poniedziałek, 8 października 2012

Urlop od życia


Dzisiaj jest zimny i pochmurny dzień (w czasie mojej drogi powrotnej do domu momentami lało jak z cebra), więc zamieszczam zdjęcie, które zrobiłam w sobotę, gdy panowała niepodzielnie typowa złota polska jesień. Przynajmniej tam, gdzie byłam.
Chciałoby się powiedzieć: poproszę jeszcze, ale w życiu nie ma tak łatwo, niestety.
Dlatego tak cenne są takie chwile podarowane nie wiadomo jak i skąd. Myślę, że trzeba umieć je i dostrzec i cieszyć się nimi.
Wyjechałam na kilka dni robiąc sobie urlop od mojej codzienności.
Od bycia tym i tamtym w oczach tych i owych.
Od pełnienia ról, których pełnić nie mogę przestać.
Od rutyny, która prędzej czy później przygasza blask w moich oczach, bo siłą rozpędu niesie znużenie.
Jak potrzeba takich wakacji, by znów przypomnieć sobie samemu, że... jest się sobą. Odświeżające. Tym bardziej, gdy można połączyć własny wypoczynek ze spotkaniami z ludźmi, w oczach których widzę radość na mój widok.
Fajnie jest się przekonać, że można być źródłem czyjejś radości.
Małe przerwy w codzienności są jak delikatny wstrząs, otwierający oczy i na siebie i na innych. Potrzebne, a nawet, jak sądzę, konieczne.
Dlatego chętnie je sobie od czasu do czasu funduję i polecam wszystkim jako antidotum nie tylko na zmęczenie, ale też na mocno wgryziony w nas obraz samego siebie.
Ja się dzięki temu mogę przekonać, że całkiem fajna ze mnie Basia :)
A teraz dla wszystkich znużonych i nie tylko - kasztanowy uśmiech na dobry dzień:


Wszystkiego dobrego!
Basia Smal

2 komentarze:

  1. Uciekaj jak najczęściej. Nie od siebie, ale do miejsca, gdzie na Ciebie czekają. I zabierz ze sobą to wszystko co w Tobie najcenniejsze- ten piękny, ciepły uśmiech, umiejętność słuchania (to naprawdę rzadka cecha w dzisiejszym świecie - słuchać i usłyszeć), Twoją otwartość na ludzi i świat i mądrość, którą tak pięknie potrafisz się dzielić. Utarte modele zostaw za sobą. Wrócisz do nich, naładowana nową energią. Dziękuję za to kolejne spotkanie i czekam na kolejne:) Tak dobrze, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń