piątek, 11 września 2015

Bezcenne drgnienie serca


Wracając do domu kilka dni temu szłam wprost na ten widoczny na zdjęciu zachód słońca. Było kilka minut po siódmej. Z zaskoczeniem stwierdziłam jak bardzo dni się skróciły. A potem (nieodkrywczo :)), że piękno jest ulotne i tak szybko i łatwo je przeoczyć.
W podobnych momentach nie po raz pierwszy dochodzę do wniosku, że przedziwnie, zdecydowanie ważniejsze jest to, co czasem trudno nazwać, ale o czym i tak się wie, a raczej o czym się czuje (wiem, dość karkołomne językowo stwierdzenie, ale wiadomo o co chodzi) niż "mędrca szkiełko i oko".
To ostatnie, mimo iż konieczne, zdaje się wówczas tylko zakrzepłym kożuchem na powierzchni, pod którym wrze życie - puls serca i jego bogactwo, które czyni nas niepowtarzalnym darem dla innych.
Niedawno w czasie lektury książki z ulgą dane mi było się przekonać, że nie tylko ja tak myślę:
"... wielkość człowieka mierzy się nie jego osiągnięciami w życiu, lecz miłością, jaką obdarzają go bliscy." (Santiago Pajares "Książka, której nie ma", Wyd. Pascal).


Galop serca. Brak tchu. Pamięć na zawsze.
Tak reagujemy, gdy coś, ktoś nas poruszy. I tylko wówczas czujemy siłę życia.
Myślę że warto spotkać takie chwile nie tylko, by się wzbogacić, ale też, by móc je potem złożyć na szali przeciwwagi tego, co nas czasem dotyka i skutkuje bolesnym łomotem serca i łzami.
Jestem wdzięczna wszystkim pięknym momentom, których nie przeoczyłam. I ludziom, których dobre, ciepłe słowa przeważyły tę szalę pozwalając mi znów się uśmiechać po przykrym dla mnie doświadczeniu, którego mi los w ostatnich dniach nie oszczędził.
Na koniec jeszcze pragnę podzielić się z Tobą taką uroczą chwilą - przepiękną muzyką.
To Requiem Mozarta, którego mogłam posłuchać kolejny raz na żywo tuż przed moim wyjazdem na krótkie wakacje na początku września. Śpiewali warszawscy filharmonicy z towarzyszeniem... organów, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, gdyż Requiem to utwór na chór, solistów i orkiestrę, ale jak się okazało, gdy do organów zasiada wirtuoz tego instrumentu efekt potrafi być zachwycający.
Prezentuję niezwykle przejmujący fragment Requiem, jeden z najmocniejszych w utworze - Lacrimosa.
B

16 komentarzy:

  1. Basiu, wiesz co znaczy dla mnie Requiem...Inną przestrzeń, całkowite oderwanie się od rzeczywistości, zachwyt i niemalże łapanie się za serce. To muzyka, to sztuka czy literatura ( cóż za absolutnie cudowny cytat z "Książki, której nie ma") pozwalają znów się uśmiechać, odważnie podnieść głowę i uśmiechnąć się do słońca, do drugiego człowieka, który jest nam bliski, do własnych myśli i dobrych wspomnień. Jestem pewna, że te momenty pozwolą zmniejszyć ból, sprawią, że tamte, trudne chwile będą tylko zakurzoną przeszłością, do której nie będziemy wracać, ale które nas czegoś nauczyły. Są także jakąś wartością.
    Cieszę się Basiu, że już jesteś z nami, napisałam do Ciebie list, mam nadzieję, że się nie gniewasz, wiesz za co?;)
    Ściskam mocno:))) Moni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Dla mnie też :) Jedyny utwór Mozarta, przy którym łapię się na tym, by jednak oddychać ;) Wysłuchałam go w ten upalny, jeszcze sierpniowy wieczór (przez ten koncert przełożyłam o jeden dzień mój wyjazd) ze łzami zachwytu w oczach zapominając miejscami gdzie jestem, absolutnie oczarowana i niewiarygodnie poruszona siłą jego przekazu.
      Już jest coraz lepiej - dziękuję Moni :) Nie zapomnę, ale przeszłości już nie ma, minęła. I masz rację - także to, co boli może stać się w nas wartością.
      Nie gniewam się kochana, ani trochę, ani mi przez myśl nie przeszło coś takiego :) Zresztą... napiszę, więc wszystko stanie się jasne :)
      Ucałowania

