sobota, 12 lipca 2014

Szum deszczu


Nie mam dziś żadnej ciekawej opowieści, nie mam nawet nieciekawej, ale mam pytanie: co przyniósł Ci dzisiejszy dzień?
A to już jest ciekawość, ale w znaczeniu zainteresowania. W innym ona nie brzmi za dobrze.
Słowo "zainteresowanie" brzmi za to zawsze jak najlepiej, chociaż może z jednym wyjątkiem, gdy ktoś jest zainteresowany nie człowiekiem, ale tym, co ten człowiek może mu dać.
Moja ciekawość co do Twojego dnia bierze się stąd, że wbrew pozorom bardzo lubię słuchać innych i chętnie posłuchałabym co masz do powiedzenia. Dlatego często zastanawiam się czy nie dać sobie spokoju z blogiem, bo tutaj nie za bardzo mam wyjście - muszę gadać ja skoro on jest mój. Na razie jeszcze gadam, więc najpierw ja powiem, a potem Ty, jeśli Ci się zechce.
Mnie razem z padającym deszczem dzisiejszy dzień przyniósł tęsknotę.
Chłód pachnący wilgocią płynący od samego rana z otwartego okna zaprowadził moje serce tam, gdzie już go kiedyś spotkałam - tak pachniało wiele poranków w górach.


Nie jest trudno o takie chwile, gdy pojawi się jakieś przypomnienie - zapach, smak albo podobny widok czy jeszcze coś innego.
Zastanowiła mnie tęsknota, która może się obudzić tak łatwo. Myślę, że najpierw musi być zachwyt, by z czasem pojawiła się ona. Taka jest kolejność.
No i mam następne pytanie: czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się zachwycić do utraty tchu?
Pamiętasz z jakiego powodu? Zapamiętaj. To nie jest bez znaczenia.
Zachwyt nie kłamie. Mówi prawdę o sercu. O tym, jakie jest i czego potrzebuje.
Czasem trzeba tak niewiele - kolor albo blask, układ czegoś z czymś, zapełnienie kawałka jakiejś przestrzeni, przedziwne połączenie jednego z drugim, splątanie dźwięków, czyjeś oczy, czyjś uśmiech i... serce przyśpiesza, oddech zamiera...
Chwila dłuższa albo krótsza, moment który przemija, ale już na zawsze zostaje pamięć o nim.
Można zatrzymać to w sobie, wsłuchać się i zrozumieć siebie albo odsunąć jak najdalej, by nie zawracało głowy.
A tęsknota jest pamięcią o zachwycie.


Basia

11 komentarzy:

  1. Basieńko, mnie dzisiejszy dzień przyniósł wiele dobrych chwil. I nie zniechęciła mnie do niego ani wilgoć, ani to, że morze utonęło we mgle; zachwyt pozostał. Zachwyt Tym, który tak mądrze i z taką starannością, dbając o najdrobniejsze szczegóły, zaplanował i stworzył to wszystko. Potęgę morza i piękno gór; miłość w człowieku, która przemienia; i mewy, które kocham. Dzisiejszy dzień obdarował mnie tyloma ciepłymi ramionami, w które wpadłam; i taką ilością serdecznych uśmiechów, które mnie ogrzały, że słowem, którym kończę dzień, jest DZIĘKUJĘ!
    A Ty mi nie marudź z blogiem,tylko gadaj na nim tyle, ile chcesz. Małomówna to Ty raczej nie jesteś, więc wykorzystaj, Słonko, to, że ktoś chce Cię tu "słuchać". A takich, co chcą Cię posłuchać jest wielu, wiesz? Wiesz:)
    Ściskam z miejsca, gdzie powietrze pachnie morzem...
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dotarłaś nad morze. Pozdrów je ode mnie :)
      Piękny jest ten Twój zachwyt.
      A z blogiem nie marudzę. Nie mam problemów z mówieniem, ale ze słuchaniem też nie mam :) Czasem właśnie chcę posłuchać.

      Usuń
  2. To ja jutro Basiu, bo dzisiaj już nie mam sił. ;) Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu kochana- wczorajszy dzień pracowity miałam. Były aż 3 pokolenia „Eulalii” (najmłodsza 9 m-cy).
    Rozumiesz, że nie było lekko:-)) i dlatego dopiero dzisiaj tu dotarłam.
    Popieram Monikę całym swoim człowiekiem.. i nawet Basiu nie myśl o „marudzeniu”.
    Ostatnio dużo mnie zachwyca, aż się sama sobie dziwię. Myślę ,że do takiego stanu - jak do wielu innych - trzeba po prostu dorosnąć.
    Zachwyca mnie np. coraz bardziej to- jak człowiek jest mądrze skonstruowany. Jak to wszystko w nim jest doskonale zaprogramowane.
    Im bardziej się zagłębiam - to zachwyt mój większy.
    Zachwyca mnie każdy poranek swoją świeżością i wieczór -swoim spokojem.
    Zachwyca mnie muzyka, którą potrafię wchłaniać jak gąbka i piękne widoki.
    Wczoraj zachwyciła mnie „dojrzałość” przed moim domem, którą mijam codziennie, a dopiero wczoraj spojrzałam na nią okiem fotografa:-)i...zachwyciła mnie całkowicie.
    Zachwycił mnie Wędrowiec- tak, że jeszcze jestem „zachwycona”...i nieustannie zachwyca mnie to co czytam na Twoim blogu więc......nawet nie myśl....:-)Dobrej niedzieli Basiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "... całym swoim człowiekiem..." mnie rozbawiło. Kupuję. Będę cytować :)
      Ależ Gabuniu ja wcale stąd nie zmykam. Tylko bardzo lubię słuchać innych. Bardzo. I z wielkim zainteresowaniem posłuchałam tego, co Ciebie zachwyca.
      Zachwyciło mnie to jak pięknie o tym mówisz :)
      Za zachwyt nad Wędrowcem i tym, co piszę z serca dziękuję :)
      A Twoje życzenia się spełniają - mam piękną niedzielę.

