sobota, 19 stycznia 2013

Od pierwszego wejrzenia

Czy macie czasem wrażenie, że ktoś, kogo dopiero co poznaliście jest Wam tak bliski, jakbyście się znali od lat, od zawsze?
Po co pytam, prawda? Każdy z nas ma podobne doświadczenie.
I co? Co z tym dalej robicie?
Bo na filmach czy w książkach, ludzie tego nie lekceważą. Są ze sobą, jakby inaczej się nie dało. Jakby to przedziwne wrażenie bliskości było znakiem, którego nie można zlekceważyć.
A w realu? Lekceważymy, czyż nie?
Przechodzimy nad tym do porządku dziennego, bo przecież to takie normalne. W kółko się coś takiego dzieje. Jak nie z tym, to z tamtym.
Może i tak, nie wiem. Pewnie bywa różnie. Mnie zastanawia jednak nie tyle, co z tym robimy, ile sam fakt tej bliskości. Czym to jest spowodowane?
Mam takie przekonanie, że zachwycają nas w sobie nawzajem widziane różnice, bo są czymś tak innym od tego, co sami mamy. Jednak przyciągają do siebie podobieństwa, bo to gwarantuje porozumienie i daje szansę na naprawdę głębokie bycie ze sobą. Jakby nie trzeba było się za bardzo wysilać, kłopotać tym czy zostanę dobrze zrozumiany itd., bo ten drugi, tak podobny do mnie, i tak załapie o co chodzi.
Te podobieństwa w nas jakoś w sobie wyczuwamy. "Widzimy" je tym czymś, co można nazwać wewnętrznym okiem, intuicją. A potem okazuje się, że to pierwsze wrażenie nigdy nie zawodzi. Sprawdza się.
Kiedyś nazwałam to w ten sposób, że wychwytujemy ludzi z tej samej bajki. I rzeczywiście relacja z kimś takim daje nam ogromną satysfakcję. I pogłębia się w tempie mknącego przez atmosferę meteorytu. Wczoraj znajomi, dziś już przyjaciele. Tak to wygląda.
Jednak nie jest to częste zjawisko. Trochę już żyję na tym świecie, a zdarzyło mi się raptem kilka razy. Kilka. I to tych mniej "kilka" niż więcej.
I za każdym razem jest tak samo - głębia relacji, radość z powodu spotkania i bycia ze sobą i coś absolutnie bezcennego - taka znajomość daje kopa. Wyzwala coś dobrego. Budzi piękno. Obdarza siłą i wiarą. Pozwala nagle i niemal bez wysiłku pokonać niemożliwe, osiągnąć do tej pory niezdobyte. Coś cudnego! I działa w obie strony. Wzajemne szczodre dawanie, które rodzi nieprawdopodobne, szybkie wzrastanie.
Dlatego staram się nie lekceważyć tego pierwszego błysku, który mnie z kimś połączył. W moim rozumieniu życia jest to zawsze darem. Prezentem i dla mnie i dla tego kogoś. I kiedy się przed tym prezentem nie bronię, to wychodzi to na dobre.
Tym, którzy także nie bronili się przed przyjęciem mnie jako daru - dziękuję :)
Basia Smal

2 komentarze:

  1. Czy Ty wiesz Basieńko, że to już rok? A może dopiero rok? Pamiętasz to pierwsze wejrzenie? To było takie "łup" w tył głowy i to niesamowite wrażenie: Przecież ja ją znam! Od stu lat, a może i więcej! Słowa, które same ubrały się w rozmowę, czas, którego nie starczyło i ta zachłanność siebie i kolejnego spotkania. Wciąż to czuję. Tak wiele mi dałaś przez tak niedługi czas. Za wszystko - Dziękuję. I wciąż czuję niedosyt!
    Ściskam!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam. Nigdy nie zapomnę. Wzrastam dzięki Tobie. Dziękuję :)
      B.

      Usuń