środa, 15 października 2014

Porozmawiajmy

Jest czas na wszystko. Teraz nadszedł na nasze spotkanie.
Najpierw powiedz co u Ciebie?
Martwisz się, że zrobiło się chłodniej? Szkoda Ci odchodzenia pięknej złotej jesieni? No tak, nadchodzi pora na przytulność swetrów. I grubsze skarpetki. I dłuższe włosy, by było cieplej :) I zaakceptowanie wczesnych ciemności. Może też na szalik? I płomyki świec wieczorem? Albo ogień w kominku.
A co u mnie?
Dziękuję - jest OK. Nadal wsłuchuję się w serce i w to, co mi mówi - nakazuje mi ciągle poszukiwać piękna.
Niedawno narysowałam jabłuszko. To było zadanie do wykonania. Od kresek, ślimaczków, kół i trójkątów równobocznych (oj, bolesny temat) przeszliśmy na Warsztatach do rysowania z natury. Nie skończyłam rysunku, bo nie było trzeba. Chodziło o to, by popatrzeć i "zobaczyć".
Popatrzyłam, zobaczyłam... jest jabłuszko.
Chcesz na nie popatrzeć? Ciekawe co zobaczysz? :)


Nie sądzisz, że czasem się patrzy i widzi niekoniecznie to, co jest? Własne wyobrażenia, emocje zasłaniają prawdę.
Mam bogatą wyobraźnię. Traktuję ją jako dar. Jednak czasami myślę, że umie mi trochę namieszać w życiu. Bo spodziewam się, że skoro słyszę piękno słów, to je także zobaczę, a bywa różnie.
Słowa zastępują rzeczywistość? Czasem pewnie tak.


Ta piękna jesień ze zdjęcia jest dla Ciebie. Niech budzi ciepło. Bo nie zawsze tylko swetry i skarpetki mają ten przywilej.
Wybrałam tę fotografię, bo tego miejsca już nie ma. Teraz trwa tam budowa. Będzie jezdnia, ścieżka rowerowa i chodnik dla pieszych. A ja bardzo chcę ocalić piękno, które okazało się być tak ulotne. Szkoda. Wielka szkoda, więc niech chociaż tutaj syci oczy.
Trochę mi smutno, gdy patrzę na to, co było, a czego już nie ma. Nie wiem skąd się to bierze. Może z przyzwyczajenia i niechęci do zmian? A może z powodu tego, że zawsze boli mnie, gdy umiera piękno. Może po prostu czuję jego ból.
No i zrobiło się melancholijnie, ale co tam! To też ludzkie, więc od czasu do czasu i moje. Bycie sobą jest zgodą na wszystko, co się dzieje... jakby powiedziała moja urocza znajoma - Gabrysia... "w środku człowieka".
No to teraz ja tym całym środkiem człowieka przytulam i jeszcze na koniec przesyłam list...ek z życzeniami dobrych dni, które są przed Tobą :)


basia

8 komentarzy:

  1. Przede wszystkim cieszy mnie jabłuszko. Myśląc jeszcze dzisiaj o wczorajszej rozmowie, myślałam też o jabłuszku. Byłam ciekawa jak wygląda. Myślałam też o tym czy po tylu kreskach, kółeczkach, ślimaczkach, narysowałabym jabłuszko, bo ja Basiu mam trójkę z rysunków (nawet nie było to wychowanie plastyczne) na świadectwie maturalnym. ;). A rozmowa z Tobą bardzo mi pomogła, szczególnie w....Dzisiaj było nadal złoto-jesiennie. Gdybym wiedziała, że nie będzie wieczornego spotkania, poszłabym na spacer, ale dowiedziałam sie o tym zbyt późno, żeby wyjść na spacer i wystarczająco wcześnie, żeby sie tym ucieszyć i...ugotować obiad, korzystając z tamtej ładnej, radiowej książki kucharskiej i nowych pomarańczowych patelni. Dobrej nocy. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że odpowiedziałaś na moje zaproszenie i spotkałyśmy się tutaj dzisiaj :)
      Moje spotkania z Tobą, bez względu na to czy na moim blogu, telefoniczne czy osobiste, są dla mnie jedną z najcenniejszych rzeczy w życiu - dziękuję :)
      A ja dzisiaj byłam na spacerze, bo też było złoto-jesiennie. Teraz wróciłam z zumby, za chwilę porysuję kreseczki, ślimaczki itd. :) a na późny wieczór zostawiam sobie pisanie.
      Dziękuję za rozmowę :) Do następnego razu.

