Chwil dobrych i pięknych. Uśmiechu serca. Pokoju i harmonii w sobie i wokół siebie. Ciszy, która... cieszy :) Bliskości najbliższej z tymi z jednej bajki. I miłości, miłości, miłości aż po brzegi duszy. Niech nas uszczęśliwia życie i ci, którzy w nim obok nas zagościli.
Tego Ci życzę mój drogi nieznany, a czasem znany - całkiem lub tylko trochę - przyjacielu, który tu zajrzałeś.
Chcę i jest to moje gorące, ogromne pragnienie, byś wyniósł stąd dobro i pokój, piękno i ciszę serca, i wiarę w niemożliwe oraz w to, że nigdy na nic nie jest za późno - można zaczynać w nieskończoność, można mieć nadzieję nieustanną, można kochać i być kochanym zawsze i o każdej porze, bo miłość jest zawsze w porę.
Basia
Dzisiaj razem z najlepszymi życzeniami błogosławionych świąt Bożego Narodzenia - opowiastka w prezencie:
Anielskie skrzydła
Tego Ci życzę mój drogi nieznany, a czasem znany - całkiem lub tylko trochę - przyjacielu, który tu zajrzałeś.
Chcę i jest to moje gorące, ogromne pragnienie, byś wyniósł stąd dobro i pokój, piękno i ciszę serca, i wiarę w niemożliwe oraz w to, że nigdy na nic nie jest za późno - można zaczynać w nieskończoność, można mieć nadzieję nieustanną, można kochać i być kochanym zawsze i o każdej porze, bo miłość jest zawsze w porę.
Basia
Dzisiaj razem z najlepszymi życzeniami błogosławionych świąt Bożego Narodzenia - opowiastka w prezencie:
Anielskie skrzydła
Powiał
wiatr. Rozgarnął cieniutką warstewkę szronu, która oprószyła trawnik, potargał
gałęzie drzew rosnących wzdłuż ulicy i uniósł w górę foliową torebkę pozwalając
jej szybować ponad dachami. A potem pognał dalej i wróciła cisza.
Chłopiec
przycisnął czoło do szyby. Na wysokości ust pojawił się obłoczek oddechu i
zatarł widok, który rozciągał się za oknem. Dotknął więc mgiełki palcami i
widok wrócił na swoje miejsce – uśpione domy, sennie zamarłe w bezruchu drzewa
i mżące przytłumionym blaskiem uliczne latarnie.
Tylko
sznury lampek gdzieniegdzie oplatające szczeble balkonów i zwieszające się z
ogrodzeń migały kolorami, jakby zapraszały do zabawy. Zmrużył oczy i światełka rozmazały
się w barwną mgiełkę. Uśmiechnął się.
Dzisiaj
nic go nie bolało. No, prawie, ale i tak to był wyjątkowy dzień. Przyszli w
odwiedziny wszyscy – mama i tato, dziadkowie, a nawet wujek i ciocia – ci
prawdziwi, nie szpitalni. Przynieśli prezenty i baloniki. Ściskali go, całowali
i składali życzenia - żeby był zdrowy i żeby urósł na silnego mężczyznę. I żeby
w następnym roku na Wigilię był w domu.
Kiwał
głową potakując, bo zgadzał się ze wszystkimi. Babci nawet przyrzekł, że za rok
będzie całkiem, ale to całkiem zupełnie zdrowy i nigdy, przenigdy nie wróci już
do szpitala. Przekonywał jak mógł, bo płakała i płakała i chyba tym płakaniem
zaraziła wszystkich. Tylko on nie płakał, bo naprawdę ucieszył się z samochodu
na baterie, który mu przyniósł wujek i z gry od mamy i taty, a nawet z szalika
i czapki od babci i szachów od dziadka, chociaż nie umiał w nie grać, ale
obiecał się nauczyć.
Znów
mu się od oddychania widok rozmazał, więc przetarł szybę palcem i trochę się od
niej odsunął. Za daleko nie mógł, bo bał się, że nie zobaczy aniołów. A bardzo,
bardzo, najbardziej na świecie chciał je zobaczyć. Chociaż jednego.
