Kiedyś w jakimś filmie usłyszałam słowa, które zapadły mi w pamięć a których sens jest taki: nie zawsze wszystko musi się skończyć sukcesem, czasem jest po to, by nas czegoś nauczyć. Dość powszechnym patrzeniem na rzeczywistość jest takie, że gdy coś się w życiu dzieje to uważamy, że to będzie się toczyć przewidywanym trybem. Czyli mamy taką postawę - skoro "a", to na pewno "b". Logika. Niegłupie, rzecz jasna, ale jak się okazuje życie jest bogatsze od logiki. Mnie już dawno tego nauczyło. Myślę, że zobaczyć jego bogactwo i różnorodność to już coś. A przyjąć je i pozwolić, by wbudowało się we mnie i w efekcie bym dzięki temu sam stał się bogatszy, to już wyższa szkoła jazdy. Podoba mi się takie patrzenie na wszystko co mnie w moim życiu spotyka jako na coś, co może mnie uczynić pełniejszym. To jest, moim zdaniem, ciekawym podejściem do siebie samego. Jakiś czas temu w jednym z moich postów napisałam, że każdy człowiek jest jak dom. W trakcie życia ten dom jest nieustannie w przebudowie a jego wnętrze poddane ciągłej aranżacji i to właśnie czyni go coraz bardziej interesującym, coraz ciekawszym, pełnym różnych cudów i skarbów, które do niego znosimy, a które go ozdabiają i czynią coraz piękniejszym. Wszystko więc, co mnie spotyka może być dla mnie szansą na to, by być lepszym człowiekiem a na pewno by być pełniejszym, czyli wypełnionym, bez pustych miejsc. To wszystko, co mnie "dopadło" ma więc znaczenie bez względu na to czy skończyło się zgodnie z pierwotnymi oczekiwaniami czy nie. Sądzę, że dobrze jest widzieć to w ten sposób. Wspaniale jest ocalić to wszystko przed złymi emocjami. I wspaniale zachować jako bogactwo w sobie. Bo nie widzę powodu, by tego nie robić, skoro mogę potraktować każdą sprawę jak chcę. A chcę traktować ciepło, z życzliwością, sympatią, bo wolę mieć w sobie dobre emocje niż cokolwiek innego, bo chcę być pięknym człowiekiem a nie jakąś żałosną kreaturą, bo pragnę pokoju we mnie i pomiędzy mną i innymi. I w ten oto sposób noszę w sobie wiele spraw minionych, wielu ludzi, wiele emocji. I wiem, że bez tego nie byłoby mnie takiej, jaką jestem :)
Basia
Pęknie i mądrze to Basiu napisałaś. Myślę, że do wszystkiego w życiu trzeba dojrzeć; do tego ubogacenia i do docenienia prostej codzienności, pomimo wszystko, również. Czasami potrzeba na to długich lat, ale dobrze, gdy przychodzi taki moment refleksji i zrozumienia, że wszystko w naszym życiu jest po coś. Dzięki temu człowiek staje się pełniejszy i bogatszy, nawet, jeśli niewiele posiada.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i zawiadamiam: Wróciłam!
Twoja M.