      Usuń
  4. Basiu, w ostatnich latach to co mnie najbardziej zachwyca,wzrusza -to naocznie są to piękne widoki,które mam przed oczami....tak samo jest z muzyką,lubię poezję śpiewaną.Bardzo lubię słuchać Edyty Geppert,Antoniny Krzysztoń....lubię muzykę poważną ,ale np. Vivaldiego 'cztery pory roku"..."Do Elizy".....czyli takie wybrane ...Przy tym wszystkim potrafię się "przenieść" w inny świat....
    A dzisiaj tak bardziej ..przy ziemi to mam zamiar namówić mojego męża i wybrać się -to jest w ramach tegorocznego 600-lecia urodzin św. Jana z Dukli-na mecz piłki nożnej -gra dukielska "Przełęcz" a klub ze Lwowa.Może być ciekawie....
    Nie będę oryginalna ,ale zdanie mam podobne to Gabrysi i Moniki-odnośnie bloga....ja już się prawie zadomowiłam ,a Ty tu takie rzeczy.....ale pomyślałam ,że to tylko taką myśl przelałaś.....
    Po wczorajszym deszczowym dniu dzisiaj za oknem -pogoda jak marzenie.....więc marzę dalej.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Grażynko jak ja Ciebie rozumiem - piękne widoki, muzyka...
      Już Gabrysi pisałam, że nie mam zamiaru stąd uciekać :) ale naprawdę bardzo lubię słuchać tego, co inni mają do powiedzenia i czasem bardzo jestem tego głodna.U mnie też pogoda jak marzenie. Byłam dzisiaj z przyjaciółmi w Łazienkach - kolejne godziny zachwytów, bo to piękne miejsce. Dzisiaj wypełnione muzyką (nie tylko Szopena).
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  5. Basiu, wybrałam sie dzisiaj do Saskiego Ogrodu, przedtem byłam tam w styczniu a potem wczesną wiosną z Tobą. Bardzo tam zielono, podoba mi się, choć wolałabym mniej ludzi. Dobrze, że tam, mnie podwieziono, szłam wieloma ścieżkami, choć nie wszystkimi, a i tak, razem z drogą powrotną było to za dużo. Dzisiaj było ciepło i świeciło słońce, za to wczoraj od rana padał deszcz. Z katedry pod parasolem poszłam po sobotnie zakupy. Tam - pod parasolem, z powrotem, w prawej ręce niosłam torbę z zakupami, w lewej złozony parasol, bo inaczej sie nie dało. Zmokłam ale wcale mi to nie przeszkadzało. Trochę sprzątałam, czytałam książkę, rozmawiałam przez telefon i miałam jedno spotkanie przy herbacie i nalewce. Było mi zwyczajnie i dobrze, ale ponadto zdarzyły sie dwa miłe wydarzenia juz nie tak zwyczajne, jedno, bardzo poprawiło mi nastrój a to drugie to mój Syn i Synowa wylądowali szczęśliwie a potem wrócili do domu, po tygodniowym urlopie na Malcie . Wiele mnie w życiu zachwyca - ludzie, widoki, książki, muzyka, kolory, rośliny. A wczoraj przypomniałam sobie jak rozpłakałam się z zachwytu, będąc we wrześniu 1993 roku w miejscu nazywanym Szwajcarią Kaszubską i zobaczyłam drzewa we wszystkich kolorach jesieni, odbijające się w jeziorze. Pozdrowienia dla Ciebie i wszystkich autorek komentarzy. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także podobał się letni Ogród Saski. Cieszy mnie, że wychodzisz i mimo kontuzji dajesz sobie radę.
      Te odbijające się w jeziorze drzewa w kolorach jesieni musiały stanowić przepiękny widok. Nie dziwię się Twojemu wzruszeniu. Piękne i dobre są takie momenty - niebo w nas...

      Usuń
  6. Zachwyt do utraty tchu... Pamiętam, jak pierwszy raz kąpałam się w Morzu Śródziemnym. Był wczesny wieczór, słonce malowało na niebie fioletem, różem i granatem. A ja ubrana w nowy kostium kąpielowy stałam do połowy w wodzie i chłonęłam. Najpierw przedziwne uczucie ciepła i zimna jednocześnie. Zimno brało się z wieczora, a ciepło pochodziło od nagrzanej słońcem wody. Zupełnie na odwrót niż powinno być :) Potem poczułam bezmiar morza i poczucie, że należę do świata, ale jestem na nim taka maleńka ;) No i jeszcze ten zapach... mokry, słony i jakoś tak bardzo inny od naszego Bałtyku. Piękne...
    Moi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepiękna chwila. Myślę, że zostanie w Tobie na zawsze. Tego nikt nikomu nie jest w stanie odebrać i tworzy się piękno, które w sobie nosimy.
      Zachwyt ubogaca.

      Usuń