Mamusia
na odchodnym wyszeptała mu prosto do ucha, że skoro jest Wigilia, to o północy
przyjdą na ziemię anioły, żeby przynieść ludziom dary od Boga. I że wtedy można
poprosić o co się chce. To czekał. Chciał poprosić, żeby już nie był w szpitalu
i żeby tu nigdy nie wrócił.
Wpatrzony
w świat za oknem oparł głowę na złożonych na parapecie ramionach. Oczy mu się
kleiły, ale pilnował, by ich nie zamknąć. Na zewnątrz trwał bezruch i cisza.
Nawet kolorowe światełkaż nie migały. A może to widok znów się zatarł? Nie
chciało mu się już poprawiać.
Czas
odmierzał swoje kroki tykaniem zegara – tik, tak, tik, tak, tik... tak…
Powiał
wiatr. Za chwilę mocniej. Zdumiony zaszeleścił cichutko w anielskich
skrzydłach, przemknął między nimi, żeby lepiej zapamiętać jak wyglądają i
uleciał opowiedzieć o tym drzewom, trawie, domom i obłokom - anioły zstąpiły na
ziemię! Anioły! Przyniosły ziemi pokój! Na skrzydłach przyniosły! A w dłoniach
– pył miłości.
Rozsypały
go szczodrze, bogato, nie patrząc – na tych, co cisi i pokorni, i na
zgnębionych nienawiścią, niechęcią i żalem, zapatrzonych w poczucie krzywdy,
pielęgnujących urazę.
Osiadł w sercach, przyniósł ukojenie. Skleił szczeliny ran, których pamięć spać nie dawała. Oprószył blizny po bólu, by były mniej dokuczliwe. Zasłonił oczy smutku pełne i pozwolił wylać się łzom, by dosięgło je błogosławieństwo. Zapadł głęboko w dusze, by zakiełkować i rozrosnąć się w drzewo wybujałe wysoko, mocne i dobre, które da schronienie innym sercom jak ptakom, osłoni cieniem, wesprze siłą.
Osiadł w sercach, przyniósł ukojenie. Skleił szczeliny ran, których pamięć spać nie dawała. Oprószył blizny po bólu, by były mniej dokuczliwe. Zasłonił oczy smutku pełne i pozwolił wylać się łzom, by dosięgło je błogosławieństwo. Zapadł głęboko w dusze, by zakiełkować i rozrosnąć się w drzewo wybujałe wysoko, mocne i dobre, które da schronienie innym sercom jak ptakom, osłoni cieniem, wesprze siłą.
„Ziarno
miłości!” szeptał zachwycony wiatr. „Ziarno pokoju!” wtórowały mu krople
marznącego deszczu, które z radości nie były w stanie dłużej utrzymać się na
chmurze.
Przed
oknem szpitala na tle ciemnego nieba zamajaczyła jasna plama - obłok. A potem
jak mgła przeniknęła do środka. Cichutko zaszeleściły skrzydła, które jak
ciepły pled otuliły drobną figurkę śpiącego chłopca.
Autor: Barbara Smal
Pięknie świątecznie się zrobiło Basiu i smutkiem powiało. Dałaś nam do przemyślenia, że Święta to niekoniecznie czas kolorowych świecidełek i bombek na choince. Nie dla wszystkich są one radosne, ale jednak Anioły dbają o każdy szczegół. Starają się jak mogą, by ten czas umilić każdemu.
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje życzenia Basiu. Dziękuję Ci za nie. Już zapisałam sobie je w sercu i wierzę, że się spełnią - dzięki czuwającym nad nami Aniołami :)
Basiu ja jeszcze będę życzenia składała. Ale tak na już - kochana Basiu - dobra, ciepła wokół i uśmiechniętych twarzy wkoło Ciebie życzę na czas ŚWIĄT i nie tylko
Jest wiele smutku w ludzkich sercach, to prawda. Jednak nie jesteśmy z nim sami. Nigdy.
UsuńDziękuję za życzenia... wstępne :) Moje tu, na blogu także są takie trochę wczesne, ale niektórzy wyjeżdżają, nie zajrzą później, więc chciałam i dla nich...
