poniedziałek, 30 września 2013

Przebudzenie

Kochani,
po moim pożegnaniu z Wami zostałam przez wielu z Was obdarzona czymś wspaniałym - zrozumieniem i wsparciem. I swoją obecnością, mimo że nic nie publikowałam. Bezcenne. Absolutnie bezcenne i wzruszające - dziękuję każdemu z Was. I proszę, byście to odebrali osobiście :) Pamięć o tym zostanie we mnie na zawsze.
Arsenio, napisałaś mi w swoim komentarzu, że "ci, co chcą, poczekają, ci, co chcą, znajdą".
Naprawdę, nie sądziłam, że to się tak potoczy. Rezygnując z prowadzenia bloga, w ogóle nie myślałam o tym, co będzie. Poczułam się wypalona i tyle. Nie miałam planów. Tak sobie po prostu byłam.
Okazało się, że w jakichś sercach jednak się zakorzeniłam i, że nie mogę tak sobie zniknąć.
No i płomyk w moim sercu rozpala się na nowo - dziękuję :)
Stało się to błyskawicznie. Nie spodziewałam się tego i nie jest to moja zasługa, ale Wasza. Dlatego jak znowu zacznę się tu pojawiać, to wiecie kogo macie za to "winić"? :)
A wczorajszy dzień jeszcze "dolał oliwy do ognia". Wieczorem, gdy szłam sama, jakiś chuligan rzucił we mnie z przejeżdżającego samochodu butelką z resztką piwa. Nie udało mu się trafić - Anioły istnieją. Jednak to zdarzenie dało mi do myślenia. Patrząc na roztrzaskane tuż przede mną szkło pomyślałam, jak niewiele brakowało, aby rozbiło się na mojej głowie.
Nasze życie jest tak kruche. W każdej chwili może zostać zdmuchnięte jak płomień świeczki. A ja się zajmuję takim drobiazgiem jak to, czy mam siłę pisać czy nie. Czasem człowieka zaślepia i mnie właśnie to się przydarzyło.
Obudziły mnie Wasze serca. Nie zapomnę o tym nigdy.
Usłyszałam niedawno, że pokora to prawda. Dane mi było zobaczyć tę prawdę szybciej niż sądziłam. Prawdę o sobie, o tym, co we mnie.
Dzisiaj tyle. Jeszcze tylko zdjęcie. Specjalnie dla Was śliczna jesień z mojego ogrodu :)


Czy widzicie tę kroplę deszczu, która za chwilę spadnie z łodygi, ale na razie "robi" za szkło powiększające?
Świat jest piękny.
Do zobaczenia zapewne niedługo :)
Basia

4 komentarze:

  1. Brawo brawo brawo..teraz to ja się wzruszyłam do łez,jak pięknie Basiu,że jesteś:-)O tej kruchości życia, to ja własnie często ostatnio rozmyślam. W ubiegłym roku nasz kolega, po powrocie z pracy zjadł obiad i kiedy żona poszła do kuchni zrobić kawę on miał taki zawał,że już się tej kawy nie napił. Okaz zdrowia -ratownik na kopalni...Od tego czasu zdaję sobie sprawę z tego,że nie znamy dnia ani godziny. Więc Basieńko kochana, nie trzymaj tej dobroci w sercu -tylko się nią z nami dziel,żebyśmy w tej podróży między kołyską, a grobem widzieli piękno tego świata i ludzkich dusz. BASIU dobrze,że jesteś

    OdpowiedzUsuń
  2. Basieńko, tak dobrze, że jesteś! Zwłaszcza tu:) Smutno tak zaglądać do pokoju, gdzie nikt na ciebie nie czeka... Cieszę się ogromnie, że sama na siebie nakrzyczałaś, a ja dotrzymałam danego Ci słowa:)
    Ściskam bardzo mocno! I czekam!
    Twoja M.

    OdpowiedzUsuń