niedziela, 17 listopada 2013

Muzyka życia


Świat nam trochę przygasł. Poszarzał. Kolory lekko wyblakły. Chłód się daje we znaki.
Taka pogoda zapędza do domu i budzi pokłady czegoś, drzemiącego sobie dotąd spokojnie gdzieś na dnie duszy. Aż chce się otulić i przytulić. Ciepłem i do ciepła. Mnie ciągnie do migających płomyków ognia i do piękna.
Przypominam sobie pewną scenę z filmu "Equilibrium" (reż. Kurt Wimmer), kiedy to główny bohater włącza odtwarzacz (stary gramofon, na który nakłada płytę) i za chwilę leci początek Dziewiątej a on z wrażenia upuszcza, trzymaną w dłoni, szklaną kulę, która roztrzaskuje się na kawałki. Bardzo sugestywne ukazanie mocy muzyki i siły ludzkich emocji.
Co do Dziewiątej Beethovena, to akurat się nie dziwię, bo jej początek jest jak wschód słońca - początek życia.
Muzyka jest wyrazem piękna. Muzyką można się otulić.
Słucham muzyki, bo lubię. Pewnie jak większość z nas. Więcej czy mniej, częściej czy rzadziej, ale coś tam nam zazwyczaj leci w tle dnia, towarzyszy w czasie jazdy samochodem, przy pracy albo po prostu.
A teraz jest dobry czas na słuchanie, gdy wokół wszystko przycichło - okna, najczęściej pozamykane, nie wpuszczają hałasów z zewnątrz, a i te hałasy jakby też nie były sobą, nie takie, jak latem, gdy jest ciepło.
Nie znam się na muzyce. Na żadnej. Jestem tylko i wyłącznie jej odbiorcą. Robi na mnie wrażenie albo nie i tyle. Tu mi się kojarzy ciekawe stwierdzenie Tomasza Stańko (to muzyk jazzowy), który powiedział kiedyś coś w tym stylu, że jeśli chodzi o muzykę, to w jego mniemaniu każdy jej rodzaj, oprócz jakichś niszowych, do odbioru których trzeba solidnego fachowego przygotowania, jest muzyką popularną.


A z muzyką skojarzyło mi się to, co umieściłam w tytule - muzyka życia. Każdy ma swoją własną. Sobą "śpiewa" czy "gra" czy jedno i drugie (niedawno podobne refleksje miała moja przyjaciółka, o czym wspomniała na swoim blogu - pozdrawiam kochana :)).
Bywa, że czyjaś "muzyka" zachwyca. Bywa i na odwrót.
Każdy z nas jakiś jest. Słuchając "muzyki" drugiego człowieka, można doznać wielu emocji. Pozytywne sprawiają, że powstają między nami pomosty. Może też stworzyć się duet, jakieś wspólne piękno.
Mnie to ludzkie piękno nieustannie wprawia w zdumienie. Nie dlatego, że istnieje w ogóle, ale ponieważ objawia się w konkretnym człowieku tak a nie inaczej.
A przy okazji - nie sądzicie, że bez muzyki byłoby źle? Ona wyraża przecież to, co w nas - w środku, w sercu, duszy. Ktoś za nas o tym mówi, bo taką wziął na siebie rolę. Krzyczy nutami o wszystkim, co ludzkie, nasze. Myślę, że nie da się przeżyć życia, tłumiąc to w sobie.
Kochani, życzę Wam pięknej muzyki Waszego życia :) Wszystkiego dobrego :)
Basia

7 komentarzy:

  1. Muzyka, tak Basiu. Byłoby bez niej źle Ja też się nie znam, ale przeżywam ją, jak wszystko. Dzięki swojej pracy osłuchałam się i polubiłam muzykę symfoniczną. A książki Basiu, a obrazy, a rzeźby i piękne budowle i wnętrza? Dodałabym jeszcze góry i kwiaty i morze (choć to zupełnie inna kategoria). I ile jeszcze tego, bez czego życie byłoby uboższe? Maria ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nasze dusze i ich bogactwo? Ta głębia, która nauczyła nas widzieć i słyszeć? Piękno jest. W nas i wokół.
      Cieszy mnie spotkanie z Tobą :)

      Usuń
  2. Mnie muzyka budzi i usypia i to dosłownie, zasypiam ze słuchawkami na uszach ...jakieś relaksacyjne dźwięki płyną a potem rano szukam słuchawek:-)). Kiedy masuję komuś stópki,w tle leci cichutka relaksacyjna muzyczka, która pomaga się wyciszyć. Bo przede wszystkim -to wyciszenie potrzebne jest moim "pacjentom".Jak sprzątam to pomaga mi muzyka energetyczna, a czasem mam dzień na" Trzech tenorów"...i tak muzycznie sobie żyję. W młodości śpiewałam, gdzie się tylko dało (długo by opowiadać)i już wiem,że jak zostanę sędziwą emerytką,znajdę sobie jakiś chór kościelny,albo jakiś zespół "łodiridi uha ha", i znowu zacznę śpiewać-bo uwielbiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno pytanie - znajdujesz te słuchawki, czy one sobie gdzieś idą? :)))))
      Jaka siła dźwięków, prawda? I wycisza, i usypia, i energetyzuje. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki, bez jej udziału w życiu.
      Miło, że wpadłaś. Tak lubię Cię słuchać! (jak muzyki:)))

      Usuń
    2. Znajduję-nieraz w środku nocy bo gniotą w plecy :-),czasem nie jest to muzyka ,tylko coś mądrego do posłuchania (druga połowa zazwyczaj już przespana). Równie ważne jak muzyka w życiu jest spotykanie takich Osób jak na Twoim ,czy Moniki blogu i nieraz sobie myślę -jak ja kiedyś bez tego żyłam? Ale to bardzo zdrowe uzależnienie-prawda?Pozdrawiam wieczorowo -Marię i Ciebie Basiu

      Usuń
    3. Wpadłam Basiu sprawdzić,kiedy wypowiedziałam to życzenie i czy napewno napisałam wyraźnie "kiedy już zostanę sędziwą emerytką"..hmmm wszystko sie zgadza...Dziś była u mnie na "stópkach" pani, która mieszka całkiem niedaleko i od 8 lat śpiewa w kościelnym chórze, brakuje im głosów..a sezon kolędowy tuż tuż...i co teraz?...:-)))ale ja ..nie jestem jeszcze...sędziwą...emerytką...:-)))Mówię Wam Kobietki-ostrożnie z marzeniami:-)

      Usuń
    4. Gabrysiu, realizuj!!! Włazi Ci w ręce, to łap! :))))))
      Rozbawiłaś mnie kochana. Jest takie powiedzenie "uważaj na to, czego pragniesz, bo może ci się spełnić". Lubię je za ten cudny optymizm.
      Pozdrawiam serdecznie :) Dużo ciepła i... miłego kolędowania :)))))

      Usuń