Myślę, że jednym z najwspanialszych doznań w życiu jest spokój miłości.
Bo ona także to przynosi. Miłość odruchowo chroni w ramiona, przygarnia, otula, niesie ukojenie samą obecnością. Tak jak ten, kto kocha już daje tylko tym, że jest.
Czasem odnoszę wrażenie nieprawdopodobnej bliskości na odległość z kimś, kto właśnie w tym momencie o mnie myśli, przytula mnie swoim sercem, może się za mnie modli. Nigdy nie wiem kto to jest, ale czuję dobre owoce jego obecności, jego miłości.
A mam się nad czym zastanawiać, bo ludzkich serc, w których znalazłam swoje miejsce trochę jest :)
Przy okazji - każdemu takiemu sercu dziękuję z głębi mojego :)
Wiele razy zastanawiałam się co tak naprawdę jest dla nas - ludzi najważniejsze, niezbędne. Pewnie wiele rzeczy. Jednak niewątpliwie należy do nich pełna miłości obecność drugiego ludzkiego serca.
Bo można mieć wszystko oprócz tego i mieć poczucie, że nie ma się nic.
Wystarczy jedno takie serce, by życie było piękne. A jeśli jest ich trochę więcej, to rodzi się wdzięczność za tak wiele darów.
Kiedy zaglądam w moje serce, widzę że jest zapchane po brzegi, bo mi się nieustannie ktoś do niego pakuje :) No i panuje tam niezła ciasnota, ale kochani... jakoś się mieścicie, co? A poza tym tłok prawdopodobnie integruje :)))
Poprzytulacie się do siebie, ciepło się zrobi, swojsko, można niezauważalnie napić się z czyjegoś kubka, podgryźć jego kanapkę... :)))
Moje serce jest zwykłe. Bez szału. Po prostu ludzkie - raz mu się zarozumiale wydaje, że umie kochać, innym razem stanowczo twierdzi, że nie umie, potem znowu mówi sobie, że nie jest tak źle i tak w kółko.
Czasem jest czułe i nawet prawie dobre (mimo skłonności nieustannej do mówienia prawdy bez owijania w bawełnę, co nie dla wszystkich jest do strawienia), a czasem zajęte sobą i swoimi bólami i wtedy wywiesza kartkę: "Proszę nie przeszkadzać - śpię!". Jeśli ktoś pocałuje, to się zbudzi :))) A przynajmniej jest spora na to szansa. Przy czym absolutnie sobie nie wyobrażam, że mam królewskie serce, które zasnęło na sto lat i takie tam... Nic podobnego. Nie ta bajka :)
I właściwie nie wiem o czym jest ten wpis, ale może jakoś to ogarniesz :)
B.
A mam się nad czym zastanawiać, bo ludzkich serc, w których znalazłam swoje miejsce trochę jest :)
Przy okazji - każdemu takiemu sercu dziękuję z głębi mojego :)
Wiele razy zastanawiałam się co tak naprawdę jest dla nas - ludzi najważniejsze, niezbędne. Pewnie wiele rzeczy. Jednak niewątpliwie należy do nich pełna miłości obecność drugiego ludzkiego serca.
Bo można mieć wszystko oprócz tego i mieć poczucie, że nie ma się nic.
Wystarczy jedno takie serce, by życie było piękne. A jeśli jest ich trochę więcej, to rodzi się wdzięczność za tak wiele darów.
Kiedy zaglądam w moje serce, widzę że jest zapchane po brzegi, bo mi się nieustannie ktoś do niego pakuje :) No i panuje tam niezła ciasnota, ale kochani... jakoś się mieścicie, co? A poza tym tłok prawdopodobnie integruje :)))
Poprzytulacie się do siebie, ciepło się zrobi, swojsko, można niezauważalnie napić się z czyjegoś kubka, podgryźć jego kanapkę... :)))
Moje serce jest zwykłe. Bez szału. Po prostu ludzkie - raz mu się zarozumiale wydaje, że umie kochać, innym razem stanowczo twierdzi, że nie umie, potem znowu mówi sobie, że nie jest tak źle i tak w kółko.
