Ostatnie ciepłe (czasem za bardzo ;)) lipcowe dni sprzyjały radosnemu szwendaniu się po miejscach znanych i nieznanych. Mnie także owo szwendanie się zdarzyło, więc dzisiaj po powrocie - opowieść:
Najpierw miałam trochę pracy, bo szukałam inspiracji do malowania w księgach pięknych i mądrych w dodatku zgromadzonych w miejscu o niezwykłej urodzie - czytelni starodruków BU KUL:
Potem gdzieś po drodze na lubelskiej ulicy zauroczyło mnie wykute w kamieniu Boże zamyślenie w pobliżu zwykłego ludzkiego życia:
I zachwyciła podróż w czasie do sielskości dawnej wsi, ponieważ zwiedziłam lubelski skansen...
... gdzie moja córka, czyli 100 % mieszczuch, przeżyła (w całkiem dobrej kondycji ;)) spotkanie oko w oko z pierzastą przedstawicielką otaczającej nas natury ;)...
... gdzie moja córka, czyli 100 % mieszczuch, przeżyła (w całkiem dobrej kondycji ;)) spotkanie oko w oko z pierzastą przedstawicielką otaczającej nas natury ;)...
... a ja uwieczniłam na fotce tego oto przystojniaka...
... i mnóstwo urokliwych miejsc i zakątków:
Gdzieś przy drodze.
Studzienny żuraw.
Poczta i zakład fryzjerski (w powstającej rekonstrukcji dawnego miasteczka), gdzie wisi tabliczka: "Uprasza się nie pluć na podłogę" ;)))
Zrekonstruowany XVII-wieczny kościół.
XVIII-wieczna (obecnie greckokatolicka) cerkiew, w której nadal odbywają się nabożeństwa.
Wejście do wiejskiego domu.
Niezwykłej urody drewniana brama cmentarna.
Wnętrze domu wiejskiego...
... mieszczańskiego...
... i szlacheckiego dworku.
A na koniec... pani na... cudzych włościach ;) czyli ja na tle dawnego dworku, który zachwycił mnie swoją urodą i osadzeniem wśród gęstej, kudłatej zieleni i mnogości kwiatów:
Cudne, sielskie obrazki...aż chce się tam pojechać. Nigdy niestety w tych rejonach Polski nie byłam i teraz wiem, że to błąd, który koniecznie w najbliższym czasie trzeba naprawić. Z Twoich zdjęć wynika, że to piękny region.
OdpowiedzUsuńDziękuję za inspirację i pozdrawiam serdecznie:-)
Wyżyna Lubelska jest spokojnym, cichym miejscem pełnym urokliwych krajobrazów. Nie ma na niej wielkich miast, za to obfituje w liczne wioski i małe miejscowości z tak zwanym klimatem :) Jeśli lubisz taką scenerię, to koniecznie zaplanuj podróż do Lublina i okolic. A lubelski skansen jest bardzo ciekawym miejscem (22 ha powierzchni!) do zwiedzania.
UsuńPozdrawiam Niteczko ciepło :)
Lubię atmosferę skansenów i urok starych chałupek. A tę bramę muszę w nocy wykraść, absolutnie muszę. :)) I nic nie szkodzi, że cmentarna, byłaby zachwycająca i jako wejście do ogrodu. :)
OdpowiedzUsuńOduśmiecham się serdecznie!
Pa, pa
Ja także lubię taką atmosferę. I coś czuję Ewa, że wspólnie byśmy tę bramę wyniosły stamtąd na plecach ;) bo mnie także skradła serce swoją urodą. Jestem "zauważaczem" szczegółów i szczególików, a w skansenie tego pełno! Tyle okruszków piękna, że nie nadążałam ze strzelaniem fotek :) Nogi schodziłam, bo to duży teren, ale było warto! Obecnie kręcą tam "Wołyń" - plątałam się wśród ucharakteryzowanych statystów :)
UsuńPa! :)))
O, to myślę, że statyści tylko podkręcili atmosferę tego miejsca. :))
UsuńI to jak! :) Te siedzące na przyzbach "babcie" zamotane w chusty... te zgrzebne (albo na takie wyglądające) tkaniny... Rzeczywiście jak podróż w czasie :)))
UsuńBasiu, piękna podróż. To kolejny przykład, że nie trzeba wyjeżdżać za granicę, żeby zobaczyć coś oryginalnego. W pięknym kraju żyjemy, nic tylko zwiedzać. Ja ten kierunek planuję zwiedzić od kilku lat (Lublin, Zamość, Sandomierz) i troszkę to dla mnie za daleko, bo przecież to przeciwległy koniec kraju. Nie powiedziałam jednak jeszcze ostatniego słowa w tym temacie. Na razie, na szybko zorganizowałam wyjazd do Chorwacji i Bośni, więc Lublin przy tym nie wydaje się już tak daleko :-) Ściskam Ciebie mocno.
