środa, 27 kwietnia 2016

Wiosna, nadzieja, Bach i radość


Nade mną u sąsiadów pluszcze pianino, za oknem pluszcze deszcz... Nastrój zrobił się więc nieco sentymentalny. Dlatego przesyłam wczorajszy błękit popołudniowego nieba, na którego tle dość egzotycznie rysują się kępy liści orzecha, który rośnie w moim ogrodzie.
Wczoraj udało mi się zrobić kilka zdjęć jego gałązek, na których czubku pojawiły się takie oto piękne czuprynki:



Jesienią mój mąż zasadził kolejny orzech, który i wówczas, i teraz wygląda po prostu jak suchy patyk, ale niedawno i na jego czubku wybujała czuprynka liści, więc teraz jest to patyk z czuprynką ;)


Berberyski także dzielnie i radośnie rosną chwytając sobą promienie słońca:



Zaś wierzba iwa rozrasta się niepokojąco szybko. Nie wiem co na ten temat myśli mój maleńki ogródek i wolę nie dopytywać :)


Jak świat długi i szeroki trwa wiosna, o czym mogłam się przekonać w czasie niedzielnego wyjazdu - pola i lasy przyozdobiły się młodą, świeżą zielenią i wyglądają na tak pełne nadziei, iż mimo trudnego czasu, w którym trwam nie mogę nie pozwolić jej zagościć i w moim sercu.
Na koniec jeszcze chwila muzyki, której dane mi było jakiś czas temu posłuchać. To fragment jednego z Koncertów Brandenburskich Bacha. Słuchałam jej w tym samym miejscu, z którego prezentuję film, chociaż nie w tym samym momencie. To Kościół Środowisk Twórczych w Warszawie, w którym maluję i mam wykłady w ramach zajęć ikonopisania. 
Niech ta piękna muzyka przyniesie Ci radość, tak jak i mnie wówczas przyniosła :)


Dobrych, ciepłych, pełnych nadziei dni
B

21 komentarzy:

  1. Basiu:) Cóż za uroczy patyk z czuprynką! Świetne ujęcia orzecha:) Nasz berberys niepokojąco wielki, walczy o prym z dereniem...Kilka dobrych lat temu posadziłam obu panów za blisko siebie i męska walka wciąż trwa;) Ale tak sobie myślę, że berberys to byłoby też ładne imię dla pani...Więc może to nie walka, lecz miłość:) Ehh, ja człowiek, jak mało wiem o życiu roślin...:)
    A za Bacha bardzo Ci dziękuję, nastroił odpowiednio do snu...Dobrej nocy Basiu, ściskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, berberysy mogą być niepokojąco wielkie?! No to nie wiem co będzie, bo na moim maleńkim ogródku rosną w pobliżu wierzby iwa, która też umie się potężnie rozkrzewić. Plus dzielne nad podziw orzechy, które jak wieść niesie nikomu nie dają się wygryźć... Jak nic za jakiś czas na leżaczek miejsca zabraknie. Mam tylko nadzieję, że nie wlezą mi na taras :)))
      Moni, dzięki za odwiedziny :) Dobrej nocy :)

      Usuń
  2. Monika nastroiła się Bachem do snu,a ja nastrajam się na dzisiejszy dzień. Wszystkie te roślinki Basiu w Twoim ogrodzie tak pięknie zachowują się...rozwijają tylko radować się ,czy tymi "patykami z czuprynką" (podoba mi się ta nazwa) czy berberysami....czy nawet rozrastającą się wierzbą.Taka muzyka i te "znaki wiosny" myślę ,ze pomaga odrobinkę nawet w tych "trudniejszych" dla nas czasach....Dobrego dnia ....dobrych myśli Basiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Grażynko za dobre słowa i otuchę. Staram się nie poddawać trosce, ale... jest ciężko.
      A wiosna zachwyca, chociaż nadal jest zimno, za zimno jak dla mnie. Jednak te czuprynki młodych listków cieszą i niosą nadzieję.
      Całuję :)

