środa, 7 listopada 2012

Stomp

Rytm, rytm, rytm.
Prawie dwie godziny rytmu wygrywanego na czym się da. Wystukiwanego, wytupywanego, wyklaskiwanego i... wychrząkanego.
Niebywałe i nieprawdopodobne, ale jak się okazało możliwe. Osiem osób na scenie wykorzystało wszystko co pod ręką i nogą, by powstała dość specjalna, niepowtarzalna, porywająca muzyka.
Dwie dziewczyny i sześciu facetów rozkręciło Kongresową w Warszawie w mgnieniu oka. Klaskaliśmy, tupaliśmy i pstrykaliśmy palcami, czyli robiliśmy wszystko, co ta ósemka sobie zażyczyła, bo... nie dało się inaczej.
Bo wszystko się ich słuchało.
Worki foliowe szeleściły w szaleńczym rytmie, szczotki do zamiatania niszczyły się od uderzania nimi w podłogę, a wózki sklepowe jeździły po scenie jak po sznurku "kłapiąc" rytmicznie oparciem dziecięcego fotelika.
Metalowe i plastikowe kubły na śmieci zyskały nowe życie grając jak im kazano, a rozsypany na podłodze piach udowodnił, że nie jest bynajmniej martwą naturą.
O ogłuszających dźwiękiem rytmicznie uderzanych metalowych rurach czy wygrywających szaleńcze staccato zapalniczkach Zippo nie wspomnę, bo to przecież oczywiste. Do czego w końcu służą rury czy zapalniczki, prawda?
Przeróżne puszki, kije, pokrywy śmietników, a nawet gumowe piłki latały po scenie w tę i z powrotem z sensem i w rytmie. Ogłuszającym, wszechobecnym, pierwotnym rytmie.
Poczucie humoru, nieprawdopodobna zwinność i zręczność tancerzy, a może raczej muzyków, a właściwie i tych i tych w jednej osobie, gra świateł i momentami niemal dziki ruch sceniczny tworzyły niebywałe widowisko.
Wracałam rytmicznym krokiem, bo chyba zapomniałam, że można inaczej. Rytm wpełzł mi pod skórę i wlał się w krwioobieg.
I proszę nie dziwcie się, bo Stomp nie pozostawia człowieka obojętnym. Aż huczy od pozytywnej energii, zaraża niemal ekstatycznym, a na pewno hipnotycznym rytmem i budzi salwy śmiechu. Widziałam ich popisy nie po raz pierwszy, ale i tak mnie pochłonęli.
Roześmiane oczy i zrelaksowane twarze ludzi, wychodzących po występie mówiły same za siebie - warto było.

Basia Smal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz