W Stambule trzeba koniecznie zobaczyć parę miejsc. Jednym z nich jest Hagia Sofia. To piękna, monumentalna, ogromna budowla zaprojektowana z rozmachem i pasją. Robi kolosalne wrażenie. Ściany pokryte malowidłami, wielka przestrzeń pełna światła i miejsc, które widziały niejedno, jak chociażby koronację władców. Cudowny kawałek zatrzymanej na zawsze przeszłości. Na zdjęciu poniżej widać fragmenty galerii. Prawda, że prześliczna?
A to jedna z zachowanych na galerii mozaik
Innym znanym miejscem jest Pałac Topkapi - kompleks wielu budowli rozsianych na rozległym terenie na kilku dziedzińcach wśród pięknej, starannie utrzymanej roślinności. Z dużą ciekawością weszłam do haremu, ale z równie dużą ulgą z niego wyszłam - zamknięta przestrzeń ciasnych korytarzy, niewielkich pomieszczeń i dziedzińców obudziły wyobraźnię i uznałam, że to... nie dla mnie :).
Na zdjęciu jeden z licznych pałacowych pawilonów
A to już Błękitny Meczet i ja w nim, bo nie mogłam sobie odmówić pokazania się Wam w koniecznej w tamtym miejscu chuście na głowie (dla ciekawych - tak, Turcy brali mnie za swoją, co nie było dla mnie zbyt miłe, bo poza meczetem nie chodziłam z osłoniętymi włosami. No i to albo się im nie podobało albo okazywało się prowokujące dla mężczyzn, ale z całym szacunkiem, nie jestem muzułmanką, więc nie mogę się w nią bawić, bo to byłby właśnie brak szacunku).
Jednak oprócz tych wspaniałości (które z wielką przyjemnością obejrzałam) tak jak zwykle, gdy podróżuję interesuje mnie także samo miejsce, gdzie jestem i ludzie, którzy tam mieszkają. I dlatego chcę opowiedzieć również o takim Stambule. To ogromne, zatłoczone, hałaśliwe i bardzo ruchliwe miasto (matko jedyna, jak tam jeżdżą!). Byłam tam raptem kilka dni, więc mogę się mylić, ale na mnie nie sprawił wrażenia eleganckiej metropolii. Szukałam świetności Konstantynopola a znalazłam... sami zobaczcie. To jedna z ulic, gdzieś w środku miasta
A ten widok mnie zdumiał i jednocześnie zachwycił (jeśli nie za bardzo można się dopatrzeć to wyjaśniam: ten mężczyzna niesie na głowie sporą tacę z pieczywem przykrytym folią - nie pytajcie mnie jak mu to z tej jego głowy nie zleciało, bo nie wiem, a szedł naprawdę szybko)
A teraz wieczorny rytuał, czyli... rybka na kolację złowiona w Złotym Rogu (i na własne oczy widziałam, że ci panowie łowią nie tylko nadzieję, ale zaskakująco często rzeczywistość):
I widok z góry na jedną z ulic z nowoczesnym tramwajem, bo tylko takie tam jeżdżą:
I jeszcze jeden widoczek z ulicy (takie kiecki na wystawach są powszechne!)
A teraz jeszcze czyste piękno, czyli jeden z minaretów Hagia Sofii widziany zza kwiatów magnolii
I widok jednego z licznych meczetów (zdjęcie zrobiłam z Pałacu Topkapi)
Poza tym Stambuł wygląda jak Polska w latach dziewięćdziesiątych - na dorobku. Fajny jest natomiast podział na odzieżowe sklepy dla mężczyzn (z obsługą wyłącznie płci męskiej) i damskich, gdzie ekspedientki to tylko kobiety. Mnie się to podobało, chociaż ogólnie sprzedawcami są mężczyźni, co chociażby w sklepie z kosmetykami trochę męczy i drażni (bo co facet może mi powiedzieć o tuszu do rzęs poza tym, co przeczyta na opakowaniu?). W ogóle jest podział na świat mężczyzn, którzy sobie razem wystają po kilku przed sklepikami, plotkują i piją herbatkę (!) i kobiet, które... tego nie robią :).
Byłam jeszcze w paru ciekawych miejscach (jak choćby straszliwie zaniedbane mury, otaczające dawny Konstantynopol), ale o tym może innym razem.
Czy warto jechać do Stambułu? Sami zdecydujcie. Może pomoże w tym zdjęcie tej niezwykle pięknej mozaiki z kościoła Zbawiciela na Chorze (a to, co się świeci, to naprawdę złoto!).
Ja nie żałuję, że tam byłam, ale może także dlatego, że spędziłam tam swoje urodziny, więc nigdy tego nie zapomnę? :)
Basia Smal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz