wtorek, 27 maja 2014

Niesamotność


Zawsze, kiedy patrzę na róże przychodzi mi na myśl, że ten kwiat jest jak ludzka dusza - im bardziej się rozwija, tym więcej jej bogactwa się ujawnia.
Widziałam wczoraj długie kolejki po kwiaty. Dzień Matki należy do wyjątkowych, jedynych takich w roku. Budzi serca.
Są takie szczególne dni zarezerwowane dla wyrażania miłości, ale też są zwykłe, gdy miłości jest pełno, chociaż nieostentacyjnej.
Jest czułość od święta i ta codzienna. I jest obecność na stałe albo od czasu do czasu, powracająca.
Lubię powroty. Bywają zaskakujące, ale zawsze bezcenne.
Jak powrót do domu, bo bliskość jest domem - miejscem, w którym jest dobrze i bezpiecznie, gdzie nasze ludzkie serca odpoczywają przy sobie.
Bliskość to dar niesamotności.
Jeśli jest ktoś, przy kim odpoczywasz, przy kim ogarnia Cię spokój, to tam masz swój dom.


Przypomina mi się piosenka, na którą kiedyś gdzieś trafiłam:
"Dzień w którym się poznaliśmy / sprawił, że zastygłam w bezruchu, wstrzymałam oddech / od samego początku / wiedziałam, że znalazłam dom dla mojego serca" śpiewała Christina Perri w swoim przeboju sprzed kilku lat i nawet jeśli nie jest się fanem i filmu i piosenki (a ja akurat nie jestem), to nie sposób nie dostrzec prawdy zawartej w jej słowach.
Jak dobrze, że są między nami takie rodzaje bliskości, więzi pięknej, przedziwnej i niezwykłej, która zapiera dech w piersi swoim istnieniem.
Mamy wrażliwe, delikatne serca - bez schronienia marnieją, chłód im dokucza.
Piękna i dobra jest świadomość, że nie jest się bezdomnym.


basia

(tłumaczenie fragmentu "A Thousand Years - Part Two" Christina Perri za: www.tekstowo.pl)

6 komentarzy:

  1. Też lubię powroty Basiu i nie wiem nawet- czy nie bardziej, niż wyjazdy..Ktoś może myśleć, po co wyjeżdżamy, przecież u nas prawie agroturystyka :-) jak pisała Monika ….Chyba właśnie po to..żeby wracać.
    A Dzień Matki….nie wszystkie jednak…:-( te serca….

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem Gabrysiu tracimy "dom". Bardzo smutne. Nic go nigdy nie zastąpi. Pozostaje przytulać swoje serce jak najczęściej - brać w dłonie i tulić, aż przestanie płakać.
      Bo nasze serca są jak nasze dzieci - trzeba o nie dbać, troszczyć się nieustannie.
      Twoje serce straciło tamten "dom", ale ma inne i chociaż nie zastąpią tamtego nigdy, to dobrze, że są.
      Przytulam i Ciebie i Twoje serce :)

      Usuń
    2. Zbiegły nam się Basiu nasze refleksje, bo ja od wczoraj dopieszczam "bajkę dla…serca" właśnie…:-))

      Usuń
    3. Czekam więc Gabrysiu na Twoją bajeczkę :)

      Usuń
  2. Tak pięknie Basiu napisałaś o ludzkiej duszy: "im bardziej się rozwija, tym więcej jej bogactwa się ujawnia". Żeby jednak ta dusza mogła się rozwijać, musi mieć przy sobie to bliskie serce, przy którym odpocznie i będzie czuła się właśnie jak w "domu". Wiesz, wciąż nie mogę zrozumieć tego fenomenu spotkania dwóch serc, które tak do siebie przylgnęły (chociaż jedno z nich musiało skruszyć dość oporny mur, jakim otoczyło się to drugie...) Przyjaźń jest czymś niezwykłym, ale to co zachwyciło mnie w Tobie najbardziej to siostrzana duchowość. Jesteś dla mnie Darem i bardzo Ci za niego DZIĘKUJĘ!
    Twoja M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ociepliłaś mnie swoimi słowami :) Jesteśmy z jednej bajki. Po prostu :)
      I zgadzam się, że aby nastąpił rozwój muszą powstać odpowiednie ku temu warunki. Także rozwój relacji między ludźmi. Są tacy, którzy przez swoje ciepło, otwartość, która na nic się nie ogląda tylko robi swoje otwierają tym innych. I są tacy, którzy mówią "no, otwórz się!" oczekując tego otwarcia, a to nie tędy droga - człowiek nie jest Sezamem z bajki o Alibabie i czterdziestu rozbójnikach, który otwierał swoje podwoje na hasło.

      Usuń