      Usuń
  3. Tak rzadko tu bywasz Basiu :-( Wierzba mnie poruszyła, ponieważ w moim ogrodzie rodzinnym, o który ostatnio rozprawiałam na blogu była właśnie ona. I pozostała mi po nim jedna jej gałązka, którą przechowuję z pietyzmem. Widzisz, więc że może mieć taki krzaczor dla kogoś szczególne znaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzbę bardzo lubię, bo została przeze mnie wyhodowana w wazonie i gdy puściła korzenie mój mąż zasadził ją w naszym maleńkim ogródku.
      Rzadko bywam Holly, bo od jesieni życie w realu bardzo mnie pochłania. To nie tylko moje studia w Akademii Ikony, lecz też sprawy osobiste (poważne choroby bliskich mi osób) i czasem po prostu brakuje mi sił i chęci, by zajrzeć do świata blogów.
      Na szczęście nieustannie wspiera mnie miłość męża i dzieci oraz przyjaciół, a także radość z tak wielu pięknych zdarzeń, których mi życie nie skąpi :)

      Usuń
  4. Witaj Basiu :)
    Cudownie uchwyciłaś czuprynkę orzecha, dla mnie każdy kadr ogrodu jak też doskonała muzyka działa jak balsam na duszę... Również żyję w ekstremalnych warunkach, które uwarunkowane są realnymi troskami i życiem zawodowym... Jednak tęsknię do świata blogowego i poznanych tu wspaniałych i wyjątkowych osób. Życzę udanej i pięknej majówki, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że podobają Ci się urocze czuprynki orzecha :) Przyznam, że ogród nie jest balsamem mojej duszy, ale muzyka tak. I malowanie :)
      Myślę, że każdy z nas na swój sposób przeżywa własne troski.
      Ja także ogromnie cenię sobie piękne spotkania w blogowym świecie. Bardzo mnie ubogacają. Jednak to zawsze spotkania na odległość, a czasem po prostu nic nie zastąpi ciepła dłoni przyjaciela, czy spojrzenia prosto w oczy lub wspólnie odmówionej modlitwy albo kubka gorącej herbaty, którą postawi obok mnie ktoś, kogo kieruje w moją stronę miłość.
      Tobie także życzę pięknych dni :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam że orzech wyszedł na zdjęciach znakomicie. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Świetny z niego model ;) Zachwyciły mnie te egzotycznie wyglądające czuprynki młodych liści. Jakoś je do tego roku przegapiałam.
      Odpozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  6. Tęsknię do czasów kiedy codziennie u mnie "pluskało" pianino i skrzypce. Niestety teraz tylko w radio. Twój orzech z czuprynką piękny. Nasze dwa nie wiem czy śpią czy przymarzły, ale mam nadzieję, że powstaną. Pozostałe Twoje modele też niczego sobie. Dzięki za Bacha. Mużyka i ogród zawsze pomagały i pomagają mi w trudnych momentach mojego życia. Życzę wspaniałej majówki:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie piękne masz wspomnienia! Muzyka na żywo w domu to coś wspaniałego. U mnie od czasu do czasu słychać gitarę, na której gra mój mąż. Bardzo to lubię :)
      Zmartwiły mnie Twoje orzechy, bo chyba już na nie pora, ale może po prostu lekko zaspały. Na moich liście z każdym dniem coraz większe. Wzrusza mnie zwłaszcza ten maluch - suchy patyk z czuprynką. Dzielny chłopak z niego ;)
      Dziękuję za dobre słowa i życzenia.
      Tobie także życzę dobrych, pięknych dni.

      Usuń
  7. Basiu, wierzbę, solidnie przytnij, będzie mniejsza, ale się zagęści pięknie.
    Wiosna jest piękna w każdym calu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę. Przekażę mojemu mężowi, który zajmuje się naszym ogródkiem. Bardzo lubię tę wierzbę i chcę, by u nas mieszkała.
      Tak, wiosna jest piękna. Teraz tak wiele drzew i krzewów kwitnie. W dodatku oczywiście każdy po swojemu, więc jest tyle barw... Zachwycające :)

