popatrz sobie na to zdjęcie. Poznajesz? To ja. I jakoś Cię to zapewne nie dziwi, bo znasz mnie i rozpoznajesz. Tak wyglądam, o czym doskonale wiesz. Bez inwazyjnych działań nowoczesnej chirurgii nie jestem w stanie niczego zmienić. Zresztą, przyznam Ci się, nie zamierzam. I nie dlatego, że uważam się za któryś z cudów świata, ale właśnie dlatego, że nie uważam. Lubię w sobie to, co widzę z jednego jedynego powodu - to jestem ja. Przyzwyczaiłam się do siebie samej. Ty do mnie też, prawda? Skoro taka jestem to... jestem. No właśnie. To czemu wrzeszczysz na mnie, bym zmieniła w sobie to czy tamto? Bo dotyczy to mojej psychiki i chirurga nie potrzeba tylko siły woli? Pomyśl skarbie, dlaczego mam to w sobie zmieniać, co? I nie myśl, że przyklaskuję tu lenistwu czy pobłażliwości dla tego, co niepiękne, bo tak nie jest. Nie o to mi chodzi. Widzisz, sądzę, że każdemu z nas potrzeba kogoś, kto by nas przyjmował takimi, jakimi jesteśmy. Nawet, jeśli widzi w nas, a widzi na pewno, coś do poprawki to... przyjmuje to do wiadomości a zarazem tym samym przyjmuje nas. To jest miłość (a przecież jednym z jej obliczy jest przyjaźń). Ona tak wygląda, tym się objawia. Nie ocenia. Nie stara się naprawić. Chce dobrze dla kochanego, tak, ale nic na siłę, nic wbrew jego siłom, jakie w danym momencie ma. Miłość jest najcieplejszym ciepłem na świecie. Opatuleniem i ogarnięciem. Przyjęciem z otwartymi ramionami. Niesie ze sobą poczucie bezpieczeństwa - przy tobie mogę być sobą. Nareszcie. Ile w tym spokoju. Miłość ucisza. Koi. Po tym można ją poznać. Dlatego, gdy kochamy i jesteśmy kochani - piękniejemy, czyli nareszcie wyglądamy na siebie samych. To maski, które nakładamy, by się ukryć przed zranieniem przykrą oceną sprawiają, że nasza uroda znika, schowana pod nimi. I dlatego tak bardzo pragniemy miłości. To najbardziej ludzkie z ludzkich pragnień. Popatrz kochana, nie jestem ideałem, prawda? Nie jestem, ale to nic. To bez znaczenia. Ważne, że... jestem :)
I nie bierz do serca słów o Twoim na mnie wrzeszczeniu. I Ty i ja wiemy, że to tylko przekomarzanie :)I dziękuję Ci, że przy Tobie zawsze mogę być sobą.
Basia
Moja Ty kochana B., przecież Ty lubisz jak ja od czasu do czasu na Ciebie "nawrzeszczę', tak? (jak ja nie lubię słowa "tak" wypowiadanego na końcu zdania!) A poza tym wiesz, że ja wiem, że jesteś zbyt uparta, aby coś w Tobie zmienić i choćby nie wiem co, zimy nie pokochasz! I wcale nie musisz, bo to i tak niczego w naszej przyjaźni nie zmieni i obie o tym wiemy. Ważne jest to, że nigdy nie brakuje nam słów, aby powiedzieć to, co chcemy powiedzieć, i że nie boimy się milczenia w swoim towarzystwie, bo ono nigdy nie jest krępującą ciszą. Więcej w liście Jednej do Drugiej, jutro...?
OdpowiedzUsuńTwoja M.