      Usuń
  2. Jesteś wyjątkową osobą pośród nas, Twoje postrzeganie świata, ogromna wrażliwość, piękno i wiele, wiele innych rzeczy - to porusza, zastanawia, budzi refleksję... Często przeglądamy inne blogi w biegu, szybko, oby zdążyć... przecież jeszcze tyle obowiązków, problemów i innych rzeczy na głowie... Obok Ciebie Basiu nie możemy przelecieć tak szybko - tu każde słowo ma jakieś znaczenie, ta muzyka dopasowana do słów, zdjęcia... po prostu pięknie... Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serca dziękuję Beatko za dobre, piękne słowa o mnie - ogromnie mnie umocniły, przyniosły radość. To tak wiele znaczy, gdy ktoś nie zatrzymuje dobrych słów w sobie, lecz pozwala im ulecieć, odejść, by owocowały w sercach. Bardzo Ci za to dziękuję raz jeszcze, bo stały się balsamem - plasterkiem na moją duszę :)
      Przesyłam uśmiechy :)))

      Usuń
  3. Basiu,czy czas,który leczy rany...może być jakimś pocieszeniem w czasie gdy czujemy się pokrzywdzeni,niesłusznie "ocenieni" przez kogoś od kogo spodziewamy się trwania .....murem przy "mnie"? Jedynie co mi przychodzi na myśl w takich chwilach- po każdym "deszczowym dniu" doczekamy się tęczy... i tego się trzymaj! Mam nadzieję ,że po ....jakimś czasie nawet Twoje myślenie o tym będzie mniej "bolało".Ja też jestem osobą ,która bardzo przeżywa ,przejmuje się....więc wydaje mi się ,że wiem jak się można czuć.....Oj,już nie będę się wymądrzać....tylko jeszcze życzę Ci dobrego dnia....i przesyłam rozpogadzające się niebo ...dukielskie....aby i Twój "świat" był pogodny....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę kochana, że upływający czas po prostu uczy nas żyć z osadem bólu na dnie serca. Przekonujemy się, że jakoś mimo wszystko dajemy radę. To umacnia.
      Bardzo mi pomogło to Twoje "wymądrzanie się" ;) - dziękuję Grażka z całego serca. A przede wszystkim za to, że jesteś i za to, jaka jesteś. I za przypomnienie o nadziei tęczy :) I za dobre życzenia. Spełnią się na pewno mimo deszczu za oknem, ale w moim sercu jest już zdecydowanie pogodniej :)
      Ucałowania

      Usuń
  4. Mozart to mój ukochany kompozytor. Jedyny. Od czasu kiedy zobaczyłam "Amadeusza" w kinie ta miłość trwa. Żartuję sobie, że to jedyny mężczyzna w moim życiu, któremu jestem wierna tak długo. Requiem to dla mnie coś, o czym mówi się, że wyrywa wnętrzności na wierzch. To mocne porównanie, ale tak jest. Kiedy byłam młodsza płakałam z tęsknoty cały utwór za czymś... właśnie nieokreślonym. Dziś ta tęsknota ma już znajome twarze, bliskich, domu, dzieciństwa, których nie ma. Chciałabym czerpać z tego siłę, ale nie potrafię. A moje serce drga jak szalone i jest chore. Dobrze, że choć wśród Was czuję się odrobinę spokojniejsza i zdrowsza. Całuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Holly, moja kochana Holly, dziękuję za to, że jesteś. Z Twoją piękną duszą, która czuje tak mocno, tak ogromnie. Bez tego świat nie byłby sobą. Dobrze, wspaniale, że jesteś. Chociaż Twoje serce pełne jest bólu i tęsknoty, to jego bogactwo umacnia innych. Nie zapominaj o tym, proszę. Jesteś tak bardzo potrzebna z tym wszystkim kochana, co w Tobie.
      Nie umiem zabrać Ci Twojego bólu, ale mogę z Tobą po prostu być, więc Holly... jestem. Wybacz, jeśli muzyka Cię zraniła. Wiem, że jest mocna. Ja też płaczę słuchając jej. I także za stratą nie do odrobienia, za kimś, kogo już tu, na ziemi nie zobaczę, za kim tęsknię, kogo kocham nadal i na zawsze, kto był i jest częścią mnie także na zawsze. Tak to czasem wygląda to nasze życie. Jednak możemy po prostu dotknąć czyjejś dłoni i spleść palce, bo wtedy trochę jakby lżej.
      Całuję. Przytulam.