Pozdrawiam świątecznie Gabi :)
Basiu, życzyłyśmy sobie wiele dobrego w naszych "listach", ale co tam....można życzyć i życzyć:)))
OdpowiedzUsuńRadości, miłości, pomyślności w Boże Narodzenie, ale nie tylko...na każdy kolejny dzień także:)
"Anielskie skrzydła"...piękna historia, Twoje pisanie tak bardzo mi odpowiada, że czytam kolejny raz, i kolejny, i jeszcze kolejny...Bardzo plastyczne opowiadanie, opisy, które pozwalają poznać każdą sytuację wszystkimi zmysłami, choć jedynie się o tych sytuacjach czyta....Pięknie, Basiu, pięknie:)
Do "napisania" po powrocie:) Moni
Dziękuję Moni, że znalazłaś dla mnie chwilę tuż przed wyjazdem :) I dziękuję (jeszcze raz) za życzenia :)
UsuńI także jeszcze raz - pięknego, pełnego spokoju i dobra pobytu wśród najbliższych i bliskich sercu krajobrazów. Odpoczywaj i wracaj, wracaj jak najszybciej! :)))
Do "napisania" :)
Święta mi upłynęły w sporej części bez internetu i wcale z tego powodu nie rozpaczam, bo w końcu było wiele innych ciekawych rzeczy. Uwielbiam ten okres i wszystko co się z nim wiąże. Dlatego Twoje opowiadanie trafiło prosto do mojego serducha. Pozdrawiam Cię Basiu, jeszcze oczywiście świątecznie. :)
OdpowiedzUsuńMnie także zachwyca ten absolutnie wyjątkowy świąteczny czas, który lubię przedłużać jak się tylko da. Dzisiaj pomogła mi w tym natura, bo w nocy spadł śnieg, więc jest tak jak w marzeniach :)
UsuńCieszę się, że moje opowiadanie zamieszkało w Twoim sercu :) Szczerze mówiąc nie miałabym nic przeciwko temu, by usłyszeć szelest anielskich skrzydeł :)))
Dziękuję za świąteczne pozdrowienia i za Twoją obecność.
Basiu-ja dopiero dzisiaj tu się znalazłam,ale bardzo dziękuję Ci za wszystkie życzenia,myśli...tu i tam....Przez święta obiecałam (sobie )że postaram się być z tymi co mam ich obok...z Julią ,która przyjechała także na święta...w drugi dzień świąt Kamil z rodzinką,mój brat także z rodzinką...Było miło,nawet moja wnuczka-Dominika chyba wiedziała ,że powinna się zachować ....dobrze...i nawet się udało...tym razem. Ja ucieszyłam się (bardzo) bo wreszcie wrócił do mnie "Wędrowiec"...prosto z W-wy....i już byłam tam w kilku miejscach razem z wędrowcem....Trochę smutno mi się zrobiło po "anielskich skrzydłach" ale wiem przecież ,że nie zawsze jest miło,radośnie ...ale ważne aby Ktoś obok był...Oczywiście bardzo dziękuję za kolędy i pastorałki....bardzo lubię je słuchać,a w pierwszy dzień świąt tak się ośpiewałam w kościele,że przyszłam do domu z chrypką....ale warto było....Więc na dalsze świętowanie Basiu.......cieplutkie i nawet białe uściski....ślę.....
OdpowiedzUsuńWitaj Grażynko, kochana :) Cieszy mnie Twój dobry nastrój i radość z rodzinnych świąt :)
UsuńTak, to opowiadanie trąca struny serca, ale... tak mi się jakoś napisało... :)
Dziękuję za białe uściski. Mogę odpowiedzieć tym samym, bo u mnie też od drugiego dnia świąt jest biało. A ciepło od Ciebie się przyda, bo bardzo nie lubię mrozu :)
Reszta w mailu, bo na razie wpadłam tu w pośpiechu, ale wyjaśnię. Pozdrawiam :)
Długo czekałam, żeby do Ciebie zajrzeć, brak internetu skutecznie mi to uniemożliwił, ale już jestem. Myślałam o Tobie w Święta, wiedziałam, ze tutaj będzie na mnie czekała wyjątkowa opowieść :) Niech skrzydła anioła otulą każdego potrzebującego, nie tylko z okazji Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńDżdżownica
Jak dobrze, że jesteś :)
UsuńPotrzebujemy anielskich skrzydeł każdego dnia, w każdej chwili. I wiesz? Myślę, że otulają. Tylko najczęściej tak cicho i delikatnie, że niemal niedostrzegalnie. Jednak serce czuje dobro, które przynoszą.