Bardzo lubię parki. Skwery także.
Lubię każde miejsce, nawet to najmniejsze - kilka ławek wśród paru drzew wokół niedużej fontanny czy rzeźby - które jest kroplą piękna uczynionego ludzką ręką w krajobrazie.
Piękno natury także nieustannie mnie zachwyca, ale pragnienie człowieka, by się do tego przyłączyć, by wokół było jeszcze więcej harmonii, urody, dobrej i łagodnej ciszy, budzi mój podziw i cieszy.
Jakiś czas temu odbyłam więc romantyczny spacer po takim miejscu i dzielę się z Tobą opowieścią o nim...
Nieruchoma tafla wody kusi, by się w niej przejrzeć, z czego rośliny korzystają skwapliwie.
Cóż za urzekająca symbioza :)
Spoglądanie w jednym kierunku to przyjaźń czy miłość?
Kolejne lustro, ale też... droga, chociaż...
... można i tędy :)
Milczenie starych drzew.
I pełen zabiegania wdzięk...
... który skusiłam kasztankiem :)
Tu chyba trwały kacze wyścigi.
B
Przepiękne miejsce odwiedziłaś Basiu! Stare, pochylone parkowe drzewa odbijające się w tafli wody, podpatrywanie natury, a przede wszystkim wyciszenie się od zgiełku - uwielbiam to wszystko. Dziękuję za cudowny spacer razem z Tobą wśród jeszcze soczystych, zielonych barw i błękitu "roześmianego" nieba. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńOgromnie lubię takie miejsca - ich ciszę, nieoczekiwane tuż za zakrętem dróżki piękno, szemrzące na wietrze liście... Jeśli tylko czas mi pozwala z wielką radością funduję sobie pobyt w którymś z miejskich parków. To kojące, potrzebne.
UsuńPozdrawiam Beatko i życzę pięknego weekendu :)
Basiu- przepiękne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńMyślę, że zarówno miłość, jak i przyjaźń patrzą w tym samym kierunku...
Dziękuję Basieńko :) Widziałam, że zajrzałaś do moich zakładek, zaraz i tam zawitam, by przeczytać Twoje komentarze, ale już za nie dziękuję :)
UsuńKiedyś usłyszałam, że któreś uczucie to patrzenie sobie w oczy, a to drugie - patrzenie w jednym kierunku, ale masz rację - jedność, bliskość, czyli i miłość, i przyjaźń owocują wspólnym spoglądaniem w tę samą stronę.
Piękny stary park ! Uroczy zakątek i spokój...
OdpowiedzUsuńZachwycają mnie stare parki, to trwanie przez lata i lata... Daje do myślenia.
UsuńDziękuję, że jesteś :) Wpadłam na chwilę do Ciebie (urocze kociaki, ale nie znam się na nich) i myślę, że będę tam gościć, bo tworzysz ciepłe i przytulne miejsce, a ja takie bardzo lubię :)
Pozdrawiam ciepło :)
Witaj Basiu:) Jak dobrze, że do Ciebie jeszcze zajrzałam, bo ja prze dwa dni też będę w klimacie parkowym:) Za chwilkę jedziemy odpocząć pośród zieleni Parku Mużakowskiego, który jest wspaniałym połączeniem natury i sztuki ogrodniczej. Cała nasza rodzinka potrzebuje wytchnienia od pracy, nauki, problemów dnia codziennego. Ja osobiście także wyciszenia....i czasu z książką i przyrodą.
OdpowiedzUsuńPiękne fotografie, wiewiórka mnie rozbawiła, jaka ufna i ciekawska:) Rzeźba zachwycającą...Piękno w kamieniu. Cudo. Siłą by mnie stamtąd zabierali;)
Dobrego weekendu, ściskam:))) Moni
Wspaniały pomysł. Lubię takie rodzinne wypady :) Zainspirowałaś mnie i już mi chodzi po głowie pomysł małej wycieczki naszej czwórki. Tylko muszę wydobrzeć, bo dopadł mnie jakiś niemiły wirus i zapakowałam się do łóżka, by go wypłoszyć lenistwem :)))
UsuńWiewiórka zaskoczyła mnie swoją ufnością. Wiedziałam, że nie skorzysta z kasztanka, ale podeszła, obwąchała go i moje palce i spokojnie, dostojnie podreptała do swoich spraw :)
Dobrego weekendu Moni :)))
Jak park to tylko angielski - tak jak na tych zdjęciach - trochę dziki, trochę zaniedbany, tu mech tam wysoka trawa, szuwary. Taki trzeba mieć, nawet w wersji minimum - np w skrzynce na balkonie lub w przydomowym ogródku. Do tego kawa, pączek i dobra książka... ech!
OdpowiedzUsuńA.
Lubię angielskie, ale także francuskie. Oba mają swój urok. Świetny pomysł z "parkiem minimum" - zabawne, sympatyczne :) Kawa, coś słodkiego, dobra książka i... miłe towarzystwo ;) w pięknym miejscu to jest to!
UsuńBasiu,z przyjemnością pospacerowałam z Tobą...tym bardziej,że w Dukli cały czas pada ,jest chłodniej ale nie narzekamy,Mietek oczywiście poszedł zobaczyć co "w trawie piszczy"....wiewiórka śliczna ,uwielbiam je szczególnie te rude -takie pięknotki.Czytałam ,że patrzenie razem w tym samym kierunku...to miłość,ale według mnie nadawanie "na takich samych lub podobnych falach"(takie określenie) to bardzo wpisuje się w przyjaźń....Basiu pozdrawiam Cię cieplutko... u mnie dzisiaj dzień przetworów-robię powidła śliwkowe ( z węgierek) i będę przygotowywać paprykę np. na leczo.....w czasie gdy w sprzedaży będzie dużo droższa....
OdpowiedzUsuńOj chętnie pospacerowałam u Ciebie gdzie niebo takie radosne ,a trawa soczysta.....tak się czuję jakbyś wiedziała czym mnie zachęcić -romantycznym, spacerem na pewno...
Dzisiaj sama cieszę się tymi zdjęciami, które zrobiłam kilka dni temu, bo za oknem i chłodniej, i pochmurno, i pada. Ale to nic, bywa. Ja także lubię wiewiórki. Te parkowe - rude są rzeczywiście śliczne i oswojone z ludźmi. Czarne spotykałam jedynie w górach i one zawsze przed nami umykały.
UsuńNo to masz smakowite zajęcie na dzisiejszy deszczowy dzień - ślinka cieknie :)
Myślę, że wspólny spacer (gdziekolwiek to będzie) jest nam pisany :) Trzeba tylko trochę czasu...
Ucałowania Grażka :)
Też lubię parki i skwerki, chociaż najczęściej wybieram las, bo mam go pod ręką. :) Wiewiórka chyba jest trochę oswojona. Mam nadzieję, że faktycznie jesień będzie złota, bo taką lubię, za to tej szarej, burej i ponurej już nie. Wczoraj rano, gdy ruszałam sprzed bloku do pracy, pomyślałam sobie, że jeszcze trochę i trzeba będzie znowu wyciągnąć skrobaczki do szyb i bardzo mi się to nie spodobało. Oby jeszcze jak najdłużej słonko nas rozpieszczało. :)
OdpowiedzUsuńMiło mieć las pod ręką :) Miałam mieszkając w swoim rodzinnym domu i wspominam to z sentymentem.
UsuńSłyszałam zapowiedzi, iż jesień będzie złota, więc życzę nam wszystkim, by się spełniły. Zima także ma być łagodna, więc może wizja skrobaczek do szyb nie zrealizuje się zbyt szybko, czego także nam wszystkim życzę :)))
Pozdrawiam ciepło :)
Podobno niedługo wyjdzie Pani nowa książka. Kiedy dokładnie?
OdpowiedzUsuńJ.
Na pewno dam znać na blogu. Proszę cierpliwie czekać :)
UsuńCóż to za piękny park Basiu, masz gdzieś niedaleko siebie. Takie cudo w stolicy? Jeszcze taki zielony, pusty i pełen cudownych zakamarków. Nad stawem/jeziorkiem usiadłabym i zatrzymała czas, na ścieżkach poszukałabym swojej duszy, która troszkę się zagubiła, a nad strumieniem popatrzyłabym w swoje odbicie i poczuła, że jestem i wiele jeszcze dobrego przede mną.
OdpowiedzUsuńHolly, Słoneczko :) ale się cieszę, że jesteś :)
UsuńNo i zaczarowałaś po swojemu każde z miejsc :) Niech Ci się ten czas na chwilę zatrzyma kochana, byś odnalazła zgubę. I nie musisz patrzeć w swoje odbicie. Ja Ci to powiem - dobrze, że jesteś i na pewno wiele dobrego przed Tobą.
Uśmiechnij się, proszę :) Strasznie mi Ciebie brakowało.
Ucałowania :)
Oj, Ty mnie zawsze pocieszysz i wesprzesz dobrym słowem. Tak długo mnie nie było? Dwa dni właściwie byłam poza domem, wracałam tylko na noc. W piątek byłam na grzybobraniu, które przerodziło się w wyprawę na cały dzień do cudownego miejsca, o którym jeszcze napiszę. Wczoraj... cóż. Moje najbliższe ukochane, tęskniłam za nimi. Musiałam pojechać choć dotknąć tylko płyty.
UsuńTo pocieszanie i wsparcie "chodzi" w obie strony :) Czekam na opowieść o grzybach i nie tylko :)
UsuńNieruchoma tafla niczym lustro. Chyba nigdy, może raz widziałam takie cudo... Nie wiem. Wim, że te zdjęcie mnie urzekło a reszta zachwyca.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że mnie ta nieruchoma tafla wody zachwyciła od pierwszego wejrzenia :) Był bezwietrzny dzień, więc może to stąd jej nieruchome trwanie, ale fakt - widok niecodzienny.
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
Ja to jestem chyba dość zepsuta moim starym parkiem wprost za oknem, który znasz. Każdego poranka, kiedy odsłaniam okna, widok koron drzew na poziomie wzroku jest oczywistością, ale i nieustannym zachwytem wobec jego zmienności. Chyba strasznie trudno byłoby mi żyć bez tego. To taki megabonus wobec sypiących się krzywych ścian i szczerbatych dębowych klepek etc. A.D. 1957:)
OdpowiedzUsuńTeż widziałam wczoraj wiewiórę raneczkiem w drodze do fabryki. Chudzieńka, zwinna, wokół własnej osi iskra niemal nieschwytana wzrokiem. I przyjemność też wielka w tym kolorze, ech...
Masz piękny widok z okna - tyle drzew... I o każdej porze roku inne. Kojące, urocze...
UsuńTa sfotografowana przeze mnie Ruda w ogóle się nas nie bała - nic a nic. Najpierw trochę podbiegła, potem przystanęła - przyjrzała się uważnie, a później już całkiem śmiało prosto do mnie i do kasztanka (miała ciepły, lekko mechaty, mięciutki pyszczek :)) Miłe spotkanie :)
Czy szacowna, nobliwa i arcypoważna instytucja, w której "wyrabiasz dniówki" wie, że ją poza plecami zwiesz fabryką? :)))))) Nieustannie mnie to bawi Arsenko droga, miła i kochana :)
Całuję, całuję, całuję