środa, 27 marca 2013

Czego ci brak?

Znasz to? Chwila za chwilą. Dzień za dniem. Tygodnie przechodzą w miesiące. Mijają lata. Życie miga przed oczami wypełnione po brzegi, zapchane obowiązkami, terminami nie do przekroczenia i koniecznościami, od których nie ma ucieczki. I tylko z małymi lukami na oddech, żeby nie zwariować. Niby fajna, ciekawa droga. Niegłupie życie. Sukcesy nie są rzadkością, bo chociaż może nie spektakularne, to jednak obecne a to już coś. Plany do zrealizowania jakoś się realizują. Puste strony zapełniają. Pomysły pchają drzwiami i oknami. A jak się zdarzy zakręt, to odrobina przytomności umysłu i da się go pokonać a do tego przetrwać w całkiem dobrej formie. Tu coś miłego, tam coś innego, żeby nudy nie było. Jakiś wyjazd, jakaś znajomość. Trochę przyjemności, odrobina bólu. Zwykłość codzienności i odświętna odskocznia od niej. Czas dla siebie i trochę z innymi, ale to też raczej dla siebie, więc szukanie czegoś, żeby potem móc spokojnie patrzeć sobie w oczy w lustrze. Coś dla ciała, chwila dla duszy. Jakieś drzwi się zamyka za sobą po to, by móc otworzyć te na wprost. Bywa czas na zmiany i czas bez nich. Jak tu nie wychodzi, to tam wyjdzie na pewno, żeby tylko... nie wyjść na durnia. Sposoby na nudę, na randkę, na wypoczynek i na samego siebie, żeby chciało się chcieć. Poranny rytuał i wieczorny bałagan. Dzień jak co dzień albo zaskakująco inny. Podróże, bo kształcą i samokształcenie, bo rozwija. Nowy język, nowa znajomość, nowa droga do starego celu. Być lepiej niż mieć, ale nie mieć jest źle, więc jednak mieć, żeby jakoś być. Szukanie dziury w całym i sposobu jak ją załatać, by jednak było całe. Kolekcjonowanie marzeń, bo ze spełnianiem to nie zawsze się da. No i dbanie, by skrzydła rozwijać, bo latanie jest fajne. Patrzenie w dal i przed siebie, żeby znaleźć tę kropkę na horyzoncie, do której na pewno się dojdzie. Kiedyś, ale jednak. Po drodze coś się zdobędzie, zaliczy, zmieni i poczuje dumę. Nawet kłody rzucane pod nogi jakoś się w końcu pokona. Życie ostatecznie, tak? No tak - życie. Jakieś jest. Zawsze jakieś jest. I nie czepiam się, że nie takie jak mogłoby być, bo nie wiem jakie być powinno. Mam tylko pytanie: nie doskwiera Ci jakiś brak? Coś nie uwiera stale jak maleńki kamyczek na samym dnie buta? Taki naprawdę maciupeńki, ale jednak jest. To jak? Jest? I nie wiesz co to takiego, prawda? Powiedzieć? Nie wiem na pewno, więc może też tylko zapytam: kochasz?
Basia Smal

3 komentarze:

  1. "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
    a miłości bym nie miał,
    stałbym się jak miedź brzęcząca
    albo cymbał brzmiący.
    Gdybym też miał dar prorokowania
    i znał wszystkie tajemnice,
    i posiadał wszelką wiedzę,
    i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
    a miłości bym nie miał,
    byłbym niczym.
    I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
    a ciało wystawił na spalenie,
    lecz miłości bym nie miał,
    nic bym nie zyskał. "
    Basiu -ten wpis "wylosowałam" do dzisiejszej porannej kawki. Cały czas czekałam o co w nim chodzi,a tu najprostsze pytanie na świecie "czy kochasz", jeśli kochasz to wszystko zyskuje inną barwę inny sens i lepszy smak. I jeszcze Basiu bym dodała,żeby moc w porę powiedzieć o tym,że się kocha, to jest dopiero sztuka. Niby nic -a tak wiele.Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kochaj i rób co chcesz" (św. Augustyn). Bo miłość i tylko ona sprawia, że nie można, nie sposób skrzywdzić ani zła uczynić. A z tym mówieniem w porę... na prawdę jest zawsze pora :)
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może źle się wyraziłam :-) miałam na myśli "w porę"-żeby zdążyć-żeby nie było za późno...i potem zostaje tylko żal,że nie da się wrócić czasu..

      Usuń