Czasem jest czułe i nawet prawie dobre (mimo skłonności nieustannej do mówienia prawdy bez owijania w bawełnę, co nie dla wszystkich jest do strawienia), a czasem zajęte sobą i swoimi bólami i wtedy wywiesza kartkę: "Proszę nie przeszkadzać - śpię!". Jeśli ktoś pocałuje, to się zbudzi :))) A przynajmniej jest spora na to szansa. Przy czym absolutnie sobie nie wyobrażam, że mam królewskie serce, które zasnęło na sto lat i takie tam... Nic podobnego. Nie ta bajka :)
I właściwie nie wiem o czym jest ten wpis, ale może jakoś to ogarniesz :)
Ja ten wpis ogarniam, a powiem więcej: zwizualizowałam go sobie nawet :))) Już widzę wielką masę różnokolorowych kłębków (nie wiem czemu kłębki, ale dlaczego nie?) upchanych w sercu. Jak to mówią: w kupie raźniej i cieplej (a przynajmniej ja to zawsze powtarzam. No co, przecież to prawda). Nie ma jak miłość... A chyba najbardziej cieszy dawana. Chociaż otrzymywać też musimy, bez tego umieramy. Ale nie ma jak ciepło w czyiś oczach, które powstało na gest naszej miłości. Od razu świat pięknieje i staje się słoneczny.
OdpowiedzUsuńA w ogóle to piękne zdjęcia :) I mile mnie zaskoczyłaś TĄ fotografią. Pamiętam to, wiesz? :)))
Całuję serce, które dla mnie nigdy nie było zwykłe :)
Moi
"Nie ma jak miłość" Moi :) Dawana czy brana jest życiem. Jej brak to rzeczywiście śmierć, zamieranie serca.
UsuńJa też pamiętam :)))
A ostatnim zdaniem mnie powaliłaś... brak mi słów... Dziękuję :)
O miłości, o pojemnym sercu i o dobroci...wpis ten - jest:)
OdpowiedzUsuńA ja sobie wyobraziłam w Twoim sercu pełno takich małych ludzików z wyciągniętymi ramionami - do przytulania. I te ramiona takie jakieś poplątane bo już nie wiadomo, kto kogo przytula. Ważne, że ciepło i wesoło:) A to Twoje serce Basiu, wspieranie, modlitwę i przytulenie - poczułam dziś bardzo wyraźnie. Dziękuję Ci za to
Czemu się tłuczesz po nocy i swemu sercu spać nie dajesz? :))) Wiem, wiem, żartuję żeby Cię rozweselić. Może powinnam nagrać Ci jakąś usypiającą mruczankę, co? :)))
UsuńCieszę się, że poczułaś moje wsparcie :) I że ogarnęłaś o czym jest ten wpis, bo ja tak różnie - jestem mocno zmęczona, potrzeba mi ciszy, ciszy, ciszy... i... jeszcze... ciszy :))) A tu sporo mam do zrobienia, więc cisza na razie wędruje na półkę i czeka na swoją kolej. Czasem tylko spada mi na głowę, więc jak tylko mogę, to się jej poddaję.
Pozdrawiam Gabuniu
Basiu,moje pierwsze wrażenie...to nadzieja ( nawet pewność ????) że w tym ścisku.....gdzieś tam jestem...I tak jeżeli chodzi o "realny ścisk w tłumie"..jestem na nie ,ale w tłoku serca...i jego miłości -to już inna bajka.....I wpadło mi do głowy,że......mogłabym znajdować się w tłumie żółtych słoneczek (słoneczników) i zgadzam się abym była tym malutkim......A Ty Basiu .....będąc w moim sercu....dobrych myśli,dobrych życzeń....masz jakiś pomysł.....aby się tam znaleźć jako....cud natury?Jaki?
OdpowiedzUsuńJesteś Grażynko, jesteś na pewno :) I cieszę się z tego ogromnie :) Myślę, że ten tłok w moim sercu nie jest uciążliwy dla nikogo - masz rację - to inna bajka.
UsuńA w Twoim sercu... tylko jedno przychodzi mi na myśl - ziarenko piasku :)
Pozdrawiam ciepło Grażynko
Ogarniam, ogarniam...., ba, nawet jestem pewna, że wpakowałam Ci się do serca! I nie mam zamiaru wyjść;) Chyba, że mnie wygonisz;) Szukam miejsc, gdzie czuję się dobrze, to góry, to miejsca, gdzie turyści nie zaglądają, to muzea, to kościoły..., a przez ostatnie pół roku Twoje serce. Czy kogoś tam spotykam? Pewnie! Osoby o podobnej wrażliwości, o podobnym podejściu do życia, są tam ci, których wzrusza piękno, wciąż go szukają...To zaszczy dla mnie być wśród takich Osób i takim Sercu:) Jeszcze raz dziękuję za cudownego @, dobrej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńNie po raz pierwszy przychodzi mi na myśl jak bardzo warto czekać. Nie poganiać życia. Bo kiedy się czeka, a czekanie to pokora, otrzymuje się o wiele więcej niż można się spodziewać.
UsuńJesteś dla mnie darem, którego się nie spodziewałam, nie wyszukałam sobie, nie załatwiłam, nie wymogłam na życiu. No i się wpakowałaś mi do serca :) wypełniając miejsce, które na Ciebie czekało.
Zakładając bloga też się nie spodziewałam, że dzięki niemu dane mi będzie spotkać ludzi o podobnej wrażliwości - poszukiwaczy piękna. Za każdym razem, gdy na moim blogu ktoś taki się ujawnia bardzo się cieszę. Kiedyś z Grzegorzem, który też do mnie zajrzał pewnie idąc tropem swoich wierszy, doszliśmy do wniosku, że "trochę nas jest". I było to bardzo radosne stwierdzenie :)
Pozdrawiam Moni serdecznie - dobrej niedzieli :)
Uciekłam dziś ze szkoły, żeby się wreszcie trochę wyspać. I swoje serce też jakoś tak otulić we flanelkę, bo chciało.
OdpowiedzUsuńA z "bez szału" tom się uśmiała, he. Chyba każdy ma bez szału, tak myślę. W życiu królewskiego nie widziałam. Chyba. Ja też nie wiem o czym jest ten wpis:)))
A tę łapkę to chyba już gdzieś widziałam:) A propos kłębków - jeden taki, co jest duży, a był mały, to kiedyś przyszedł - "mogę o te, te, te... pawełki?".
p.s. co do serca jeszcze - na "Bogach" wreszcie byłam, noooo...
Znam takie, które o sobie sądzą, że "z szałem", uwierz mi. A co do królewskich... bywają, bywają... Nie wiem czy śmiechu warte czy nie, bo mogłabym śmiejąc się mocno urazić, a nie chcę.
UsuńO tym filmie od kilku już osób słyszałam, że warto obejrzeć.
Mam nadzieję, że wagary się udały :)
Zaglądam do Ciebie i od razu w moim świecie pojawia się wiosna, jak Ty to robisz? Dzisiaj korzystam z zaproszenia do przytulania, bardzo mi go potrzeba :)
OdpowiedzUsuńRozbroiłaś mnie tym tematem, miłość zajmuje ostatnio dużą część moich myśli. Spokój miłości - tego życzę każdemu bez względu na wiek i płeć. Ja go odnalazłam i dziękuję, że mi przypomniałaś jakie to ważne :) Chciałabym czasami móc podzielić ten spokój i obdarować nim bliskie mi osoby. Nie wiem czy to możliwe... chyba nie, niektórzy wybierają życie na wulkanie uczuć i nic nie można na to poradzić...
Dziękuję za Twoje wiosenne okno i przesyłam pozdrowienia prosto z serca
Dżdżownica
Dzięki Dżdżownico, że znów do mnie przypełzłaś :) Tak bardzo się z tego cieszę :) I przesyłam całą wiosnę :) która we mnie jest, żebyś poczuła się przytulona.
UsuńMyślę, że wszyscy potrzebujemy przytulenia, tylko ludzie dzielą się na tych, którzy się do tego przyznają (także, a może przede wszystkim przed sobą) i tych, którzy od tego tematu uciekają z jakichś sobie wiadomych powodów.
Wszystkim nam trzeba ujawnionej miłości. Spokoju też.
Obdarzasz jednym i drugim - dziękuję :)