czwartek, 10 kwietnia 2014

W środku radości

Opowiem Wam coś, co mnie wzruszyło. To ciepła opowieść z rodzaju "z życia wzięte". Usłyszałam ją od kogoś, kto był świadkiem opisanych zdarzeń. Posłuchajcie.
Do sklepu rowerowego, którego właścicielem jest legendarny kolarz pan Ryszard Szurkowski weszła para ludzi - dziadek (lat jak się później okazało 93) i wnuczek (30-latek). Chcieli kupić rower. Okazało się, że dla dziadka! Starszy pan ze znawstwem oglądał wystawione rowery, fachowo kręcąc nosem na to czy na tamto, a wnuczek czekał cierpliwie, bo jak sam twierdził był tu tylko po to, by zapłacić.
Postanowił zafundować dziadkowi rower, na zakup którego starszego pana nie było stać (dobra szosówka to naprawdę spory wydatek). A w międzyczasie z dumą o dziadku opowiadał.
Okazało się, że fachowość tego pana nie brała się znikąd - ścigał się amatorsko jeszcze przed wojną. A o tamtych czasach mówił, że były dla kolarstwa szosowego całkiem niezłe, bo jak urządzali wyścigi z Warszawy w stronę Jabłonnej (ciekawe - dzisiaj też tam jeżdżą peletony amatorskich kolarzy - tradycja?) to na szosie był luz, bo w Warszawie było zarejestrowanych tylko 67 samochodów!
I jeszcze jedno - ten pan cieszył się niepomiernie tym, jak to wszyscy w domu się zdziwią, gdy on wróci rowerem.
Coś pięknego :)


Kiedy tak szukałam zdjęcia do tego tekstu, znalazłam to z Tour de Pologne w Zakopanem.
I rozmarzyłam się. Radość życia tego cudnego starszego pana plus moje wspomnienia z pobytu w górach zrobiły z mojego serca mięciutkie coś :)
Tęsknię za górami i wzrusza mnie ludzkie ciepło. Jestem zauroczona nie tylko tym pełnym radości życia starszym mężczyzną, ale także, a może przede wszystkim, jego relacją z dorosłym wnukiem.
Serce mi się uśmiecha, gdy widzę coś takiego - piękno bycia. Bycia w ogóle i bycia ze sobą.
Wiele razy widziałam, jak tacy pełni uroku ludzie darzą swoim ciepłem nie zdając sobie w ogóle z tego sprawy. No a radość, którą w sobie noszą widać zawsze w oczach. Usta czasem się tylko dołączają.
Moje oczarowania ludźmi to zawsze oczarowanie spojrzeniem i uśmiechem. Pod warunkiem, rzecz jasna, że jedno z drugim współgra. Bo czasem nie, ale o tym nie chcę pisać.
Mówiąc o radości, którą się w sobie ma nie mam na myśli śmiechu, chociaż on także bywa jej objawem. Mam na myśli ludzi o pogodnych duszach. Dla nich życie nigdy się nie kończy, bo nie mają czasu o tym myśleć. Po prostu żyją.
A we mnie budzi to nieustanny zachwyt.
Dobrych, uśmiechniętych dni życzę!
Basia

2 komentarze:

  1. Ja dziś Basiu podobnie myślałam, za sprawą zdania,że następne zaćmienie księżyca będzie w 2032roku. Więc zaczęłam liczyć ile wtedy będę miała lat i wyszło..72. Więc zaczęłam sobie wyobrażać, jak mi wnuki szykują na balkonie wygodny fotel i wołają "babciu już już się zaczyna"
    a ja wstaję od mojego pianina (które kiedyś nabędę i nauczę się na nim grać)..otulam się kocem i otoczona wianuszkiem wnuków -oglądam zaćmienie....
    No to by było na tyle moich wyobrażeń, bo póki co to jedynie istnieję ja, balkon i koc:-)
    A taka więź Basiu cudowna jest :-)Za chwilę mam pacjentkę, którą zawsze córka przywozi i łezka mi się w oku kręci -jak obserwuję ich relacje...
    Nie wiem jak u Ciebie ale tu -wyszło -SŁOŃCE....cichooo sza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co już masz (Ty, balkon i koc) wynika, że masz większość, więc pozostaje jedynie dodatek w postaci wnuków - drobiazg :))) Nie tylko piękne masz te swoje wyobrażenia, ale też bardzo realne.
      Więzi między ludźmi są tajemniczą sprawą. Nie tworzą się tylko dlatego, że istnieje pokrewieństwo ciała. Potrzeba przede wszystkim pokrewieństwa duszy. Nie sądzisz, że nie każdy dziadek jest dla wnuczka tym, kim jest ten pan z mojej opowieści?
      Jeden z moich dziadków odcisnął w moim sercu trwały ślad siebie. Drugi nie, chociaż był cudownym, kochanym człowiekiem. Jednak ten pierwszy... swoją dobrocią i niezwykłą osobowością stał się moim paszportem na całe życie.
      U mnie też słońce :)

      Usuń