      Usuń
  8. Pisałam ci już kiedyś przy okazji patyka - uważaj, uważaj, żeby nie było jak u Muminków :) Już mi wyglądają bardziej czasem tropikalnie, niż mazowiecko...
    A wiesz - Koncerty Brandenburskie 4-6 (English Chamber Orchestra pod B. Brittenem) to była moja pierwsza w życiu płyta CD! O ile pamiętam, potworną kasę kosztowała, ale było warto, ech :)
    Pięknej ci reszty wiosny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już powoli peregrynowałam w kierunku łóżka, bo dzisiaj czuję się ciut umordowana, gdy "plum, plum" telefonu kazało mi zajrzeć, kto zacz i w jakiej sprawie. Cieszę się, że zajrzałaś :)
      Muminki mówisz? Może nie będzie tak źle :) Fajnie Ci się kojarzą Koncerty Brandenburskie. To muzyka czystej radości. Chyba w 3 jest ten szalejący klawesyn. Coś wspaniałego! Powiem Ci, że Jan Sebastian miał granie.
      Idę spać Arsenko, bo mi po tych wszystkich mocnych przeżyciach snu potrzeba więcej niż zazwyczaj. Całuję kochana :)

      Usuń
  9. Ju tok tu mi? O mocnych przeżyciach? Ja po tychże przeżyciach - stacjonarnych, całą majówkę przespałam właściwie, a w wolnych chwilach, np. po 22, robiłam zaległe korekty :) Jako i teraz czynię.
    Grunt, że nasz Migotek jest w domu.
    Do Jana S. (mam go ponad 30 cm bieżących w szufladzie tajemnej) wracam i go zapominam, znowu wracam i nie mogę zapomnieć, i tak już będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mocne przeżycia mają to do siebie, że nie dają o sobie zapomnieć nawet wówczas, gdy mijają (a te nie za bardzo minęły przecież). Jedynie sen przynosi niepamięć, więc się śpi, by chociaż na trochę złapać oddech.
      Jan Sebastian to jedna z moich muzycznych miłości, więc rozumiem Cię doskonale. Ja także pamiętam, potem trochę zapominam, jeszcze potem przypomnę sobie, by się pozachwycać i... za jakiś czas znów lekko zapomnieć :) On chyba tak ma ze swoją nietuzinkową obecnością :)
      A ja znów padam, ale z kolei z powodu kolejnych mocnych przeżyć.
      Całusy

      Usuń
  10. W końcu do nas przyszła tak długo wyczekiwana wiosna.
    Mogłaby trwać i trwać. Życie nabiera zupełnie innego wymiaru i nie trzeba nawet ubierać różowych okularów:)
    Pozdrawiam Cię serdecznie.
    Jestem w połowie Twojej książki pt. "Wędrowiec". Skąd u Ciebie taka wspaniała zdolność analizowania i postrzegania środowiska ludzi bezdomnych. Ciekawa jestem, czy to Twoja pisarska wyobraźnia stworzyła bohatera, czy też niektóre motywy czerpałaś na podstawie przeżyć jakiegoś konkretnego człowieka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozdrowienia i dobre słowa :) Cieszę się, że czytasz "Wędrowca" :) Jak miło mi, że oceniasz mnie tak pięknie. "Wędrowiec" to fikcja. Pisząc moją debiutancką powieść szybko przekonałam się, że każda próba skorzystania z moich czy cudzych życiowych doświadczeń zamyka mnie, męczy, nuży i sprawia, że czuję się jak w klatce. Nie umiem tak tworzyć.
      Jestem empatą i z natury, i wyuczonym (z wykształcenia jestem pedagogiem). Mam też zawodową umiejętność skupienia się na konkretnym człowieku, umiem słuchać. Także siebie czy tworzonej przez siebie postaci. Muszę ją najpierw poczuć, "zobaczyć" oczami serca, a potem wystarczy już tylko o niej opowiedzieć :) Mój Wędrowiec jest więc postacią wymyśloną, ale... niedługo po ukazaniu się tej książki zadzwonił do mnie mój znajomy, który jest dziennikarzem radiowym i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu (a potem także wzruszeniu) puścił mi fragment swojego reportażu sprzed lat. Rozmawiał wówczas z bezdomnym, który opowiadał mu o spędzaniu świąt Bożego Narodzenia. Byłam w szoku, gdy usłyszałam jak mówi, że w święta chodzi po ulicach i zagląda w okna domów, by zobaczyć jak ludzie świętują. Toż to początek mojej książki! :)) Czyli... może gdzieś ten mój Wędrowiec jest...
      Ciepło pozdrawiam Mario

      Usuń