      Usuń
  2. Jabłuszko Basiu po prostu cudne. Masz talent ... Jestem ciekawa dokąd Cię ten talent plastyczny zaprowadzi, jak go rozwiniesz, a rozwiniesz - prawda?
    Ja chłonę „całym człowiekiem” chwile, których już powoli zaczyna ubywać, a które tak bardzo ubogacają i zmieniają moje życie.
    Nawet nie zauważyłam, że się ochłodziło...tyle się dzieje.
    Ale faktem jest, że ciepłe skarpetki już w użyciu. Pozdrawiam Basiu cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz dobry, piękny czas :) Niech Ci zapadnie na samo dno serca i tam jak ziarno wypuści korzonek a potem pęd i owoc. Myślę, że po to są takie chwile.
      Jest we mnie nieustanne pragnienie spotkania z pięknem. Stąd te Warsztaty. Zobaczymy dokąd mnie to pragnienie zaprowadzi :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Od najmłodszych lat u mnie było i...dalej jest na bakier ze zdolnościami,umiejętnościami plastycznymi....ale jeżeli chodzi o odbiór tego "piękna" tu już nie jestem taka "nijaka" bo rzeczy,które widzę (krajobrazy czy inne piękna....)potrafią mnie zaczarować......poczuć się nawet czasami w środku "tego piękna"......Mnie także szkoda tych miejsc,które pamiętam z lat czasami dosyć odległych....jako piękne (czasami dzikie ale w tej dzikości właśnie był urok) a teraz osiedla lub inne "stwory nowoczesności".....Basiu,wyjątkowo w tym roku nie martwi mnie nadchodzący czas ....pluchy,zimy ,ale to chyba głównie z powodu ,że jestem na "zasłużonej wolności".
    A jeszcze nadzieja (pewność?) że po zimie przyjdzie wiosna.......
    Oj ,zapomniałabym -dziękuję Ci za tę piękną jesień,która jak słyszę jest dla mnie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się cieszę, gdy się pojawiasz na "spotkaniu" ze mną Grażynko :)
      Jesień jest dla Ciebie :) W mailu prześlę Ci więcej tej jesieni, bo dzisiaj u mnie za oknem szarość, więc i mnie się przyda zerknąć na fotografie, które jeszcze wczoraj robiłam, gdy było słońce.
      Mnie też nie martwi nadchodzący czas. I także z powodu wolności, tej wewnętrznej przede wszystkim.
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  4. Ojej, jak pięknie, jak melancholijnie i uroczo dziś u Ciebie Basiu:) Dziękuję za zaproszenie do rozmowy, cenię takie osoby jak Ty, partner do dyskusji to coś wielkiego...i mam wrażenie, że takie osoby w jakiś magiczny, może metafizyczny sposób się odnajdują, ciekawa jestem co to za cecha wspólna, jaki wspólny mianownik, a może to po prostu wrażliwość, ukochanie piękna. Dziś siedziałam znów w przychodni, tym razem czekając na wywołanie nazwiska u neurologa, spotkałam piękną osobę, kobietę ok. 50 - letnią, i znów wystarczyło 15 minut rozmowy i wiem, że spotkałam dziś pięknego Anioła, to coś niesamowitego....magnetyczna twarz, i bardzo mądre słowa jeszcze gdzieś je słyszę. Nie wierzę w przypadki...czasami chyba nie chcemy docenić, co nam Los przynosi, kogo nam stawia na drodze. Uczymy się w szkole wiele lat, a czasami od poznanej osoby można się więcej nauczyć w ciągu kilka minut...To bezcenne.
    Jabłuszko wyszło Ci piękne, kolejny talent do odkrycia, cieszę się bardzo.
    Doskonale Cię rozumiem ze smutkiem, który towarzyszy Ci, gdy patrzysz na miejsca, które zamieniają się w plac budowy...ja mam dokładnie tak samo.
    Przypomniała mi się pewna historia w tym klimacie. Jak Dominik był mały mieliśmy ulubioną trasę spacerów, stałym punktem był piknik na kocyku pod pięknym, starym dębem. Dominik uwielbiał to drzewo, przyglądał się korze, zbierał liście i żołędzie, a w lecie poczciwy dąb zasłaniał nas swym pięknym płaszczem gałęzi. Potem była przerwa w spacerach tak daleko, bo urodziła się Kornelka, minęło kilka miesięcy, zanim wybraliśmy się znów w tamto miejsce. Aż w końcu można było znów powędrować na spotkanie z naszym dębem. Dominik na rowerku z bocznymi kółkami, Kornelcia w wózku słodko śpiąca, w torbie nasz kocyk i piknikowe przysmaki. Uradowani wędrowaliśmy, chcieliśmy pokazać Kornelci nasze tajemnicze i magiczne miejsce....Kiedyś z daleka był widoczny, wyróżniał się na tle krajobrazu, potężny i nieśmiertelny, mogłoby się wydawać....Szliśmy dalej, wiedziałam, co się stało, widziałam także małego trzyletniego chłopczyka, nerwowo kręcącego się na rowerku w poszukiwaniu ukochanego drzewa...Naszym oczom ukazał się świeży pień....smutna resztka naszego Przyjaciela oraz dziesiątki skrzynek z prądem na wytyczonych działkach budowlanych....On przeszkadzał nie wiadomo dlaczego....Nigdy nie zapomnę wielkich łez naszego synka, wielkiego smutku małego człowieka, który jeszcze nie rozumiał prawideł świata dorosłych, który rozumiał tylko jedno, że nie ma już czegoś, co bardzo kochał...
    Znaleźliśmy nowe miejsce, ale to już nie to samo. Jeździmy w miejsce naszych spotkań z Dębem na rowerach, Dominik patrzy w to miejsce i widzę, jak zagryza wargę i mówi łamiącym się głosem: "Mamo, wciąż nie rozumiem dlaczego..."
    Dziękuję za cudny listek i pozdrawiam jesiennie, delikatnie melancholijnie:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za piękne, magiczne "spotkanie", za opowieść o dębie i miłości... Słów mi zabrakło... W gardle dławi... Czuję ból i smutek. Strata to bardzo bolesna rzecz. Rana na zawsze. Jak ten pień, który pozostał.
      Przez to miejsce z mojej fotografii przechodzę niemal codziennie i zawsze to samo - nie bardzo mogę patrzeć. Strata.
      Mimo zrozumienia itd. serce swoje. I wie i czuje.
      Twoje dzieci są pięknymi ludźmi. Solą ziemi i światłem dla niego - darem. Tak jak wszyscy, którzy nie boją się własnego serca i tego, co czują - głęboko, mocno.
      Pozdrawiam

      Usuń