sobota, 29 grudnia 2012

Nadzieja


Dal. Bezkresna. Niezmierzona.
Uwodzi. Pociąga. Spokoju nie daje albo wręcz przeciwnie - koi. Budzi nostalgię lub nadzieję. Albo jedno i drugie.
Coś gdzieś tam jest. Co i gdzie? I jakie?
Pytania to początek czegoś fajnego. W człowieku coś w środku podskakuje jak podekscytowane dziecko przed rozpoczęciem zabawy albo oglądania bajki.
Co tam może być? I budzą się marzenia, a one są takie cudne, bo dalekie od rzeczywistości, która daje popalić.
Zamieściłam zdjęcie morza, bo spodobała mi się ta wyraźna krawędź horyzontu. Ostra linia a za nią... co? Och, wiem, że wiem, aż tak nie zdurniałam, ale wyobraźnia działa. I to właśnie jest takie fajne. Ta możliwość wszystkiego. Także niemożliwego.
Mam nadzieję, że za tą widoczną linią horyzontu świat się nagle nie kończy, że jest jakieś dalej. Nie widzę tego, ale pragnę, by tak było, bo całkiem nie podoba mi się myśl o gigantycznym wodospadzie pędzącym w jakąś otchłań. 
Nadzieja to życzenie, by stało się jak chcę, by było i że tak będzie, bo... czemu nie? 
Mimo życzeniowego charakteru jest osadzona w realnej ocenie rzeczywistości, która przecież wiele razy mówi nam, że wszystko jest możliwe. Także to, czego pragnę. 
Człowiek, który ma nadzieję czuje się dobrze, ma energię i zapał, by pędzić w kierunku przez nią wskazanym, bo... czemu nie? To magiczne "czemu nie?"! Jak źle jest, gdy słyszymy "bo nie".
Są tacy, którzy z upodobaniem odbierają nadzieję innym.
Są i tacy, którzy sobie nie pozwalają jej mieć. To niemożliwe. To nierealne.
Takich postaw pełno wokół. I ci, którzy w nich tkwią mówią o przepełnionych nadzieją jak o szaleńcach.
Niedawno oglądałam jedną z najbardziej widowiskowych oper - "Madame Butterfly" Pucciniego. Główna bohaterka z uporem wierzyła w miłość. Wbrew rzeczywistości, wbrew wszystkiemu. Jak zaślepiona.
Śmiano się z niej, budziła współczucie i politowanie. A ona swoje.
Zastanawiające. A może to ona miała rację?
Może takie patrzenie na horyzont z nadzieją i obudzoną wyobraźnią jest tym, czego nam potrzeba? Może dlatego bywa nam źle, bo to w sobie tłumimy jako śmieszne, godne politowania i takie, zdawałoby się, nierzeczywiste?
Kiedy znajduję się na górskim szczycie, zawsze czuję to samo - lecę! Daleko, przed siebie i nareszcie, bo mam wokół siebie tyle miejsca, tyle przestrzeni, która mnie nie ogranicza, nie zatrzymuje w miejscu, nie zakleszcza czymkolwiek.
Wolność.
Nadzieja jest wolnością?

Basia Smal

1 komentarz:

  1. Nadzieja dodaje skrzydeł i pozwala wierzyć i unieść tę trudną niejednokrotnie rzeczywistość. Ona pozwala zachować wiarę, pomimo wszystko, i rozpalić Miłość, która bez nadziei byłaby tylko wątłym płomyczkiem narażonym na wygaśnięcie przy lekkim podmuchu wiatru.
    Tak miło wypić z Tobą Basieńko kawę o poranku i z nową nadzieją przywitać ten dzień, który... będzie, jaki będzie, ale jest. A ja w nim. Miłego dnia:)
    M.

    OdpowiedzUsuń