sobota, 5 kwietnia 2014

Szepczące wschody i zachody

Mój poprzedni wpis był trochę przygnębiający. Nie chcę, by długo gościł u mnie na pierwszej stronie :)
Dzisiaj potrzebuję piękna. Zresztą, nie tylko dzisiaj.
Bez niego trudno mi żyć. Jest moim oddechem, niebem na ziemi, tym, co daje siłę.
Pomyślałam, że może jesteśmy z jednej bajki, może i Tobie też tego trzeba - przerwy na piękno.
Życie jest pełne takich przerw, pełne nawiasów - czasu wyłączonego z całości z jakiegoś powodu. Łatwo uchwycić jego początek i koniec. To jak wschód i zachód słońca, który otwiera i zamyka nawias dnia i nawias nocy.


Nie wiem jak Ty, ale ja nie oglądam zbyt wielu wschodów słońca. Zazwyczaj wtedy jeszcze śpię.
Z kolei zachody słońca widuję, ale wolę nieoczywiste, nie te z reklam znad morza, kiedy są łatwe do uchwycenia. Lubię te miejskie - dyskretne, jakby tylko dla uważnych.
Jednak i te i te są piękne, chociaż dla wielu banalne. Dla mnie to nie problem, bo od bardzo dawna nie boję się banału. Dlatego fotografuję je od czasu do czasu, a dzisiaj je dla Ciebie i dla siebie prezentuję.


Lubię się przy takich chwilach zatrzymać. Bo uważam, że piękno mówi, a przez to daje. Czasem bardzo wiele.
Usłyszeć je to tak, jak dostrzec miejski zachód słońca - trzeba być uważnym, nie przegapić, bo taki nieoczywisty i w tle hałaśliwego nurtu.
W chaosie dnia, w gmatwaninie trosk codziennych i niecodziennych, w wirze, burzy, czy jak tam jeszcze nazwać to, co zwykło się nazywać życiem z tym, co niesie, nie jest łatwo złapać moment, który mówi. A może raczej szepcze, bo tak to wygląda przy hałasie całej reszty - może to być chwila, która wyjaśnia o co chodzi, co jest ważne albo która dodaje sił czy wskazuje właściwy, dobry kierunek. To chwila do patrzenia sercem.
Bez chwil szepczących szybko utracilibyśmy poczucie sensu, opuściłaby nas odwaga i ogarnęła rozpacz.
Jeśli więc masz jeszcze trochę czasu, to zostań tu i posłuchaj, proszę, piękna, które mnie sobą kiedyś zachwyciło. Ufam, że każdemu powie co innego, każdemu da to, czego mu trzeba.


To jeden z najbardziej czarownych duetów operowych - "Dome epais le jasmin" (znany jako Flower Duet) z 1 aktu opery Leo Delibes "Lakme".
Wybrałam go w przepięknym wykonaniu Natalie Dessay i Delphine Haidan.
Basia

5 komentarzy:

  1. O, ty śpiochu jeden. A ja najpiękniejsze wschody słońca widuję z... własnej wanny:) I zdarza się, że wylatuję z niej, zabijając się co drugi gdzieś raz przez poślizg niekontrolowany, właśnie po aparat. I, kochana, na dokładkę do banału wschodu, mam jeszcze malowniczość poplątanych czarnych konarów, aj:) I co? I lubię sobie mieć te banały.
    Szepczące chwile przejmuję, bo ładnie brzmią. A nie mówiłam o tych drobiazgach, a nie mówiłam? Można by mieć całe kolekcje, pogrupowane rzeczowo, nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu mi powiela komentarz, kiedy chcę wyjść, noż co za technika niedoskonała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nie problem Arsenio droga. Jednym kliknięciem usuwam powielony, więc się nie przejmuj, pilnuję swoich spraw, czyli bloga też :) Usunęłam i tym razem, bo czujna jestem :)))
      Gdzie Ty się podziewasz, kiedy Cię tu nie widać i nie słychać, co? A ładnie to tak?
      Wybaczam tylko z dwóch powodów - jeden to wiesz... a drugi to taki, że się do zachwytu banałem przyznałaś. Tylko mi się nie zabij w kolejnym poślizgu, błagam na wszystko!!!
      A wschody to oglądałam regularnie jako matka małych, całkiem maciupkich Smalątek, więc... trochę mam dosyć na jakiś czas :)

      Usuń
  3. Duet Basiu -znam i...nie wiem skąd.. gdzieś go już słyszałam i to nie raz-śliczne to jest. Jak ja miałam "maciupinki"- to miałam okna na zachód i wschodów nie widziałam :-) Teraz mam na cztery świata strony , ale z tym wschodem u mnie -tak jak u Ciebie..zdecydowanie wolę późne wieczory-niż wczesne ranki. Takie szepczące chwile są cudne ...odkryłam je. U mnie to tak działa,że robię coś najbardziej zwykłego i coś mi szepcze - teraz..teraz jest ta chwila..zatrzymaj się i zachwyć....no i się zachwycam - parzeniem herbaty, albo przygotowywaniem obiadku. O wspólnej kawie już pisałam w wierszu kiedyś. To w ogóle jest poza wszystkim ..;-) i Tak słucham tego szeptu i się zatrzymuję Basiu. Ptaki rano tak koncertują, jakby chciały mnie na ten wschód naciągnąć. Niestety- naciągam tylko kołdrę wyżej i podczas ich koncertu zasypiam ...raj :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeden z najbardziej rozpowszechnionych duetów operowych, więc nic dziwnego, że gdzieś słyszałaś. Zauroczyło mnie to wykonanie.
      Bardzo mi się podoba Twoje uparte zasypianie w czasie równie upartego ptasiego koncertu :)
      Wschody słońca to niekoniecznie, niekoniecznie... Doskonale się tu rozumiemy :)))
      I w słuchaniu chwil szepczących jak słyszę też :)
      Pozdrawiam

      Usuń