czwartek, 15 listopada 2012

Moje wędrówki po Europie. Rzym, czyli duma i uwodzenie

Mój pierwszy pobyt w Rzymie był zupełnie magiczny. Poleciałam tam w połowie kwietnia, a więc wiosną. W Rzymie było już słonecznie i jak dla nas ciepło, bo około 20 stopni. I to, co zapamiętałam najtrwalej z tamtego pobytu to... zapach. Rzym pachniał. Jakąś przedziwną mieszaniną kwitnących drzew, kawy i dymu z palącego się aromatycznego drewna.


Miasto jest ogromne. Rozległe. Duże domy, szerokie ulice i ogólnie mnóstwo miejsca. No i na każdym kroku spotykane zabytki. Tam nie sposób się na nie nie natknąć. I nie mówię o tych oczywistych, znanych, ale o tym, że za każdym rogiem można tam wpaść a to na jakieś ruiny, a to na rzeźbę, a to na kawałek starożytnego muru czy jakąś kolumnę.


Pełno tego. Gdzie człowiek się nie obróci, to wzrok coś ciekawego pochwyci i to w sąsiedztwie domów, restauracji i ogólnie - zwykłego życia.


Poza tym Rzym to zapchane ulice, mnóstwo samochodów, ogromne ilości skuterów i beztroska przechodniów, którzy pakują się na jezdnię na czerwonym jak tylko jest chwila przerwy w strumieniu aut. A właścicieli tych ostatnich w przedziwny sposób to nie drażni. Przyhamowują, przepuszczają, nie trąbią i nie wyzywają.


A tak się parkuje po rzymsku (co też nikogo nie drażni):


Włosi, wbrew obiegowej opinii, nie są powalająco piękni. Jednak i kobiety i mężczyźni są uwodzicielscy w tym jak wyglądają i jak się zachowują. I bardzo im to dodaje urody. No i są bardzo dumni ze swojego Miasta, ale skoro jest w nim tyle piękna na każdym kroku to ja się nie dziwię:


Poza tym parę znanych miejsc zaskoczyło mnie niepomiernie. Hiszpańskie schody znajdują się przy wąskim, małym placu na jego dłuższym boku (na zdjęciu stoję na jednym z podestów tych schodów).


Fontanna di Trevi zajmuje straszliwie dużo przestrzeni na ciasnym placyku otoczonym ze wszystkich stron kamienicami i jakoś tak nie pasuje swoim ogromem do tego miejsca. Koloseum jest olbrzymie. A z Palatynu widok na Forum Romanum zapiera dech w piersi, bo... Palatyn jest naprawdę wysokim wzgórzem:


Samo Forum może człowieka przyprawić o ból stóp, bo jest nieprawdopodobnie rozległe. Nawet tam sobie przysiadłam w pewnym momencie na jakiejś starożytności, która nie miała mi tego za złe, a ja dzięki temu złapałam oddech:


Poza tym moja ulubiona sałatka Caprese smakuje w Rzymie wyjątkowo wybornie, a pizza kupiona w pierwszym lepszym barze po drodze (krojona nożyczkami i na wagę) jest zaskakująco smaczna. No i ta wyjątkowa roślinność. Liście hedery bywają tak duże jak dłoń.


Rzym kusi też maleńkimi cichymi zaułkami, w których nigdy nie wiadomo, co można znaleźć:


I tajemniczym pięknem wieczorów:


A także nieprawdopodobną momentami architekturą:


Jeszcze tylko rzut oka na zielonkawy Tybr i Zamek Świętego Anioła i... arrivederci!


Rzym. Uwodzicielskie miasto. I ja mu się nie oparłam. Cóż, roztoczył przede mną swój zniewalający urok i dał mi to, czego pragnę, więc... zakochałam się. Po uszy, czubek głowy i końce palców. Zaczęłam już za nim tęsknić jak tylko weszłam do samolotu, którym miałam lecieć z powrotem do domu. I obiecałam sobie, że wrócę. Dotrzymałam obietnicy. Dwa lata później znów tam byłam, ale o tym i o moim pobycie w Watykanie innym razem.

Basia Smal

3 komentarze:

  1. Basiu, ja nie o Rzymie, ale o "Zmartwieniach". Chcę ciąg dalszy! I to nie w takim miłym małym kawałeczku, ale w grubaśnej książce! Ja już się dobrze poczułam przy Paulinie, chcę więcej. Chcę się z nią zaprzyjaźnić, tak jak zaprzyjaźniłam się z Julią. Koniecznie chcę!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. I co ja mam z Tobą zrobić uparciuchu? Też lubię tę Paulinę ze "Zmartwień" a jeszcze bardziej tę fajną, lekko, ale cudnie stukniętą staruszkę, co to się za ludźmi wydziera, żeby się nie martwić. No lubię je obie, ale książka... A! Poczekaj sobie to może się doczekasz :)
    Dziękuję :)
    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tę staruszkę już pokochałam! I jestem uparta, więc będę czekać. A w ogóle to czy czyta nas jakiś wydawca? Trudno nie widzieć i nie poczuć potencjału Basi. Dlaczego mamy zadowalać się bylejakością, jak mamy coś takiego, co poruszy i zostawi w nas coś wartościowego?

    OdpowiedzUsuń