piątek, 5 kwietnia 2013

Porozmawiajmy

Jesteś zmęczony? Zmęczona? Ciężki dzień? A może trudna noc za Tobą? Za mało snu, za dużo obowiązków? Trudne decyzje do podjęcia? Niemili ludzie? Zbyt wiele na głowie? W ogóle jakoś źle? Smutno? Samotnie? Poczekaj. Posłuchaj - dobrze trafiłeś, dobrze, że jesteś :) Może nie spodziewasz się tego, ale ja naprawdę cieszę się z naszego spotkania. Zostań tu u mnie. Zwolnij. Zatrzymaj się. Chociaż przez chwilę nie myśl o tym, co Cię czeka, co jeszcze przed Tobą i co za Tobą. Usiądź wygodnie, proszę. Daj sobie odetchnąć. Wyobraź sobie, że patrzysz mi w oczy. Czy wiesz, że Cię rozumiem? To dlatego, że czasem też tak mam. Czasem za wiele wszystkiego, prawda? Można się pogubić, zaplątać. Albo stracić z oczu właściwy kierunek. Bywa, że płaczę ze zmęczenia i bezradności, więc doskonale rozumiem to w innych. Wiesz co? Dobrze jest czasami odłożyć wszystko na bok. Nie na zawsze. Na trochę. Na próbę. I dać sobie to, czego brakuje. Taką chwilę tylko dla siebie. Zrób to, proszę. Gdybyśmy spotkali się w realu to najpierw bym się do Ciebie uśmiechnęła, potem wysłuchała tego, co tam u Ciebie a później jeszcze raz uśmiechnęła, żebyś się poczuł lepiej. Z uśmiechami chyba nam się dzisiaj nie uda, bo nie widzisz mnie, ale możesz mi opowiedzieć co chcesz. Umiem słuchać. I ważne jest dla mnie to, co mówisz. Bo lubię ludzi. Tak po prostu i chociaż to z mojej strony deklaracja, to tym razem uwierz :). I bardzo, bardzo mi zależy na Twoim dobrym samopoczuciu. Dlaczego? A dlaczego nie? Wyobraź sobie, że taka jestem i już. To co? Porozmawiamy? Opowiesz mi o sobie? O tym, co trudne i co radosne? A może tylko pomilczymy razem? To mi też odpowiada. Ważne, żebyś wiedział, że nie jesteś teraz sam. Czy wiesz, że drugi człowiek może być dla Ciebie odpoczynkiem? To ta przedziwna magia bliskości tak działa. I czasami, by tego doświadczyć nie potrzeba rzeczywistej, fizycznej obecności kogoś obok. Wystarczy, że się o niej wie i dlatego teraz Ci o tym mówię. Spróbuj pobyć ze mną. Tak po prostu, bo niby czemu nie? Bywam sympatyczna i zabawna, więc moje towarzystwo Cię nie znudzi :). A jak się już wygadasz to opowiem Ci pewną historię, chcesz? Lubisz opowieści? No to posłuchaj "Bajania o wędrownej miłości":

Okruch Miłości człapał sobie poboczem zakurzonej drogi. Wypatrywał miejsca, gdzie mógłby przysiąść sobie i w spokoju odpocząć. Był zmęczony. Szedł tak już wiele godzin w tym upale, który mógłby ogromny głaz roztopić a co dopiero taki niewielki odłamek, jakim był. Nie poddawał się jednak i wiedział, że da radę. Taka pogoda to dla niego nie pierwszyzna. Lata już całe łaził po świecie, więc trochę się oswoił i z klimatem i z jego kaprysami. Był wrażliwy, tak, ale też odporny i silny. I twardy. Twardy jak skała. Byle co go nie złamie. I nie odstraszy. Był zawzięty i umiał być nieustępliwy. To o sobie wiedział na pewno. Właził nieproszony do serc i uparcie nie pozwalał o sobie zapomnieć. Gniótł i uwierał i to była jego specjalność. By człowiek, w którym zamieszkał, bez przerwy miał świadomość jego istnienia. W przeciwnym bowiem razie stałby się jak wiele spraw - powszedni i zwyczajny a na to absolutnie nie mógł sobie pozwolić. Nie on. Był zbyt ważny. Prawdę mówiąc - najważniejszy, ale starał się nie przechwalać, więc myślał sobie o tym jedynie po cichutku i tylko tuż przed zaśnięciem. Jakby go kto pytał, to wcale go to nie wpędzało w pychę. To była ciężka robota, trudne zadanie na całe życie. Ta najważniejszość niosła ze sobą zobowiązania. Westchnął. A ludzie mogli sobie myśleć, że ma łatwe życie. Wpaść sobie od czasu do czasu w jakieś serducho, pomieszkać tam, dać o sobie znać a potem jak to serce już jest ogarnięte rozpanoszoną w nim miłością - wyskoczyć zgrabnie i pójść swoją drogą, radośnie pogwizdując pod nosem. Ha! Łatwo powiedzieć. Nikomu do głowy nie przychodziło, ile trzeba się napocić, żeby w ogóle wleźć do serca. Wszystkie były pozamykane. Bardziej lub mniej, ale były. To tylko gadki z głupich bajek, że czekały na miłość. Owszem, sprawiały takie wrażenie, ale tak naprawdę jak świat długi i szeroki bały się jej. Ile musiał się namęczyć, by jednak zagościć w takim przestraszonym miejscu! Och, musi odpocząć. Na dzisiaj miał już dość. Przystanął gwałtownie, bo nagle przyszło mu do głowy, że może nie tylko dzisiaj, że to już trwa od jakiegoś czasu. Poczuł jak lodowate zimno paniki chwyta go i zalewa jak wysoka fala przypływu leżący na brzegu kamień. To chyba starość, wyszeptał do siebie i powlókł się pod wysoką sosnę, która może i nie dawała cienia, ale przynajmniej jego złudzenie. Odsapnę kapkę, obiecał sobie, układając się wygodnie w małym zagłębieniu pnia...

Ciąg dalszy opowieści pewnie pojawi się... kiedyś, na pewno wówczas, gdy go wymyślę :)  A Ty, lepiej się już czujesz? :) Uśmiechasz się?
To pozdrawiam i zapraszam - wpadaj, kiedy chcesz :)
Basia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz