czwartek, 21 marca 2013

Osamotnienie jest ułudą

Czy wiesz, że nigdy nie jesteś sam? I mówię tu tylko i wyłącznie o obecności jakiegoś człowieka obok. Jego serca przy Twoim. Zapominamy o tym a może raczej ślepniemy na tę prawdę. Nie wiem czemu, ale przestajemy widzieć to, co i tak jest. Oglądałam kiedyś film "Miasto ślepców". Mocny, poruszający i, nomen omen, dający po oczach. Ludzie po kolei, zdawałoby się bez powodu, tracili wzrok. No i się działo! Bo po omacku można, jak się okazuje, nieźle narozrabiać. Łatwo skrzywdzić siebie czy kogoś. Bo nie widzi się skutków? Nie widać bólu w czyichś oczach? Nie wiem. Może i tak. Takie ranienie na odległość jest zapewne nietrudne. W każdym razie, nie widząc, popełnia się ogromnie dużo błędów. Można chociażby nie zauważyć, że ktoś stoi obok, blisko. Że po prostu jest. Nie zawsze jest to fizyczna obecność i pewnie dlatego łatwo ją przeoczyć. I łatwo o złudzenie samotności. A potem leci lawina goryczy i pretensji. W tym filmie ktoś jeden nie oślepł. Widział wszystko i w końcu, co nie jest trudne do przewidzenia, właśnie ten ktoś był dla innych ostoją i oparciem. Widzący tak mają. Mogą powiedzieć innym jak jest. Mogą poprowadzić, wskazać kierunek. To chyba niegłupie szukać takich ludzi. Ja w każdym razie rozglądam się za nimi, żeby jakby co, kiedy mnie oślepi, było na kim się oprzeć. Bo ludzie potrafią jedno i drugie - dotknąć boleśnie i ocalić. O tym też zapominamy. O tej dwoistości naszej natury. A z tym uczuciem samotności to jest tak, że chociaż wydaje się inaczej, to nie mamy wówczas problemu z innymi, z ich brakiem. Mamy problem ze sobą - to my przestajemy widzieć. Samotność jest skutkiem zanurzania się w siebie i niedostrzegania innych. Jest "samoskazaniem". Wyrokiem na sobie wydanym przez siebie samego. To nie inni nas opuszczają. To my odchodzimy. Pewnie czasem ze zrozumiałych i sensownych powodów, ale tak to naprawdę wygląda. Jeśli odpychasz od siebie ludzi, to oni nie będą się na siłę i bez końca do Ciebie wpraszać. Nikt z nas nie chce znaleźć się tam, gdzie go nie chcą, prawda? I chociaż nigdy nie zastąpi się jednego człowieka drugim, to jest nas przecież tak wielu, że o samotności możemy zapomnieć. W końcu zawsze będziesz ważny dla kogoś. Prędzej czy później, ale tak się stanie na pewno. Może nawet tak jest nieustannie, ale skoro okresowo wszyscy najwyraźniej ślepniemy, to po prostu czasami tego nie widzimy i tyle. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czasem warto zmienić miejsce tego swojego siedzenia a może wówczas... oczy się otworzą?
Basia Smal

2 komentarze:

  1. Samotność to żywa istota. Robi uniki gdy chcemy ją trafić cudownym lekarstwem. Czasami czuję jak mnie zżera, sączy przez słomkę by bardziej bolało. Na prawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast próbować trafić ją jakimś cudownym lekarstwem, które nie istnieje wbij w nią słomkę i zobacz, co będzie :)
      A poważnie - poczucie osamotnienia niewątpliwie towarzyszy każdemu z nas przez całe życie, bo nie jest możliwym, by ktoś inny w pełni doświadczył tego, czego ja doświadczam, co czuję. Jednak można się sobą i swoim życiem dzielić z innymi i wtedy nie ma mowy o samotności jako udręce.

      Usuń