czwartek, 5 grudnia 2013

Podróż

Wczoraj wieczorem wychodziłam z domu jesienią w drobnej mżawce, a wróciłam zimą :) Gęsto sypało śniegiem, wiało zimnym wiatrem. Było ślicznie, chociaż ślisko. Niebo, rozjaśnione miejską łuną, miało przy tym padającym śniegu dziwnie jasny kolor. Nocą! Pięknie.
Jednak mimo tego piękna postanowiłam Cię dzisiaj zaczarować :) Chcesz? Tylko się nie broń, bo się nie uda. Zostaw na boku "mędrca szkiełko i oko". Zostaw to, co wczoraj i przedwczoraj, co kiedyś. Zostaw wszystko. Odłóż myśli na półkę. Tylko bądź. To czas ode mnie dla Ciebie, jeśli mi na to pozwolisz. Uwaga... już!


Jest piękny, słoneczny, letni dzień :) Piach jest gorący i pełen małych kamyków, gałązek i mrówek. Za mną spokojny Bałtyk. Nade mną ślicznie błękitne niebo. Cisza i spokój. Fale szumią kojąco. Słońce mocno przygrzewa. Wieje ciepły, porywisty wiatr.
Ściągaj ten polar, rozepnij sweter, podciągnij rękawy a szal odłóż na bok, bo zapraszam Cię na wędrówkę w miejsca ciepłe, słoneczne i piękne. Przygotuj sobie coś zimnego do picia i podaj mi rękę. Razem będziemy wskakiwać w kolejne okienka, które za chwilę przed Tobą otworzę.


To Lizbona. Gorąco, więc możemy przysiąść w pobliżu dziwnej sadzawki bez wody, ale za to z ławeczką w pobliżu. Znalazłam ten zakątek przypadkowo, ale to chyba nie najlepszy pomysł, bo tu cienia niewiele. Jednak popatrz jakie cudne niebo.


Rzym. Piazza del Popolo. Woda, tryskająca z pysków lwów, swoim widokiem dodaje sił, bo upał przygniata. Na niebie ani jednej chmurki a plac bez odrobiny cienia jest ogromny. W głębi kusi wąska, zacieniona z jednej strony, uliczka. Pójdziemy tam innym razem, bo teraz...


Ateny. Prawie czterdzieści stopni ciepła. Wspinamy się na Akropol. W takim upale jest to męczące. Przystańmy na chwilę i odwróćmy się, by zerknąć na miasto. Drzewa nie dają zbyt wiele cienia a do szczytu jeszcze kawałek. Trawa jest wyschnięta a przy każdym kroku spod stóp unoszą się obłoczki pyłu, więc...


Mediolan. Wewnętrzny dziedziniec kościoła Santa Maria delle Grazie. Nareszcie trochę cienia i ta fontanna na środku! Miejsce wypielęgnowane, zaciszne, spokojne. Gwar miasta tu nie dociera. Tylko rozjaśnione słonecznym światłem ściany budynku przypominają o pozostawionym poza jego murami upale.


Barcelona. W pobliżu portu, więc czujesz powiew wiatru od morza? Spójrz, palmy wyrastają wprost z trotuaru promenady. A na prawo las masztów - tutaj odpoczywają zmęczone żaglowaniem jachty. Kolor bezchmurnego nieba mnie oszałamia. Ciebie też?


I jeszcze Monaco. Ten bolid na trawniku to rzeźba (!). Naturalnej wielkości. Optymizmem napełnia widok bogatej roślinności. Ta soczysta zieleń wypielęgnowanej podlewanej regularnie trawy usiłuje przekonać, że wcale nie jest tak gorąco. A jest, bo to środek lata. 


Nicea. Widok na Zatokę Aniołów, nadmorską promenadę i ściskane przez napierające Alpy miasto. Kolor wody jest niesamowity a ta maleńka chmurka gdzieś daleko niedługo zniknie, pozostawiając nagą prawdę - rozprażony od słońca sierpniowy dzień.
I co? Ocierasz pot z czoła? :) Tylko teraz nie patrz, proszę, za okno. Zresztą, nawet, jeśli spojrzysz, to i tak nie uwierzysz w to, co widzisz, prawda? :) Nie pozwól przygnębić się zimnu. Światło i ciepło nosisz w sobie. Proszę - spróbuj je odnaleźć.
Pozdrawiam słonecznie i gorąco
Basia

2 komentarze:

  1. Basiu -nic dodać-nic ująć..od tygodnia jesteśmy bez ogrzewania (piec się zepsuł -a nowy dziś dopiero montują). To ja tu jeszcze trochę posiedzę i odmrożę moje wszystkie 4 kończyny i nos. Pójdę dopiero jak skończą i zapalą :-) Dziękuję za ciepełko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, Gabrysiu, to ten piec nie wiedział kiedy się zepsuć? Bardzo niegrzecznie z jego strony, bardzo :)
      Zapraszam na ciepełko nieustannie, bo ja też trochę uciekam od zimowego widoku za oknem i przeglądam sobie zdjęcia z upalnego lata. Dzisiaj u mnie wiało i padało a w efekcie jest... biało :) Ale ślicznie, muszę przyznać.

      Usuń