      Usuń
  5. Basiu ... Ty potrafisz mnie rozbawić, ale przede wszystkim łzy wzruszenia ze mnie wycisnąć. Tak jak teraz. Dlaczego jest tak, że musi dzielić nas tyle kilometrów, żeby móc się dzielić tą jasną i tą mroczną stroną swojej duszy? Dlaczego blisko, obok, na wyciągnięcie ręki nie ma osoby, która to zrozumie. I moją zasępiona minę nie uzna za wyraz złości czy gniewu, tylko smutku, który wychodzi na wierzch, bo jest go tyle, że nie mieści się już w środku? Czy ludzie wstydzą się takich uczuć, nie potrafią z nimi radzić sobie czy może im się nie chce i najlepiej uznać, że ktoś dziś nie ma humoru, więc go zagadywać nie będę? Mocno i z całego serca dziękuję, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Ci kochanie nie odpowiem na Twoje pytania, bo sama nie wiem, czemu jest, jak jest. To, z czym sama się często spotykam, to brak zaangażowania, zwykłe lenistwo emocjonalne, nawet jeśli nazwie się je, by lepiej je znieść w sobie, taktem czy niewtrącaniem się w życie innych. Także z tego powodu wiele razy cierpiałam, a w końcu zamykałam jakąś relację. Życie, co robić?
      Myślę kochana, że każdy z nas ma prawo do prawdy, do tego także, że czuje w danym momencie to, co czuje. Inni mogą się tego w nas bać, ich sprawa. Wiem natomiast, że z tym, jacy jesteśmy nigdy nie pozostaniemi sami. Zawsze się w końcu pokrewne dusze odnajdują. Trzeba czasem tylko na to poczekać :)

      Usuń
  6. Jak ja Ci zazdroszczę:) oczywiście pozytywnie, że słyszałaś Requiem na żywo. Kocham ten utwór choć przywołuje we mnie dziwny smutek. Od kiedy obejrzałam film "Amadeusz" niestety tak odbieram utwory Mozarta. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego. Nie wiem co się wydarzyło Basiu, ale wiem, że po burzy zawsze jest słońce. Chociaż niekiedy trzeba na nie trochę poczekać. Tak zawsze tłumaczę sobie jak mam w życiu trudne i bardzo trudne chwile. Teraz też takie przede mną i wyczekuję tego słońca jak wielu z nas. Jesteś tak wrażliwą i wyjątkową osobą. Potrafisz dostrzec to czego nie zawsze dostrzegamy. Czytam Twoje posty z takim zainteresowaniem i jestem zaszczycona, że goszczę Cię na moim skromnym blogu. Uściski ślę:):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i mnie ścięło! Jestem bardzo, bardzo wzruszona tym, co napisałaś. Tyle dobrych, ciepłych, krzepiących słów - dziękuję, z serca dziękuję. Masz rację - jestem bardzo wrażliwa i mocno przeżywam. Tym razem otrzymałam "kopniak" prosto w serce od kogoś, od kogo nie chcę takich kopniaków otrzymywać. Oczywiście otrzymałam też morze miłości od moich najbliższych (męża i dzieci), ale też od tych trochę dalszych i już jest lepiej :)
      Jeszcze raz Ci dziękuję za wsparcie i życzę tego słońca, na które czekasz, by zaświeciło jak najszybciej. A Twój blog jest pięknym zakątkiem pełnym dobrej, łagodnej ciszy. Tylko wyjątkowi ludzie umieją tak obdarzać innych.
      Z tym Requiem było niezwykle - władze dzielnicy Wola zaprosiły filharmoników warszawskich do jednego z kościołów na Woli, by zaśpiewali z okazji rocznicy wybuchu wojny. Wstęp był wolny, więc pojechałam na Wolę i wysłuchałam czystego piękna :)
      Ucałowania :)

      Usuń
  7. Oj, tak piękno jest bardzo ulotne. W codziennym biegu często nam ono umyka, nasz wzrok się po nim prześlizguje, zupełnie go nie dostrzegając. Nam córcia codziennie otwiera na coś oczy. Dla niej wszystko jest nowe, ekscytujące i piękne.
    Wybrałaś piękny cytat i fragment utworu - organy mają moc!
    Zadumałam się dzisiaj nad jesienią, nad tym, że tak niedawno wypatrywałyśmy pierwszych oznak wiosny, a tu znowu trzeba się przygotować na zimę... Brrrr!
    Ślę gorące pozdrowienia, takie z wiosennymi promykami słońca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci są wspaniałymi przewodnikami po życiu :) Otwierają nam oczy na nowo. To naprawdę bardzo piękne doświadczenie. Ogromnie wzbogacające, jeśli tylko zechcemy się temu poddać.
      Zaskoczyły mnie te organy zamiast orkiestry, ale przyznaję - brzmiało wspaniale. Może to jeden jedyny raz w życiu przydarzyło mi się słyszeć Requiem Mozarta w takim brzmieniu, kto wie.
      Tak, jesień się zbliża. To się już mocno czuje. Poranki są takie chłodne. Cóż, czasu nie zatrzymamy, trzeba się cieszyć tym, co jest :)
      Dziękuję za wiosenne promyki słońca :) Odpozdrawiam równie ciepło Korciu :)))

      Usuń
  8. Piękne zachody słońca, muzyka, poranne mgły, pajęczyny z kroplami rosy na owocach dzikiej róży...dlatego życie jest piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie dlatego. Zachwyca mnie czasem do utraty tchu.

      Usuń