które jakimś cudem znają moich kolegów z wczesnych lat szkolnych. Wbrew pozorom, świat nie staje się większy. Ludzie są coraz bliżej siebie. Ułatwia to oczywiście technologia, poznajemy się poprzez portale społecznościowe, fora internetowe... I tak sobie myślę, że od początku było nam to pisane. Jest to swego rodzaju szansa na znalezienie wspólnego języka po wieży Babel. W końcu wszyscy pragniemy tego samego i do czegoś dążymy, jak One Republic śpiewało w swojej piosence "Love runs out" (nawiązując klimatem :)).
    Dobrze jest mieć swoją "sieć", ludzi, z którymi jesteśmy związani. A najpiękniejsze jest to, że w "sieć" zawsze spadnie ktoś jeszcze. Taka pajęcza natura w nas. Polubmy ją, bo potrafi przynieść prawdziwe złoto :)
    Moi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się spodobała ta "pajęcza natura w nas" :) Rzeczywiście tworzymy "sieci", połączenia między nami. Budujemy to wkładając czasami całkiem spory wysiłek. I po co? No właśnie. By było nam do siebie bliżej - "w końcu wszyscy pragniemy tego samego".
      Wiesz co Moi? To jest absolutnie, zniewalająco piękne! :)))

      Usuń
    2. Ja też zachwyciłam się tą „sieciową” teorią..:-) przepiękne....

      Usuń