sobota, 17 stycznia 2015

O bólu, nadziei i kropli miłości


Nie mogę pisać. A raczej mogę, ale z wielkim trudem.
Mam bolesny uraz lewego nadgarstka. Ręka została zapakowana w usztywnienie i tak ma być póki jej się nie polepszy.
Pisząc na komputerze używam też lewej dłoni, więc gdy jest wyłączona z użycia mam spory kłopot i duże nerwy. 
Krótko mogę (piszę do bólu, więc coś tam napiszę) i stąd komentarze albo niezbyt długie maile do przyjaciół :) Jednak książka legła odłogiem i zaczynam trochę się martwić czy dam radę napisać felieton i relację z koncertu, ale to czeka mnie za tydzień, więc mam nadzieję, że jednak podołam.
Czyli na blogu mogę znów jedynie zaprezentować coś na zasadzie kopiuj - wklej.
Proszę o zrozumienie :)


Grześ Szymczak - poeta i myśliciel, którego twórczość prezentowałam u siebie już parę razy, pojawił się z nowym wierszem. I jak to zwykle u niego - pięknym, głębokim, ciekawym:

Lunatycy


zakochani w życiu już prawie anioły
między dniem a nocą zawsze są w pół drogi


by dla innych światłem być gwiazdy w sobie budzą
potem płoną i giną niewolnicy namiętności

łzy wzruszeń im jedynie ocalenie niosą
pojąc zmartwychwstałe nagłym pięknem skrzydła

wciąż szukają wciąż słuchają
żeglują ratują tańczą i toną

kiedy braknie im tej jednej kropli miłości
jak ptaki w potrzasku z bezsilności ranią

miłością codzienną duszy nie nakarmią
choć kochać potrafią bez granic i lęku

zapatrzeni w wieczność z wyboru niechcianego
wśród ludzi jak cienie milczą w samotności

(za: www.wiersze.kobieta.pl)




Wszystkiego dobrego na nowy tydzień :)
B.

14 komentarzy:

  1. Ej, spuścić cię na trochę z oka, to już coś zbroisz. Uraz??? Już ja z tobą jutro pogadam.
    Ja dzisiaj o 00.53 wysłałam pierwszą poprawkę pewnej pracy i znów na chwilę jestem wolnym człowiekiem - spanie i sny z miastami i morzem, czytanie tego, co tam sobie chcę, gotowanie, gapienie się na słońce, pitolenie ptic i zapach wilgotnej ziemi, ech.
    A poezję to ja już teraz inaczej czytam, wiesz. Tak odruchowo technicznie i jeszcze żyletą po kantach. Ja wiem, co pan Grześ chciał powiedzieć i to jest piękne, ale moje serce woli inne piękności chwilowo.
    Łapkę urażoną do serca mentalnie tulę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A, zapomniałam - ty, kotku gieroju, do bólu nie pisz, W OGÓLE nie pisz tą lewą, skrzywdzisz sobie bardziej niż jest. Tak, wiem, jak to jest pisać jedną ręką, a wolałabyś lewą? Więc lewa chwilowo w odstawkę, a prawej piąty bieg włączony:) Branoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arsenka, Ty na mnie nie krzycz, bo jestem dostatecznie obolała :)
      Ech, to Twoje "szkiełko i oko". Weź raz sercem poczytaj :)))
      A ja przynajmniej mogę malować, bo do tego lewa mi niepotrzebna. Tylko słoika z emulsją nie mogę odkręcić sama i latam po domu, żeby mi kto odkręcił. Wiedziałaś, że koty to straszne psy na tę emulsję? Ich zapach je kręci niesamowicie.
      Całuję

      Usuń
    2. Ej, odczep się od mojego szkiełka, dobra? A sercem chwilowo nie chcę, bo mi dziury pisanie czasem w nim wyrywa, na wylot i na ament, a po co mnie to aktualnie, a?
      Siedzę właśnie nad sczytywaniem z rękopisu wiersza Wierzyńskiego, ostatniego w jego życiu, jak się właśnie doczytałam, nooo, proszszsz ja ciebie...
      A słoik się bierze między mocarne kolanka i otwiera cykcyk, sierotko, bez latania.
      O kotach nie wiem za wiele, tylko tyle, że raczej się omijamy łukiem. Konkurencja, rozumiesz, mienie w nosie etc. Ale one na świeże jajeczko lecą, czy na lekko zaśmierdłe, tak konkretnie?

      Usuń
    3. No popatrz, nie wpadłam, żeby między mocarne kolanka... Ale i tak jakoś sobie nie wyobrażam, bym bez przytrzymania lewą ręką... A! Zostawmy temat.
      Jajeczko w emulsji musi być świeże jak wiesz i trzyma się ją w lodówce dotąd póki jest świeża, więc chyba koty lubią tylko takie. Dowiedziałam się, że potrafią... zlizywać temperę z ikony jak się dorwą.

      Usuń
    4. Nie wiem za dużo na temat świeżości nabiału, czy tam czegoś podobnego, a już jajka i kot na raz, to w ogóle dla mnie kosmos, ale ci wierzę. Skąd wzięłaś kota w bliskości swojej lodówki???
      Mocarne kolanka rulez! Kochana moja, to wielce użyteczny przyrząd w codziennym życiu prostej gospodyni domowej.
      A, idę spać, porzucając ciebie i moich kolesi onlajn od Wierzyńskiego, branoc, Baś moja:)

      Usuń
    5. Kot mi się przyczepił mentalnie jedynie. Jako proste skojarzenie z emulsją, która pachnie zniewalająco :) Opowiadano mi o tych kocich uzależnieniach. Ciekawe.
      Kolanka zapamiętam, a przynajmniej spróbuję :)
      Też za jakiś czas branoc Arsenko :)))

      Usuń
  3. Witam w klubie Basiu, Ja mam kontuzjowane plecy...chyba. Wczoraj trochę mnie bolały i nastawiłam sobie taki elektryczny masażerek. Ale on nie rozróżnia, że łopatki mięśni nie mają i masował mi z jednakową siłą. W trakcie tego nie czułam, bo było mi dobrze, a dzisiaj wstałam poobijana, jak po walce na ringu.
    Nie ma to jak ręce wprawnego masażysty jednak :-)
    Pozdrawiam Basiu Ciebie i Twój nadgarstek, a specjalne buziaczki dla Arsenii tą drogą - także przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, witam, witam Gabuniu :) To ja w lepszej sytuacji niż Ty, bo mam chociaż prawą rękę w normie, a Ty masz tylko jedne plecy :)
      Czyli zapamiętamy: nie oddajemy się w niepewne łapy maszyny, tak? :) Człowiekowi czasem trudno zaufać, a Ty chciałaś maszynie?!!! Oj, Gabik, Gabik...
      Ja i nadgarstek odpozdrawiamy :)))

      Usuń
    2. Gabryś, elektryczne coś nigdy ci nie rozróżni bolenia. Ja dlatego oddaję moje plecy tylko w dobre żywe ręce. Ale te wszystkie wynalazki nas kuszą, co? Dzięki za buziaczki i nawzajem. I chyba do zobaczenia zaniedługo:)

      Usuń
  4. Dziewczyny,co Wy takie "kontuzjowane"..jedna nadgarstek,,,druga plecy....Jedyna ode mnie rada-oszczędzać jedno i drugie. Basiu,lataj do skutku niech Ci wreszcie odkręci ktoś ten słoik z emulsją,bo wiem ,że lubisz malować ......i to możesz robić więc korzystaj ......Spokojnie poczekam aż Twój nadgarstek wróci do normy....nie musisz mi pisać....a z krótkiego maila Jesteś "rozgrzeszona" ....
    A gdzie (przy jakiej czynności) ten nadgarstek...uległ "kontuzji"?
    Miłej niedzieli......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynka, latam do skutku, zawsze się ktoś zlituje i odkręci :) Tylko popatruję z lekkim niepokojem, bo jej ze słoika ubywa a sama ją robię, do czego obie ręce potrzebne... No nic. Póki co nadzieja mnie nie opuszcza.
      A z tym nadgarstkiem to nie wiem. Po prostu pewnego dnia rano wziął i zaczął boleć i już. A poprzedniego robiłam różne rzeczy - wysprzątałam mieszkanie, dźwigałam ciężkie zakupy, szalałam na zumbie i dużo pisałam na laptopie... Może wszystkiego razem było za dużo?
      Szał mnie ogarnia z tym pisaniem tylko prawą!
      Całusy!

      Usuń
  5. Basiu, mam nadzieję, że ten uraz to przeciążenie. Przy oszczędzaniu ręki na pewno wszystko wróci do normy. Wiem, jak się czujesz i co czujesz, moja prawa ręka mniej teraz dokucza, ale wciąż jest we mnie tamten ból. Pamiętam też o tym, że neurolog powiedział, że ten ból wraca:/
    Ciężko to zaakceptować, ale tak jest.
    Z nowym tygodniem życzę Ci, by ból poszedł w zapomnienie, być mogła ukończyć to, na co czekamy;)))) Oczywiście to żadne pośpieszanie, to tylko niecierpliwość radosna:)))
    Dziękuję za refleksje po zapoznaniu się z "Lunatykami", Grześ wciąż zachwyca, "maluje" słowem, wzrusza, wycisza, zwraca uwagę na rzeczy, które niekoniecznie zauważamy na co dzień.
    Basiu, ściskam mocno i życzę dużo zdrowia:)))))))))))))) Moni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia :) Oszczędzam rękę jak tylko mogę, więc nie dokucza już tak bardzo, ale nadal przeszkadza mi jej brak w codziennych czynnościach.
      Tak, poezja Grzegorza jest niezwykła, głęboka. Spotkałam się z nią kilka lat temu i było to zachwycenie od pierwszego przeczytania :) A "Lunatyków" opublikował parę dni temu, co cieszy, bo dawno nic się nie pojawiało. Myślę, że ma wiele do powiedzenia i przekazania.
      Pozdrawiam Moni ciepło i dziękuję jeszcze raz za troskę i życzliwość :)

      Usuń