poniedziałek, 23 grudnia 2013

Kochani,
kiedy w wigilijny wieczór będę się łamać opłatkiem z moimi bliskimi, wiem że moje myśli pobiegną do Was. Obiecuję zatrzymać się na chwilę, by w moim sercu przełamać się opłatkiem z każdym z Was.
Wierzę, że jest to możliwe, bo wierzę, że bliskość to stan, w jakim znajdują się serca a nie rzeczywista odległość, jaka dzieli ludzi.
A teraz, proszę, Ty się zatrzymaj. Zostaw za sobą wszystko. Wiem, że może Cię gnać niecierpliwość, bo jeszcze tyle do zrobienia, ale pozwól się przekonać stwierdzeniem, że jedynie człowiek może Ci uciec, żadna rzecz nie.
Dlatego niech teraz będzie ta chwila zatrzymania - wsłuchaj się w swoje serce i jego pragnienia. Słyszysz?
Życzę Ci, by się spełniły. Wszystkie. Te możliwe i te mało prawdopodobne.
Życzę Ci dobra. W Tobie i wokół Ciebie.
Życzę pokoju. Niech ucisza Twoje serce za każdym razem, gdy będzie bić niespokojnie.
Życzę Ci piękna. Tego, by Cię otaczało i tego, które jest w Tobie - niech zostanie na zawsze.
Życzę Ci radości - niech rozwesela każdy moment Twego życia.
Życzę Ci miłości. Niech rozgorzeje jej płomień w Tobie, niech się tli bez przerwy, niech podsyca nadzieję, niech rozwinie skrzydła w Tobie i nie pozwoli im opaść, niech Cię leczy i uleczy i sprawi, że już nigdy w nią nie zwątpisz.
Wam wszystkim, którzy tu do mnie zaglądacie, i sobie także, życzę błogosławionych świąt Bożego Narodzenia.



Basia

A to opowiadanie to mój prezent dla Was. Poczytajcie sobie w wolnej chwili.


CZEKANIE
Padał śnieg. Odgrodzona od zimna szybą okna patrzyła jak chmura białych płatków spada na ziemię i wtapia się w jej ciepło. Nieliczne tylko pozostawały tu i tam, tworząc jasne plamy na ciemnej, majaczącej w dole, powierzchni.
Białe Boże Narodzenie, myślała. Dawno takiego nie było. Chociaż może i nie przetrwa do jutra. I znów, jak co roku od lat, będą szare święta. Westchnęła, aż na szybie pojawiło się kółeczko mgły – szybko niknący ślad jej oddechu, pamiątka o trwającym życiu. Przyglądała się jak się zmniejsza. Za chwilę nic już nie przypominało, że tu było.
Wszystko przemija, pojawiła się nieproszona, zaprawiona goryczą myśl. Za szybko mija. Stanowczo za szybko. Wpatrzyła się w dal. Widziała odbite w jej ciemnym wnętrzu fragmenty pokoju za jej plecami, rozświetlone, stojącą w rogu choinką, upstrzoną jak co roku bombkami i zabawkami. Nie takimi na czasie, modnymi. Nie kupowała nowych już od lat. Te stare miały w sobie urok minionego, niosły ze sobą wspomnienia. Zawieszała je na chybił-trafił, aby tylko zapełnić gałązki. Z trudem lawirowała między drucikami, łączącymi lampki. One też były niemodne – cienkie i wydłużone jak łzy sklejone ze sobą szerszym końcem. Córka mówiła, że są paskudne, ale jej się podobały. Kupiła je tak dawno temu. Wtedy, gdy o wszystko było trudno i to była jedna ze zdobyczy na święta. Kiedy je przyniosła do domu, przyniosła wraz z nimi radość. Dzieci skakały i piszczały, gdy choinka zapłonęła blaskiem. Tak wiele z wiszących wówczas na niej zabawek przetrwało do dzisiaj. Tyle, że teraz miała sztuczne drzewko. Niezbyt duże, ale ładne, z gęstymi gałązkami w kolorze ciemnej zieleni. Tak ślicznie wyglądały na jej tle krzykliwe, jarmarczne kolory ozdób. Podobało jej się to bez względu na to, co myśleli o tym inni. Bo już mogła sobie pozwolić na tę niezależność. Przyszedł i w jej życiu czas na to, gdy wiek usprawiedliwia bycie nie do końca poprawnym w myśleniu i nie trzeba się z tego tłumaczyć.
Zamyśliła się. Kiedy to zleciało? Pamiętała przecież dobrze, jak jej maluchy w skupieniu i niemal nabożnej ciszy ostrożnie wyjmowały z opakowania po jednej bombce i z pietyzmem, po długim wybieraniu miejsca, zawieszały na kłujących gałązkach świerka. Ten obraz był tak wyraźny, jakby to było wczoraj. Rok po roku trwał ten wigilijny rytuał, w którym ona nie uczestniczyła, zajęta gorączkowymi przygotowaniami w kuchni. Czasem tylko wpadała na szczególnie natrętną prośbę, by zobaczyła, koniecznie zobaczyła i to w tej chwili, jak aniołek albo bałwanek ślicznie wygląda obok grzybka i tej śmiesznej bombki, w kształcie ni to serca ni liścia. Biegła więc, szybko zerkała i już jej nie było.
Może to dlatego dzisiaj nie umie ubierać choinki? Westchnęła, ale zaraz szybko odeszła od okna, bo nie chciała znów patrzeć jak znika po niej ślad.
Musnęła dłonią biały obrus na stole. Poprawiła ułożenie talerzy i szklanek. Ustawiła kolejny raz równo krzesła, które razem z nią od kilku godzin czekały. Jej wierni towarzysze, pamiętający dobrze jak mościły się na nich sterty poduch, by małe szkraby mogły dosięgnąć stołu. Obrus tego nie pamiętał. Był nowy. Dostała go od synowej. Przyjrzała mu się – ładny. Elegancki. Nie w jej stylu, ale dany z serca, więc…
Podeszła do półki, na której leżała Biblia, teraz otwarta na Ewangelii Łukasza. Też czekała. Uśmiechnęła się lekko, delikatnie dotykając cienkich kartek, zapisanych maleńkimi literkami.
Sama już z niej nie mogła czytać, ale w taki wieczór tylko ta jej wierna towarzyszka minionych lat, powiernica sekretów i świadek wylanych w tajemnicy łez, tylko ona miała prawo razem z nimi zasiąść do stołu. Na tym dodatkowym miejscu. Nigdy pustym naprawdę. Bo gdzie jest Słowo, tam jest pełnia.
Podniosła głowę, słysząc zbliżający się korytarzem gwar głosów. Powoli ruszyła w stronę drzwi wejściowych, odruchowo poprawiając na szyi cienki sznurek korali. Doczekała się. Dotarła do tej chwili. Bo czekanie jest zawsze drogą. Prowadzi - do czegoś lub kogoś.

3 komentarze:

  1. I się wzruszyłam Basiu...piękne opowiadanie i piękne życzenia. Basiu dziękuję Ci za to ,że jesteś, dziękuję Ci za to czego nauczyłam się od Ciebie odkąd Cię poznałam. dziękuję za nocną audycję z Radia Lublin..i życzę Basiu Tobie, żeby to dobro i miłość ,które tutaj dajesz-wracało do Ciebie z taką siłą,że sama będziesz zaskoczona...jego mocą. Łamiąc opłatek-będę także myślami z Tobą i radość z tego ,że w minionym roku poznałam tyle wspaniałych Osób, pomoże przetrwać smutek i żal ,że jedno nakrycie zostanie puste...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu kochana, brak mi słów... To ja Ci dziękuję za Twoją obecność, która dała mi kiedyś siłę i motywację, by kontynuować prowadzenie bloga.
      Kochana, tak to działa, że dawanie - branie zawsze dzieje się w obie strony i... jak dobrze, prawda? Przytulam Cię mocno a jutro nie płacz, proszę, tylko przytul swego Tatę w swoim sercu, daj Mu całą swoją miłość. A Tobie niech dobry Bóg da siłę.
      Dobrych, ciepłych świąt kochana :)

      Usuń
    2. Pewien anioł i pewna świeca, miały tak cudowną moc,że pomogły przetrwać żal i smutek (choć łez nie zabrakło), teraz już będzie radosne świętowanie, czym i z Tobą Basiu się dzielę i z wszystkimi Twoimi gośćmi. Nie ma piękniejszego poranka niż czekające na stole śniadanie, dźwięk kolęd i ciepełko w domu mimo szalejącej wichury (o dźwięcznym imieniu mojego psa...)za oknem. Pozdrawiam Basiu ciepło i świątecznie

      Usuń