OdpowiedzUsuńTak, piękna podróż :) Z natury jestem wędrowcem i bardzo, bardzo lubię podróżować, co czynię chętnie jeśli tylko mogę. A Wyżyna Lubelska to urokliwy zakątek naszego pięknego kraju. Zgadzam się, że nie trzeba wyjeżdżać za granicę, by zobaczyć coś ciekawego i pełnego urody.
UsuńOde mnie do Ciebie też jest daleko, a co dopiero z Lubelszczyzny - rozumiem Cię - to już spora wyprawa :) A to "na razie, na szybko" bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że po powrocie poopowiadasz o tym, co widziałaś :)
Serdeczności Holly :)
Bo ja tak żyję - na wariackich papierach. Wszystko jest szybko, na ostatnią chwilę i to jest ogromny paradoks, bo życie cenię sobie spokojne i poukładane. Taką mam naturę przekorną, że lubię sobie utrudniać. Mam nadzieję, że wrażeń będzie ogrom i będę miała o czym opowiadać. Jutro przedsmak - kierunek polskie morze, w sobotę Adriatyk..
UsuńWiesz co? Te "wariackie papiery" stanowią o soczystej urodzie życia :) Ty Holly po prostu umiesz pięknie żyć :)
UsuńMatko, Basiu Ty mnie zawsze tak skomplementujesz, że czuję się naj, naj, naj na świecie.
UsuńNigdy nie "słodzę" Holly dla "słodzenia". To nie leży w mojej naturze. Kiedy widzę - mówię co widzę, przy czym mam tego rodzaju "oczy", iż przede wszystkim widzę w innych to, co dobre i piękne. Nad resztą szkoda mi czasu się zatrzymywać.
UsuńJa też nie słodzę, ani herbaty, ani kawy. Ha, ha, ha ....
UsuńJa również nigdy nie byłam w tych okolicach, a szkoda. Jak ja kocham te klimaty. Cisza, spokój sielsko- anielsko i czegóż trzeba więcej. Pozdrawiam:):):):)
OdpowiedzUsuńZapraszam, zapraszam! :))) Tam jest ślicznie i bardzo sielsko-anielsko :) co ja także ogromnie lubię. I mnóstwo odcieni zieleni na pofalowanych wzgórzach - piękne krajobrazy!
UsuńDo skansenu jeszcze kiedyś wrócę, bo tym razem już nie dałam rady dotrzeć w każdy kąt (22 ha powierzchni!!!).
Serdeczności :)
Znam te rejony i czuję ten klimat! Wszak to moje rodzinne strony! Ilekroć jadę odwiedzić moją rodzinę na Lubelszczyźnie - zachwyca mnie urok skąpanych w słońcu nizin oraz bujna zieleń wspinającego się po tyczkach chmielu i tytoniu. I truskawki... nigdzie tak nie pachną i nie smakują jak tam...
OdpowiedzUsuńTa dolina Wisły meandrująca dumnie wśród zieleni i piasków. I spocone plecy archeologów szukających śladów naszych praojców. Ech! Naprawdę Basiu czuję ten klimat, szczególnie w te upalne dni, kojarzące mi się z dzieciństwem :)
I wszyscy moi wujowie - jak jeden mąż noszący wąsy, które pod pozorami powagi kryją uśmiech. I wszystkie moje ciocie gotowe nieba przychylić, aby tylko dzieci spędzające u nich wakacje nie wypowiedziały słowa skargi.
Obudziłaś Basiu wspomnienia :)
Pięknie Wam się zaczęły wakacje :)
Cudownie :)
Pozdrawiam,
Piotr
To był piękny czas Piotrze. Mam na myśli i Twój sprzed lat :) i mój, którego owocem jest ten wpis. Lubię jeździć na Lubelszczyznę, bo tym samym powracam w czasy dzieciństwa, ale też (a może przede wszystkim) by spotkać najbliższe mi osoby. Nic tak nie doładowuje mojego serca jak pobyt wśród tych, których kocham i przez których jestem kochana. I to jest najwspanialszy skarb, który stamtąd za każdym razem wywożę.
UsuńDobrych dni :)
Dziękuję za wspólne dni, które dały mi wiele radości. Te zdjęcia i komentarze do nich, powodują że szerzej otwieram oczy na piękno mojego miasta. FAJNIE BYŁO !!!! M. :}}}
OdpowiedzUsuńMnie także :) Zresztą - jak za każdym razem :)
UsuńTak jakoś jest, że z czasem przestajemy dostrzegać urodę tego, z czym (lub z kim ;)) jesteśmy na co dzień. Dobrze jest wtedy usłyszeć, co ktoś z zewnątrz ma na ten temat do powiedzenia. Lubelski skansen mnie oczarował :)
Było cudnie! :)
Oj jaką piękną "podróż" miałaś ,Basiu....Zazdroszczę.Dlaczego my nie byłyśmy w skansenie lubelskim?Tłumaczę to bardziej ,że jakoś przy zachęcaniu tych terenów jakoś nie wpadło mi do ucha-specjalne zaproszenie w to miejsce. Czyli wniosek oczywisty- trzeba kiedyś wrócić w tamte strony...A Boże Zamyślenie- tę kapliczkę osobiście widziałam,uwieczniłam na zdjęciu....i jest umieszczona w mojej grupie na FB "kapliczki i figury przy drodze"....Basiu przez chwilę poczułam się jakbym tam była obok Ciebie....i choćby za to Ci bardzo dziękuję...i pozdrawiam z....Dukli upalnej,zresztą wczoraj też tak było....
OdpowiedzUsuńPiękną Grażynko, bardzo piękną :) Ogromnie się z tego cieszę. Moje serce naładowało się po brzegi, umysł odetchnął i jest gotów do dalszej pracy ;) a ja cała ;) czuję się bardzo, bardzo szczęśliwa.
UsuńNo tak, mnie nie wpadło do głowy, by zachwalać Ci szczegółowo Lublin, w którym od 18 lat nie mieszkam, a poznane przez Ciebie lublinianki jakoś o tym zapomniały albo po prostu uznały, że nie będzie na to czasu. Skansen jest ogromnie wart zwiedzenia - chodzi się po nim wśród bujnej zieleni jak po prawdziwej miejscowości pełnej ciekawych zakątków - wrażenie kolosalne!
Pozdrawiam Grażka ciepło :)
Ile pięknych miejsc nam pokazałaś! Przyglądam się każdemu z nich i wiem, że zatrzymałabym się przy Bożym zamyśleniu, skansen na 100 % byłby mój;) Spotkania ze zwierzętami uwielbiam, więc i paw, i kurki pewnie znalazłyby się na zdjęciach. Wnętrza domostw ....chyba jednak wiejskie najbardziej w moim klimacie;) Te bielone belki na ścianach, obrazy świętych i te wielkie, puchowe poduchy, aż chciałoby się powiedzieć za pieśnią Kochanowskiego: "Wsi spokojna, wsi wesoła..."
OdpowiedzUsuńTak bardzo podziwiam ludzi, którzy trafiają w takie miejsca, gdzie spotyka się historia, kultura, natura....przeszłość i teraźniejszość.
Urocze zdjęcie Marty! Dziękuję za uśmiech, oduśmiecham się także:)))
To był piękny, dobry czas - cisza w sercu, chociaż wokół gwar, ciasno, upał... ale... pięknie. Odpoczęłam. Skansen mnie zauroczył. Cerkiew... robiłam zdjęcia przez kratę, bo było zamknięte, ale i tak wypatrzyłam to, po co tam pojechałam :) I z KUL-owskiej biblioteki także przywiozłam skarby w postaci pomysłów jakie mi przyszły do głowy, gdy oglądałam stare albumy pełne zdjęć ikon.
UsuńMnie także zachwycają te stare wiejskie domy, ich klimat... wyobraźnia hula :)
Martusia była w tym spotkaniu z kurą przeurocza ;))) Nie mogłam się oprzeć i pstrykałam fotki zaśmiewając się z tego ciekawego spotkania mojego na wskroś miejskiego dziecka z "dziką" ;))) naturą.
Piękne pocztówki, widzę, że słońce podążało za Tobą w wędrówkach po Lublinie. A ta miotła... no właśnie moja gdzieś się ostatnio zapodziała :)
OdpowiedzUsuńDżdżownica
Było bardzo ciepło, bardzo. Także w sercu Dżdżo, bo tak jest, gdy się poprzytula do mamy i taty:)))
UsuńMiotły kochana zapodziewają się tylko na trochę - uwierz, bo wiem o czym mówię ;) A ta ze zdjęcia na pewno nie jest Twoja! Przyjrzyj się dobrze - jest zbyt spokojna :)
W imieniu miejsca dziękuję:)))
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że miasteczko jest nieziemskie? Takie idealne sztetł, brakuje tylko jakiegoś uroczego brodacza na dachu - tabaribadibadibadibadaj...
Frasobliwemu od jakichś prawie dwóch lat jest dużo weselej, bo placyk przed jego nosem zasiedlili młodzi dziarscy deskorolkarze, którzy dniem i nocą przewracają się tam, łomocą, chichrają, ewentualnie ciut sobie brzydko zaklną z cicha... Ale Jemu to chyba nie przeszkadza:)
Nieziemskie - fakt. Jeszcze tam wrócę :) Nie, nie... bez brodacza (i bez jego skrzypeczków :)) bo jak zleci z tego dachu... Strome były dosyć, więc może na ryneczku sobie to tabaribadiba...niech odgrywa :)
UsuńFrasobliwemu jak sądzę nic nie przeszkadza, zbyt pojemne serce ma (ech, nie na nasz ludzki rozum...).
Do zobaczenia... kiedyś :)
Tez tam bylismy ale rok pozniej.Tyle lat i tak blisko Chelma.Dzeki za mile wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze Sztokholmu
Andrzej
Ale mi zrobiłeś miłą niespodziankę Andrzeju!!! :) Jejku, słów mi brak :)
UsuńTak się cieszę, że tu do mnie zajrzałeś - dziękuję. Za miły komentarz też.
Pozdrawiam całą Waszą rodzinę :)