sobota, 16 sierpnia 2014

Mgliste wspomnienia

Znam takich, którzy żyją wspomnieniami. I takich, którzy na samą myśl o nich machają lekceważąco ręką mówiąc, że co było, a nie jest nie zasługuje na uwagę.
Ja jestem gdzieś pośrodku. Nie macham lekceważąco, ale też nie żyję tym, co było.
Nawet lubię czasem wskoczyć w przeszłość. Zwłaszcza jeśli była taka, która wspiera teraźniejszość sobą albo dodaje otuchy lub coś tam jeszcze pozytywnego.
W ogóle wszystko co pozytywne jest tym, co lubię najbardziej :)
Wspomnienia z wakacji zwykle są miłe dla tego, kto ich doświadczył i nudne dla całej reszty, która ich nie przeżyła. Chociaż, bywa różnie :)
Dlatego pełna nadziei na to, że Cię nie znudzę wspomnę jedno zdarzenie z moich wakacji.
W tym roku będąc w górach wybierałam do wędrówek trasy nietrudne, bo pogoda nie sprzyjała dalekim wyprawom. Prawie pod koniec mojego pobytu w pochmurny, deszczowy dzień wybrałam się na Sarnią Skałę i będąc tam zastałam wokół... mleko.
Na zdjęciu za mną powinien być widoczny Giewont, ale jak widać go nie widać, bo jest gęsta mgła.


Jednak po chwili zdarzyła się rzecz zwykła-niezwykła - chmura pękła i moim oczom ukazał się...


... widok przepiękny i absolutnie magiczny.
Dzielę się nim z Tobą, bo nie było tam Ciebie ze mną, a pragnę, by i Twoje serce doznało zachwytu.
Takie momenty są tymi, dzięki którym czasem się mówi, że warto żyć.
Pokażę Ci jeszcze jedno zdjęcie, bo widać na nim jak legendarny Śpiący Rycerz z powrotem okrywa się kołderką z chmur.


I jak Ci się podoba?
Ja czuję wdzięczność, że dostałam taki piękny, niezwykły prezent i dane mi było zobaczyć magiczną urodę świata.
A skoro jest ten wpis to znak, że już wróciłam z wakacji :) Prosto w prozę życia zresztą, ale tak to już jest, że ta wakacyjna codzienność jest czymś zupełnie innym od niewakacyjnej. Jednak już jestem w niewakacyjnej, więc... do zobaczenia niedługo :)
Basia

11 komentarzy:

  1. He, nie uwierzysz, ale laaata temu też mi mleko pękło na Czerwonych Wierchach i zobaczyłam z 5 m od siebie nie rycerza, ale... kozica. Sama szłam, to się z lekka zlękłam, no bo wiesz, kozic wielki jak nosorożec i te rożyska, nic nie mówił, tylko się gapił, aj. Do dziś twierdzę, że to facet był, łypał na mnie ze skałki, a stał na niej jak jakiś komiksowy zwierzak - czterema kopytkami tuż obok siebie:) Fajnie, że ci było fajnie:) Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nosorożec? Aj, Arsenio droga, aj...
      Ja nigdy kozica we mgle nie spotkałam. Jeszcze gapiącego się... hm... :) Rodzinkę saren - tak, chociaż nie we mgle, żmije też i też w pełnym słońcu, nawet niedźwiedzi łeb ogromny mi się wśród wybujałych roślin ukazał, ale kozica nie widziałam i lekko zazdroszczę :)
      Ale rycerz był piękny, przyznasz.

      Usuń
  2. Basiu - dziękuję za ten śliczny widok, bo sama pewnie nigdy bym go nie zobaczyła. Ja lubię oglądać czyjeś wspomnienia i zdjęcia, szczególnie jeśli jest to ktoś mi bliski. A już taka magiczna kołderka…coś pięknego. Dobrze Basiu, że szczęśliwie dotarłaś już do domu, pewnie dla Ciebie to za szybko, ale powroty też maja swój urok - prawda?
    Jak to dobrze, że mimo niesprzyjającej pogody odpoczęłaś i zrealizowałaś chociaż w części swoje turystyczne plany :-)
    Buziaczki przesyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Gabuniu, cieszyć się z czyjejś radości, wspomnień, z tego, co ktoś ma do powiedzenia (bez względu na to, co ma) potrafią jedynie przyjazne, zaangażowane serca. Te naprawdę przyjazne i zaangażowane, a nie te, którym się to wydaje. I za to Twoje przyjazne i zaangażowane serce z głębi mojego serca Ci dziękuję :) Bo z kim jak nie z ludźmi, którzy są dla nas ważni możemy się podzielić kawałkiem swojego życia?

      Usuń
  3. Jakie przepiękne widoki, Pani Basiu! Ta mgła ma w sobie niesamowitą magię, jest taka klimatyczna, aż chciałoby się wskoczyć do pociągu i pojechać w góry, by zobaczyć i spróbować ujarzmić takie obrazy! Zazdroszczę! :D

    http://dzikie-anioly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się jej ujarzmić :) Chyba to jest jej siłą, którą przyciąga, zachwyca i zniewala - nieuchwytna, piękna, dzika. Jak Twoje anioły VoyJoy :))) Będę zaglądać.

      Usuń
    2. Ma Pani świętą rację - góry to niezwykłości, a jednocześnie niebezpieczeństwa, które ot tak mogą pochłonąć ludzkie istnienia...

      O, w takim razie zapraszam serdecznie, chociaż to co tworzę jest dość... dzikie ^^"

      Usuń
  4. Oj widok niezwykły. Zazwyczaj z Sarniej świetnie widać Giewont. Musiało być ciekawa wyprawa. No i witaj z powrotem ;)
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyprawa była niesamowita. Zostanie na zawsze w mojej pamięci - tajemnicze piękno cichych zanurzonych we mgle majestatycznych gór. Absolutnie niezwykłe doznanie!

      Usuń
  5. Cieszę się ,ze już wróciłaś Basiu...bo wiadomo nic ...nie trwa wiecznie...ale to co widziałaś ,czułaś to Twoje.Ja troszeczkę zaniedbałam się jeżeli chodzi o obecność...tu ale obiecuję poprawę....Rzeczywiście przeżyłaś coś takiego "innego" i ciesze się , że nie "załamała " Cię pogoda w Zakopanem....dzięki za przesłane kapliczki,w najbliższych dniach napiszę Ci gdzie my byliśmy przez czas gdy Julia byłą z nami....niestety jutro już wraca do Warszawy....a tak dobrze mieć Ją obok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te rozstania z najbliższymi sercu... zawsze niełatwe i takie... niepotrzebne, ale jednak konieczne - życie...
      Rozumiem Grażynko doskonale, że obecność Twojej córki "zabrała" Twoją obecność u mnie i nie mam Ci tego absolutnie za złe. Też jestem matką :)
      Mój pobyt w górach jak zawsze stał się dla mnie czasem pokoju i radości. Jestem wdzięczna, że było mi to kolejny raz dane.
      A na "spotkanie" z Tobą poczekam :)

      Usuń